Reklama

Nie-półmetek czyli gole, gule, bilety, pomidory i Movember nogą

redakcja

Autor:redakcja

10 listopada 2014, 17:13 • 9 min czytania 0 komentarzy

Co w piłce jest najważniejsze: pieniądze, umiejętności, system, szczęście? „Człowiek. Człowiek jest zawsze najważniejszy” – powiedział w piątek Maciej Murawski, a prezesi klubów ucieszyli się ogromnie, bo skoro najważniejszy jest człowiek, a oni są najważniejszymi ludźmi w klubie, to znaczy, że są najważniejsi podwójnie, więc nie mówcie mi, trenerze, kogo mam wam kupić i kto ma wyjść w pierwszym składzie, tym bardziej, że mówiłem o Kapustce od dawna i proszę bardzo, jak chłopak gra!

Nie-półmetek czyli gole, gule, bilety, pomidory i Movember nogą

Kapustka rzeczywiście grał, faworyci wzięli po krzyżach, liga dojechała do półmetka, który wcale półmetkiem nie jest, a teraz przed nami dłuższa przerwa, w czasie której reprezentacja piłkarska zleje Gruzję, a reprezentacja polityczna będzie się bawić w kanara i sprawdzać sobie bilety

PIAST GLIWICE – GÓRNIK ŁĘCZNA 0:0

Mecz się odbył, Piast grał brzydko, Górnik grał nieskutecznie, sędzia Kwiatkowski rysował na murawie kółka i kreski, a kibice przed telewizorem byli w o wiele lepszej sytuacji niż kibice na stadionie, bo ci na stadionie marzli, a ci przed telewizorem mogli przełączyć program, mogli poczytać książkę, przyszyć sobie oderwany guzik albo po prostu turlać pomidora po blacie biurka…
I w leeeeewo… i w praaaawo…

Posiadanie piłki przez obie drużyny kształtowało się na poziomie 50%. Posiadanie pomidora przez widzów wyglądało słabiej, bo się często sturliwał.

Reklama

LECH POZNAŃ – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 1:1

Dzień dobry, ma pan bilet? – zapytał sympatyczny obywatel z kamerą.
Oczywiście – odpowiedział pasażer „dziewiątki”, okazując miesięczny.
Ale czy ma pan bilet na mecz Lecha? – drążył człowiek z kamerą.
Żartuje pan? – żachnął się pasażer.
A chce pan?
Nie! Widziałem poprzednie mecze i dziękuję bardzo.
Ale to za darmo.
Nie, nie chcę.
Ale ja proszę, żeby pan wziął… – głos pana z kamerą zadrżał.
Idź pan!
Panie, ja na akordzie jestem, żonę i dzieci mam – prosił pracownik działu marketingu, a gdy obojętny kibic nadal odmawiał, westchnał – No, dobra, skoro pan nie chce po dobroci… Chłopaki, przytrzymajcie pana.

Członkowie sekcji zapaśniczej Lecha Poznań chwycili niesfornego pasażera, unieruchamiając go na foteliku, a kamerzysta na marketingowym akordzie wyjął buntownikowi portfel i wsunął do niego bilet.

Do zobaczenia na stadionie – rzucił na odchodnym – Sprawdzimy. Wiemy, gdzie pan mieszka…

Na płycie boiska stał Hubert Wołąkiewicz i krzyczał na murawę, która nie przejmując się piłkarzem polowała na siadające na niej gołębie i po każdym celnym ciamknięciu bekała pogardliwie.

LECHIA GDAŃSK – KORONA KIELCE 1:2

Reklama

Jakość potwierdzona certyfikatem – zamigotały bandy reklamowe.
Co potwierdzone certyfikatem? – zdziwiła się gdańska publiczność, oglądając swoich zawodników.
„Zawodnik” to ktoś, kto zawodzi? – pytał mały Jasio z Żabianki, wykazując typową dla wieku dziecięcego logikę w formie czystej i szczerej.

Piłkarze Lechii zawodzili po raz enty plus jeden, a do kompromitacji uratowali ich trzej ludzie: Paweł Sobolewski, który w 46 minucie nie strzelił trzeciej bramki dla Korony, Antonio Colak, który strzelił dwie bramki dla Lechii, z czego jedną „honorową”, a drugą niezauważoną oraz trener Unton, który nagadał głupot, dzięki czemu po meczu rozmawiano głównie o nim, a nie o wydarzeniach na boisku.

