VAR w Anglii budzi wiele kontrowersji, przez to, jak kuriozalnie potrafi być używany. Głównie chodzi o spalone, bo czasami piłkarzowi wystaje włos za linię, strzela gola, a sędziowie nie uznają tej bramki. No, da się z tej technologii korzystać lepiej. Dzisiaj w meczu Manchesteru City z Southampton dostaliśmy tego kolejny przykład.
Tym razem nie chodzi o spalonego, tylko o faul. Spójrzcie sami:
Nie ogarniam przepisów w PL pic.twitter.com/Da6gDOnJSM
— To Mash (@ToMash_Poland) March 10, 2021
W tej sytuacji… VAR nie reagował. A przecież przewinienie jest ewidentne. McCarthy wchodzi w nogi Fodena z dużym impetem, jest kompletnie spóźniony, może zrobić rywalowi krzywdę. Ten na szczęście jest szybki, jakoś daje sobie radę, ale to nie zmienia postaci rzeczy. Był faul, musi być rzut karny. Foden stracił szansę na bramkę, gdyż golkiper wrócił na posterunek.
Kompletnie tego nie rozumiemy, jak w takiej sytuacji nie zareagował VAR? Bo Foden się podniósł, nie machał rękami, tylko chciał grać dalej? To nie zmienia postaci rzeczy. Faul jest faul. Nawet jeśli piłkarz nie krzyczy i nie rozpacza. Piłkarze mają nie sędziować, więc Foden nie sędziował. Gorzej, że zapomniał sędziować ten, kto rzeczywiście ma to robić. A więc Jonathan Moss z ekipą.
Wiele się jeszcze muszą Anglicy w kwestii VAR-u nauczyć.
Fot. Newspix