Dlaczego Mateusz Młyński nie gra? Czy przeszkadza mu drugie boisko w Głogowie? Jakie problemy ma Arka Gdynia? Czy Jarosław Kołakowski ingeruje w skład? Ile szans mają na bezpośredni awans? Z Dariuszem Marcem, trenerem Arki Gdynia rozmawiali Weszłopolscy.
Panie trenerze, jaka jest pana opinia na temat meczu ostatniej kolejki rozgrywanego na boisku bocznym w Głogowie?
Jaka jest decyzja centrali? Że tam ma być rozgrywany mecz. Jesteśmy na to przygotowani, nie widzę żadnego problemu.
Czyli nie ma żadnych wymówek, mimo że klub jest raczej niezadowolony.
A dlaczego mają być wymówki? Jest taka decyzja, przyjmujemy to. Jeżeli tam ma odbyć się to spotkanie, jest takie oczekiwanie, spełnimy je.
Wydawało się, że to może być takie spotkanie o bezpośredni awans, ale Arka skomplikowała sprawę meczem z Koroną Kielce. Czy po takim spotkaniu bardziej pan pochwalił piłkarzy, czy jednak zganił?
W ostatnich meczach przeciwnik bardzo wysoko postawił nam poprzeczkę. Jest oczywiście sporo naszej winy w tym, że z Koroną skończyło się tylko na remisie. Natomiast przed meczem zapowiedzi ze strony przeciwnej były jasne – chcą pokrzyżować Arce plany bezpośredniego awansu. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz. Jeśli ktoś teraz patrzy na tabele, miejsca klubów, to jest to niemiarodajne. W zeszłym roku przeżyłem to ze Stalą Mielec – spotkania z GKS-em Bełchatów i Sandecją, które zajmowały ostatnie miejsca, były niebywale wymagające, straciliśmy tam po trzy punkty. Z Arką udaje nam się wyszarpać punkty, ale jest to zbyt mało w stosunku do tego, co sami chcieliśmy.
Jak pan traktuje zbliżający się mecz z Radomiakiem? Są szanse na bezpośredni awans, ale chyba trzeba skupić się na tym, by zająć trzecie miejsce i mieć dwa mecze barażowe u siebie.
Podchodzimy do tego tak, jakby nic się nie stało. Nasze szanse na bezpośredni awans zmalały, ale będziemy chcieli zdobyć trzy punkty, wygrać i dać satysfakcję kibicom oraz napędzić stracha rywalom.
Przegrany finał Pucharu Polski odbił się na Arce? Koniec końców przegrany, trzeba było jakoś podnosić drużynę na duchu?
Dojście do finału kosztowało nas dużo zdrowia, musieliśmy rozegrać dużo więcej meczów. Nasz kalendarz na dwa ostatnie miesiące wymaga od nas mnóstwo pracy. Można powiedzieć, że po części odbiło się to na kondycji zawodników.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZU – WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU!
Ma pan do siebie pretensje o wpuszczenie Siemaszki i Skóry?
Czy gdybym miał zrobić to jeszcze raz, to tak bym postąpił? W tamtym momencie uważałem to za słuszne. Nikt z was tego nie wie, ale w przerwie zawodnicy już zgłaszali problemy zdrowotne. Luis Valcarce nie grał pewien czas po tym meczu. Podobnie z Żebrowskim, ta zmiana też była wymuszona. Patrząc natomiast na zmiany personalne Rakowa, chciałem wzmocnić przede wszystkim boki, dlatego szansę otrzymał Kacper Skóra, który świetnie wyglądał w sparingu z Pogonią Szczecin.
Którego meczu z rundy wiosennej pan najbardziej żałuje?
GKS Tychy. Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, a i tak przegraliśmy mecz. Nie zrobili sztycha, a mimo tego udało im się wygrać. Żałuję też punktów z Bruk-Betem, gdzie gola tracimy w 93. minucie.
Co się stało w przerwie meczu z Koroną Kielce? Zmiana w drugiej połowie była diametralna.
Luis został przesunięty na lewą stronę obrony, co gwarantowało bardziej ofensywny styl na obu flankach defensywy. Analizując ten mecz – nie mogę powiedzieć, żebyśmy byli gorszym przeciwnikiem, mimo przegrywania 0:2.
Rozmawiał pan już dzisiaj z Jarosławem Kołakowskim?
Często rozmawiamy. Każdy z nas wymienia się swoimi spostrzeżeniami.