GKS BEŁCHATÓW – CRACOVIA 1:1

GKS Bełchatów oddał jeden celny strzał, Cracovia oddała dwóch trenerów na trybuny, kasa nie chciała oddać pieniędzy za 0,9 biletu, a ktoś, kto wymyślił pomeczowe plenum na środku boiska musiał być po 0,5 litra. Brakowało tylko goździków łodygą do góry i dwóch konusów w krakuskach i z poduszkami.

Urządzamy zgaduj-zgadulę? Czy Cracovia sprzeda Kapustkę jeszcze zimą czy dopiero latem i do jakiego kraju trafi młody piłkarz? Można się pomylić o 500 kilometrów.
A nagrody?

Będą, ale załatwimy rzecz ekstraklasowo: podpiszemy protokół, w którym wygrywający zgodzi się na odrodzenie wręczenia nagrody o trzy miesiące, a po trzech miesiącach podpiszemy aneks do protokołu, w którym wygrywający zrzekanie się nagrody całkiem.

WISŁA KRAKÓW – ŚLĄSK WROCŁAW 1:1

W 68 minucie Mariusz Stępiński gał sobie klepkę z Semirem Stiliciem i wpadał w pole karne, coś trafiło mnie w czoło i zsunęło się na blat biurka. Zerknąłem – to był szlag.
Trzecia akcja i trzecią spieprzy! – zarzęziłem – A strzelajże, do cholery! No, nie, oczywiście – holuje…

I w tym momencie Stępiński podał piłkę Brożkowi.

Do sekretariatu Wisły płynęło podanie: „Zwracam się z uprzejmą prośbą o udzielenie mi urlopu na pozostałą część rundy jesiennej. Prośbę swoją motywuję siniakami. Z góry dziękuję. Słupek (prawy w bramce od strony ulicy Reymonta).

RUCH CHORZÓW – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 5:2

Ekstraklasa w pełnej krasie: dotychczasowe ligowe niedojdy wygrywają z wiceliderem i do momentu strzelenia czwartej bramki wcale się z tego nie cieszą, a i potem najweselszym człowiekiem w drużynie był trener. Dotychczasowy wicelider ustawia sobie mecz, a następnie wypuszcza go z rąk, rozdając na prawo i lewo zaproszenia na bal dla napastników przeciwnika. Gigołajew nakrywa czapką Grzyba, Kowalski nakrywa beretem Dzalamidze, sędzia Rostkowski nakrywa się nogami, Martin Baran zostaje nakryty na miejscu futbolowego przestępstwa, a publiczność gryzie palce, krzyczy, wiwatuje i przeklina. Jednym słowem – widowisko na całego.

Trzema słowami.

I teraz kwestia, czy to już tak zostanie, czy może piłkarze z Chorzowa uznają, że pokazali, wygrali, więc na resztę rundy powinno dać się im spokój?

ZAWISZA BYDGOSZCZ – GÓRNIK ZABRZE 1:2

Brakuje nam stabilizacji na niektórych pozycjach – powiedział trener Rumak.
Na niektórych, bo na ostatniej pozycji w tabeli Zawisza się ustabilizował mocniej niż Giewont.
Z krzyżem!

No, jeszcze ze dwa takie mecze i krzyż będzie można postawić na Zawiszy… Mecz z gatunku nieporadnych: zeszłoroczny Zawisza wygrałby z niedzielnym Górnikiem trzema bramkami, wczesnojesienny Górnik wygrałby z niedzielnym Górnikiem dwiema bramkami, a z niedzielnym Zawiszą wygrałby każdy, bo niedzielnego Zawiszy tak naprawdę nie było – były tylko grupki piłkarzy, grające ze sobą i pojedynczy piłkarze niegrający z nikim. No, rany – mieć przeciwko sobie taką obronę jak przy golu Drygasa i nie umieć nawet zremisować?

POGOŃ SZCZECIN – LEGIA WARSZAWA 2:1

Wygrywać legioniści potrafią, ale przegrywać się jeszcze nie nauczyli i nie mówcie mi, proszę, że sędzia Musiał to, czy tamto, bo to nie była kwestia sędziego, tylko gwiazdek piłkarzy, który potrafią przez tydzień nadymać się po wygranej nad jakimś słabiakiem, ale kiedy nie idzie, zaczynają kopać, szarpać, wrzeszczeć na przeciwników i żebrać u sędziego o gwizdki.

