Emil Kot przez lata rozwijał swoje autorskie, oddolne inicjatywy skautingowe. W tym samym czasie wspinał się po szczeblach ligowych w Anglii. Teraz stanie przed nowym wyzwaniem – pracą w klubie Ekstraklasy. Jak sam mówi Wisła Płock, której skautingiem będzie zarządzął, ma się kojarzyć z nowoczesnością i podaje przykłady działań, które już udało się rozpocząć. Na czym skupi się jako dyrektor skautingu “Nafciarzy”? Jak przekonać młodzież do gry w rezerwach Wisły, nawet jeśli grają na co dzień w wyższych ligach? Czy da się nadzorować skauting z Wysp Brytyjskich i jak wykorzystać angielski rynek do wyłowienia talentów? Kot ma plan i chce go stopniowo wdrażać. – Nie będziemy błądzić bez mapy. Mamy już bazy danych z czterech rejonów Polski, pracujemy nad kolejnymi – zapowiada. Zapraszamy!
Jak wyglądają pierwsze tygodnie w nowej roli?
Pracę w Wiśle Płock zacząłem tak naprawdę ponad dwa tygodnie temu, a nie pierwszego grudnia. Wtedy po raz pierwszy rozmawialiśmy o współpracy z Markiem Brzozowskim, dogrywaliśmy pierwsze testy zawodników w drugim zespole, o czym też wspominał prezes Tomasz Marzec w rozmowie z wami. Zaczęło się od przeszukiwania wszystkich moich baz danych, żeby znaleźć piłkarzy, których mogłem polecić do Wisły. Po pierwszym grudnia i po pierwszej fali odpowiedzi dotyczących naboru do siatki skautingowej zaczęło robić się tego coraz więcej. Założyliśmy grupę roboczą, żeby wszystkich ulokować w jednym miejscu, stworzyliśmy wraz z trenerem arkusz obserwacyjny, z którego wszyscy będziemy korzystać. W najbliższym czasie będziemy starać się wzmocnić drugą drużynę zawodnikami o określonym profilu, których szuka trener Brzozowski.
LECHIA – WISŁA PŁOCK. LECHIA WYGRA? KURS 1.88 W TOTOLOTKU!
Zależy nam na awansie do trzeciej ligi. Jestem też w trakcie pisania planu, żebyśmy wiedzieli, jak funkcjonować. Tydzień temu mieliśmy 10 chętnych do pracy, teraz takich osób jest już 26, a będzie jeszcze więcej, więc trzeba tych ludzi skoordynować. Budujemy też bazy danych na podstawie tego co wiem o poszczególnych zawodnikach, czy na podstawie statystyk, które są dostępne w sieci. Głównie pod kątem młodzieżowców, czyli roczników 2001-2005, którzy po transferze do klubu będą mieli jeszcze czas, żeby dojrzeć do wieku młodzieżowca w Ekstraklasie, zostać oszlifowanym w drugim zespole. Jest tego sporo, ale mam nadzieję, że niedługo to się wszystko rozluźni. Pierwszy miesiąc jest zawsze najtrudniejszy, z czasem, jak się już wszystko wdroży, to będzie już trochę łatwiej.
O co chodzi ze wspomnianym planem?
Chcę, żeby wszyscy skauci mieli w jednym pliku każdy profil zawodnika, jakiego Wisła potrzebuje. Przygotowujemy każdą pozycję wspólnie z trenerem Brzozowskim, żeby wszyscy wiedzieli w jakiej formacji gra nasz zespół, jaki jest nasz styl, jak się zachowujemy w ofensywie, w defensywie. Po nowym roku zorganizujemy szkolenie dla wszystkich ludzi, którzy się do nas zgłosili. To będzie ok. 30-35 osób. Mam nadzieję, że uda się zrobić szkolenie dwudniowe, żebyśmy mogli spędzić razem jak najwięcej czasu. Szkolenie będzie połączone z obserwacją meczu drugiego zespołu, żeby każdy skaut chociaż raz zobaczył go na żywo. Do tego czasu będą mogli go oglądać na podstawie nagrań, które im udostępniliśmy. Mamy jeszcze jedną fajną ciekawostkę, innowacyjny pomysł, który chcemy wdrożyć. Chcemy pójść w stronę Brentford i pobawić się liczbami, ale z wiadomych powodów nie chciałbym za bardzo wdawać się w szczegóły.
