Siadaliśmy do meczu Pogoni z Piastem pewnymi nadziejami, bo jednak to uznane marki na polskim podwórku i sądziliśmy, że będziemy się całkiem nieźle bawić. Niestety – piłkarze nas zawiedli. Obejrzeliśmy słaby mecz. Niby było parę fajnych zagrań, ale żeby zebrać to do kupy, nie, nie składało się to w logiczną całość. Pogoń wygrała po golu, który dobrze podsumowuje to widowisko.
Jean Carlos uderzył w prawo, a poleciało w lewo. Tak w skrócie. Uderzenie zawodnika Portowców było bardzo przeciętne, ze średnio przygotowanej pozycji, ale Carlos miał to szczęście, że na drodze stanął Jakub Czerwiński i jego plecy. Piłka się od nich odbiła i kompletnie zmyliła Placha, który nawet nie podjął interwencji. No i jak my mamy oceniać taki mecz, w którym jedyny gol padł po totalnym przypadku… Naprawdę ciężko się to oglądało.
Brakowało jakości. Niby obie drużyny chciały kreować sytuacje z przodu, ale przypominało to spacer w błocie. Jak Pogoń strzeliła bramkę, znów Carlos, to jednak po metrowym spalonym. Jak Michał Żyro miał wymarzoną sytuację, wystarczyło tylko trafić w piłkę z dziesiątego metra, to właśnie – nie trafił w nią. Paskudnie skiksował, jakby pierwszy raz uprawiał futbol.
Szybko zmienił go Toril, ale pasuje tutaj powiedzonko „zamienił stryjek siekierkę na kijek”. Toril bowiem w drugiej połowie miał jeszcze lepszą sytuację. Piłka – oczywiście – po rykoszecie spadła mu pod nogi, a że chłop był na czwartym-piątym metrze, to okazję miał dość sympatyczną. Dostawić szuflę i jedziemy. Niestety Toril wpadł na taki pomysł, że uderzył w Stipicę. Jasne, trzeba docenić interwencję Chorwata, ale będziemy się upierać, że w takim wypadku przede wszystkim trzeba winić strzelca. Miał wszystko, by zdobyć bramkę. A został z niczym.
I gdyby wpadło, trzeba by napisać, że remis byłby sprawiedliwym rezultatem. Ani Pogoń, ani Piast nie zasłużyły w tym spotkaniu na trzy punkty, ale cóż, rozbiło się o przypadek. Natomiast na miejscu kibiców szczecinian nie fetowalibyśmy tego wyniku jakoś mocno. Wiadomo, zwycięstwo zawsze cieszy, ale gra nie poszła do przodu od czasu meczu z Wartą. To wciąż jest zbyt nudne i statyczne z przodu.
Pogoń nie ma dużo sytuacji, a jak już ma – brakuje skuteczności. Zahović dzisiaj minął Placha, miał pustą bramkę i okej, ostry kąt, ale jednak powinien strzelić. Nie trafił w światło bramki. Pod koniec dobrze uderzył z wolnego jeszcze Kowalczyk, natomiast to w zasadzie tyle. Pogoń przy swoim potencjale, naprawdę ma problemy z przodem. Piłkarze, których ma, nie powinni być aż tak bezzębni.
Piast? Zagrał na podobnym poziomie, co ostatnio ze Stalą Mielec, ale trafił na trudniejszego rywala. Trochę pecha, trochę ciężarów w postaci Stipicy (uderzenia Vidy i Torila) i przyszła porażka.
Nie mamy większych wątpliwości, że obie ekipy będą w czubie tabeli albo blisko, natomiast jeśli ktoś dzisiaj wybrał spacer zamiast meczu – dobra decyzja.