Chciałbym po przerwie zobaczyć wkurzoną Legię!!! – oznajmił prezes Leśnodorski i jego trzy wierne wykrzykniki.
Życzenie prezesa było dla piłkarzy rozkazem, który wypełnili z naddatkiem. Legia była wykurzona w drugiej połowie, była wkurzona po meczu, w szatni, w autokarze, a najgorliwsi wkurzeni są do dziś. Dobry mecz Pogoni…
Bardzo dobry!

Bardzo dobry były wtedy, gdyby Legia miała obronę. Jak mówi klasyk: „A zwłaszcza lewą”.

BRAMKA KOLEJKI

Miejsce trzecie: Bartosz Kapustka, because of sytuacja i punkt. Miejsce drugie: Bartosz Śpiączka, because of sytuacja i punkt. Miejsce pierwsze: Bartosz… przepraszam, Jakub Kowalski, because of uroda. Uroda bramki, nie uroda Kowalskiego.

KIKS KOLEJKI

Tłok w kolejce do wyróżnienia taki, że Adamka nie ma gdzie wcisnąć: Damian Chmiel marnujący najlepsze przyjęcie piłki w tym sezonie (nie swoje – najlepsze w całej lidze), Krzysztof Nykiel i Gergo Lovrencsics marnujący dwustuprocentowe sytuacje, Mateusz Żytko i Donald Guerrier fundujący przeciwnikom karne, Inaki Astiz asystujący przy golu Pogoni… Wygrywa Adam Frączczak, który… kurczę, co on właściwie zrobił w pierwszej minucie meczu.
Zbłaźnił się? – podsunął Głos Wewnętrzny.

Ciepło, ciepło…

TRENER KOLEJKI

Trener Waldemar Fornalik – trenerowi Kocianowi w wygranej nad Legią pomogła sama Legia, a trener Fornalik… nie bardzo wiem, jak określić to, co zrobił z Ruchem, ale zrobił i efekt był imponujący: z 0:1 do 5:1 i to przeciwko wiceliderowi.

DO ZAPAMIĘTANIA

Że z Cracovią grać trzeba do ostatniej kropli czasu.

DO ZAPOMNIENIA

Wypowiedź trenera Untona o Koronie Kielce – bo swoje już odcierpiał, a dostał takie cało-weekendowe bęcki (podwójny podbródkowy od trenera Tarasiewicza musiał naprawdę boleć), że następnym razem pewnie odgryzie sobie język i wyrwie połowę zębów, zanim zabierze się za podobne podsumowania.

RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY

Pan sędzia Kwiatkowski (PG-GŁ) – dwa drobiazgi, ale jeden na szczęście wyłapany przez bocznego, a drugi z gatunku „można było dać żółtą”, a nie „trzeba było dać”. Zero dioptrii.

Pan sędzia Złotek (LP-PBB) był bardo niekonsekwentny i trochę nieuważny. Karnego na Chmielu też bym nie gwizdał, ale już przy faulu na skaczącym Demjanie bym się zastanawiał… Minus cztery dioptrie.

Pan sędzia Marciniak (LG-KK) za samego Golańskiego powinien wyhaczyć co najmniej minus pięć dioptrii, za nabieranie się na symulki ze dwie i jeszcze parę za Czerniauskasa w bramce, ale ponieważ Czerniauskas był niewychwytywany (który sędzia parzy na bramkarza w takiej sytuacji), to ryczałtem minus siedem dioptrii.

Pan sędzia Frankowski (GKS_B-C) większość meczu prowadził w swoim chwiejnym stylu, ale czasami zdarzały mu się dziwne błędy, jak wtedy, gdy puścił akcję (słusznie), a potem zapomniał pokazać zawodnikowi żółtą kartkę. Minus trzy dioptrie, a pretensje sztabu Cracovii zostają odrzucone jako głupie histeryczne.

Pan sędzia Jakubik (WK-ŚW) naprawił sędziego Sadczuka, który tym razem nie miał omamów ofsajdowych, ale sam czasem gwizdał dziwnie, widząc faule, gdzie ich nie było i nie pokazując żółtych kartek, choć powinien. Na szczęście tylko czasem, bez wpływu na widowisko i niniejszym chciałem zdementować plotki, że pan sędzia Jakubik „to jest kaleka jak sk…syn!” Minus dwie dioptrie.

