Mirosław Tłokiński, były piłkarz Widzewa, na łamach “Super Expressu” wydał swoją opinię na temat Zbigniewa Bońka. Tłokiński ma kilka wniosków i w pewnym sensie stawia zarzuty w kierunku byłego prezesa PZPN-u.
Fragmenty wypowiedzi Tłokińskiego:
– Od 2012 roku, gdy Boniek został prezesem, to on jest “selekcjonerem”, a trenerzy, których mianował, tak naprawdę tylko narzędziami w jego ręku. Boniek ma bardzo wybujałe ego i zawsze uznawał się za najlepiej znającego się na piłce. Nigdy swojej pracy jako działacz nie łączył z postępem sportowym. Jeśli już z czymś, to z korzyściami materialnymi. Liczba młodych piłkarzy sprzedanych w ostatnich dziewięciu latach do Włoch, gdzie ma kontakty, jest zdumiewająca.
– Bońkowi pod koniec kadencji był potrzebny selekcjoner, który z różnych względów będzie go słuchał i będzie służalczy. Do kadry byli powoływani piłkarze, których wyselekcjonował “zawodowy bajerant”, czyli z tzw. stajni Zibiego, a reszta w tej kadrze w dużej mierze jest przypadkiem. To moja intelektualna analiza. Od zbierania dowodów jest prokuratura, nie ja.
– Od czasu, gdy wyjechałem za granicę w 1983 roku, to do 2012 roku nie zabierałem głosu w sprawie Bońka. Nie komentowałem niczego, bo jego sprawy i krętactwa mnie nie interesowały. Dopiero w 2012 roku włączyłem się do dyskusji i krytyki, kiedy Boniek stanął na czele polskiej piłki i nie realizował pierwszego punktu statutu PZPN dotyczącego szkolenia dzieci i młodzieży.
CZYTAJ TAKŻE:
- Boniek: Za co mam przepraszać?
- Szczegóły ucieczki Paulo Sousy. „Chciał odejść do Interu, Flamengo ich przebiło”
- Oszust sprzedał nam garnek i wyjeżdża
Fot. Newspix