A jak wygląda posiadanie mikrofonu w tych rozmowach?
Normalnie, razem rozmawiamy. Śmieję się z tych insynuacji, że Kołakowski ustala skład. Rozmawiałem wcześniej z Irkiem Mamrotem i mamy wspólne doświadczenia – żaden z nas z takim procederem się nie spotkał.
Czuje się pan bezpieczny, jeśli uda się wywalczyć awans do Ekstraklasy?
Zawsze czuję się bezpieczny, kiedy robię to, co robię i idą za tym wyniki. To, co dzieje się później, naprawdę mnie nie interesuje. Jasne, zrobi się czasami człowiekowi przykro, ale skupiam się przede wszystkim na pracy.
CASHBACK NA START W FUKSIARZU DO 500 ZŁOTYCH!
Pojawiają się plotki łączące Macieja Kędziorka z innymi klubami. Zostanie w Arce Gdynia?
Nie mam takich informacji, to od was się dowiaduję o takich sprawach. W tej chwili skupiamy się na bieżących wynikach, nie było żadnych rozmów w kwestii przyszłości.
Maciek Rosołek wraca do Legii Warszawa. Ucieka wam młodzieżowiec, który jest ważną częścią składu. Jak go zastąpić?
Ściągnięcie Maćka to był majstersztyk ze strony Arki, Legii oraz agenta samego piłkarza. Widzimy, jak się tutaj rozwija, ile bramek zdobywa, jak ważne jest to dla niego. Zresztą dla każdego młodzieżowca sama okazja do gry jest istotna. Z punktu widzenia zawodnika – rewelacyjny ruch. Co jednak wydarzy się później, tego nie umiem powiedzieć. Na pewno będzie dużo zmian.
Odchodzi między innymi Mateusz Młyński, ale on za wiele u pana nie pograł w ostatnim czasie.
Wybrał taki los. Zmienia klub, szanuję to.
Ale trochę go pan pokarał. Wiosną nie zagrał żadnego meczu.
Nie. Patrzymy na to, jaki młodzieżowiec będzie u nas grał, dlatego w interesie Arki leży dawanie minut na przykład Skórskiemu. Nie możemy jednocześnie ryzykować w lidze, tak, jak zrobiliśmy to w Pucharze.
Abstrahując od tego, że Młyński jest młodzieżowcem – nie ma szans na to, żeby sportowo dał więcej niż na przykład Siemaszko?
Nie umiem na to odpowiedzieć, dlatego, że dawno nie grał.
Ale to są pana decyzje.
Oczywiście, że tak. Na początku jednak graliśmy innymi młodzieżowcami i inaczej to wyglądało. Później jego rodzinę trapiła choroba, która dotyka nas wszystkich. Składa się to na obraz, w którym nie możemy ocenić Mateusza. Wpuszczenie go na boisko byłoby ryzykowne, a nas na to nie stać.
Widzi go pan w treningu. To na pewno nie jest piłkarz odpowiedni na poziom I ligi?
Nie, nie. Tego nie powiedziałem. Nie wiemy po prostu, co działoby się, gdybyśmy go wpuścili na boisko.
Czyli najpierw wsadził pan piłkarza do szafy, a potem dziwi się pan, że nie wiadomo, jak ten piłkarz wygląda. A co z Alemanem? Też długo nie grał, teraz kilka spotkań od dechy do dechy. Ile czasu potrzebuje, by stać się kluczowym zawodnikiem?
Na początku sezonu cały czas borykaliśmy się z problemami. Musiałem notorycznie zmieniać taktykę, ustawienie. Teraz udało się to przepracować i możemy dążyć do naszego celu. Aleman wyzdrowiał, doszedł do siebie po kontuzji łydki, gra coraz więcej. Nie ma jednak tego zgrania, które było przed sezonem.
Ile procent daje pan szans Arce na to, by wywalczyła bezpośredni awans?
Cały czas wierzymy w ten awans, chociaż sami sobie te kwestię bardzo utrudniliśmy. Co będzie dalej – czas pokaże, ale na pewno nie zrezygnujemy.
Paweł Mogielnicki wyliczył, że Arka Gdynia ma dokładnie 2.26% szans na awans z jednego z dwóch pierwszych miejsc.
Kurde, więcej dawałem. Muszę jednak dodać, że właściciele robią wszystko, by zabezpieczyć nam tę końcówkę sezonu. Widać, że każdy ciągnie wózek w jedną stronę.
Fot.400mm.pl