Pan sędzia Borski (RCh-JB) – minus dwie dioptrie za niegwizdnięcie faulu Stawarczyka na Piątkowskim (swoją drogą, Stawarczyk to ma naprawdę nierówno pod fryzurą – to kolejny identyczny numer), parę wolnych od czapy i brak żółtej kartki dla Rafała Rostkowskiego za próbę wymuszenia rzutu wolnego.

Pan sędzia Raczkowski (ZB-GZ) – trudny mecz dla arbitra, bo przy piłkarzach nie tylko grających „na chaos”, ale przede wszystkim „na chaos” się poruszających, nigdy nie było wiadomo, czy przewracają się z jakiegoś konkretnego powodu, czy po prostu zaczęli myśleć w czasie biegu i nie sprostali multitaskingowi. Minus dwie dioptrie za niekonsekwencję przy wolnych.

Pan sędzia Musiał (PSz-LW) w pierwszej połowie gwizdał jak II rok farmacji, ale faulu na Astizie w polu karnym nie zauważył, a potem nagle wrócił do dawnych zwyczajów i pozwalał na zbyt wiele, co skończyło się, jak się skończyło. Minus sześć dioptrii, a pretensje legionistów są cienkie, bo to nie przez sędziego przegrali mecz.

CYTAT KOLEJKI

Robert Skrzyński: „Piast bez klarownej sytuacji do strzelenia gula… gola”
Sport to zdrowie. Kibicowanie to sytuacje.

Cezary Olbrycht: „Znakomicie czyści przedpole w środku pola”
Środek pola dzieli się na przedpole środka pola, śródpole środka pola i zapole środka pola. Przedpole środka pola dzieli się na przedpole przedpola środka pola…

Marcin Rosłoń: „Dawid Kownacki chciał naciągnąć sędziego na rzut rożny”
…ale arbiter ciągle się zsuwał.

Tomasz Smokowski: „Arkadiusz Malarz dołączył do akcji Movember, ale tylko jedną nogą”
Drugą w dalszym ciągu depiluje na gładko.

Franciszek Smuda: „Na ławce jest ubogo i to jest problem”
„I zawodnicy z mojej ulicy, siedzą na ławce jak ptaszki, / slangiem najczystszym mówią mi: “Mistrzu, / zbrakło nam trochę do flaszki…”

Sebastian Madera: „Teraz każdy musi uderzyć głową… pięścią w stół”
Ta pierwsza wersja jest zdecydowanie ciekawsza – odezwały się nożyce,

Tomasz Musiał: „Chodź po kasę! Chodź po kasę!”
Mam wziąć kopertę czy oponę?

„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”

Prezes LZS Poligon nie chciał rozmawiać – zamknął się w gabinecie, nie odbierał telefonów, gapił się w tabelę i przejawiał ogólne idźstąd. Jego drużyna ugrała w 15. kolejce zaledwie 35 punktów i spadła…
JEB! – powiedziało 275. miejsce klasyfikacji generalnej.
Ochżeżty… – jęknęło 41. miejsce ligi „poligonowej”, gdy LZS Poligon wylądował na nim znienacka i ze świstem.

Sama liga „poligonowa” (kod: 521124413) okazała się jednak odporna na grę własnego prezesa – awansowała na 10. pozycję w klasyfikacji lig prywatnych, a jej nowy lider – Toruń! prezesa Destora, z 989 punktami na koncie – wskoczył do pierwszej piątki klasyfikacji generalnej. W tym miejscu następują oklaski, kiwanie z uznaniem głową oraz zazdrosne spojrzenia spode łba.

Dotychczasowy lider ligi „poligonowej” (kod: 521124413) – Waldzio Team zajął miejsce drugie z 17 punktami straty do lidera, na trzecim prowadzona przez Mateusza Rokuszewskiego Iskra Dretyń (959 punktów), a na czwartym #DicksUnited (prezes Ecik1990, 947 punktów). Na miejscu 500. – KS ZMĘCZENI prezesa Giggsu, na pozycji numer 1000 – Tommyboys prezesa Chamesa, a stawkę zamyka LPFC prezesa Alfamenela, mające na wyciągnięcie ręki Juve Fins (prezes Maaciekw).

Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk

Najnowsze

Boks

Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona

Błażej Gołębiewski
0
Najmłodszy mistrz, skazaniec, bankrut. Przełomowe momenty w życiu Mike’a Tysona
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
2
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Felietony i blogi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...