Nie milkną echa wczorajszego spotkania Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław, tymczasem przed sędzią Bartoszem Frankowskim kolejne wyzwanie – poprowadzi on mecz Ligi Mistrzów między Chelsea a Zenitem Petersburg.
Arbitrami liniowymi będą Marcin Boniek oraz Jakub Winkler, natomiast sędzią technicznym Krzysztof Jakubik. VAR-em dowodzić będzie z kolei sędzia rodem z Niemiec – Marco Fritz.
Frankowski i jego współpracownicy wywołali olbrzymi kontrowersje w ostatnim meczu Ekstraklasy. Pisaliśmy na Weszło: “Było tak – w końcówce meczu Ernest Muci zagrał piłkę do będącego na spalonym Victora Garcii. Co zrobił Marcin Boniek? Uniósł chorągiewkę, dając do zrozumienia, że jest już po akcji. Co zrobili piłkarze Legii? Stanęli, będąc przekonanym, że zaraz wznowią piłkę z rzutu wolnego. Tymczasem asystent się pomylił i jego decyzja nie została podtrzymana przez sędziego Frankowskiego i wóz VAR. Spalonego nie było. Tak, Legia totalnie odpuściła tę akcję, żyjąc w przekonaniu, że przepisy zostały złamane.
Tak, tę reakcję spowodował niejako sędzia Boniek.
Skoro nie do końca wiemy, za kim w tej dyskusji stanąć, najrozsądniejszym wydaje nam się… zganienie obu stron. No bo to oczywista sprawa, że sędzia liniowy odwalił. Powinien wstrzymać się z sygnalizacją decyzji, tak jak dzieje się to w przypadku większości akcji w erze VAR. Jeśli okazałoby się, że Śląsk strzela gola ze spalonego, przecież cała akcja zostałaby cofnięta. Z drugiej strony… dlaczego legioniści po reakcji sędziego Bońka od razu przestali grać? Kurczę, gdy sędzia nie podnosi chorągiewki, mimo oczywistego spalonego, wszyscy jakoś tak grają do końca. Bo wiedzą, że reakcja bocznego arbitra nie ma znaczenia przy systemie VAR. A gdy nagle Boniek przedwcześnie podniósł chorągiewkę, wszyscy stanęli. Przecież to są dokładnie takie same sytuacje – i tu boczny popełnia błąd (nie podnosząc chorągiewki), i tu (podnosząc ją przedwcześnie)”.
Oby w Champions League obyło się bez wpadek.
fot. NewsPix.pl