Wspomniałeś o Marku Brzozowskim, czy twoje przyjście do Płocka miało coś wspólnego z tym, że mieliście okazję współpracować przy projekcie “Ty Też Masz Szansę”?
Szczerze mówiąc – nie wiem. Trener był pierwszą osobą, która się do mnie odezwała, z zapytaniem, czy byłaby szansa coś wspólnie zrobić w Wiśle. Po dwóch tygodniach od tej rozmowy udało się coś dograć i zacząć pracować.
Nie bałeś się, że wchodzisz do klubu, który nie kojarzy się z nowoczesnością?
To będzie się kojarzył! (śmiech) Po to jestem, żeby to zmienić.
Zakładałeś, że projekt “Ty Też Masz Szansę” stanie się trampoliną nie tylko dla zawodników, ale także dla ciebie?
Nie da się ukryć, że miało to wpływ na to, że ktoś mnie zauważył. Istniejemy na rynku od sześciu lat, jesteśmy coraz bardziej widoczni.
To, co zebrałeś w trakcie pracy nad “TTMSZ” przyda się w Płocku? Masz chyba jedną z większych baz danych dotyczących województwa mazowieckiego.
Tak, województwo mazowieckie na pewno mamy bardzo mocno spenetrowane, w ostatnich dwóch latach podobnie było z województwem podlaskim i warmińsko-mazurskim. Te trzy rejony i Wielkopolskę mamy najlepiej przejrzane. Pracujemy teraz nad województwem świętokrzyskim, podkarpackim, czy małopolskim, bo dołączyli do nas ludzie z różnych regionów Polski. To też mnie cieszy, bo każdy kojarzy lokalne rozgrywki i uzupełnia bazy danych. Mam nadzieję, że będziemy mieli rozpisane wszystkie ligi od góry do dołu. Czyli cztery grupy trzeciej ligi, wszystkie grupy czwartej ligi z całej Polski – młodzieżowcy, wzrost, waga, liczba minut, bramek – im więcej informacji tym lepiej, plus krótkie notatki, jeśli ktoś na temat danego zawodnika coś wie. To będzie baza wypadowa, żeby w drugiej rundzie obserwować już ludzi, których chcemy obserwować.
Dzięki temu wiesz pewnie nie tylko, jak gra dany zawodnik, ale też gdzie w ogóle można talentów szukać.
Błądzić po omacku nie będziemy. Nie spodziewam się też wypadów na mecze “z czapki”, że ktoś idzie obejrzeć spotkanie z myślą “a może ktoś się trafi”. To może się wydarzyć przy rocznikach 2004-2005, ale jeśli chodzi o wyższe poziomy, to będziemy mieli konkretny target. Gdzie iść, po co i kogo obserwować.
Mówiłeś, że będziesz współpracował z osobami, które znasz już z projektu “TTMSZ”. Część osób powie, że to fajnie, bo ich znasz i im ufasz, inni powiedzą, że przychodzi grupa osób, która bawiła się w skauting w ligach okręgowych i chce budować klub w Ekstraklasie.
Nie widzę problemu, też jestem znikąd. Dziwnie się u nas przyjęło, że jeśli ktoś przychodzi z zewnątrz, nie jest człowiekiem ze środowiska, to już na piłce się nie zna i nie ma pojęcia, co się dzieje dookoła. Ostatnio w radiu “Newonce” powiedziałem o przykładach Kamila Olszewskiego i Mateusza Sokołowskiego w Polonii, czyli byłych skautów “TTMSZ”, którzy tworzą siatkę skautingową w klubowej akademii i idzie im to bardzo dobrze, a nie byli w żaden sposób związani z piłką. To zajawkowicze, których broni ciężka praca i liczba obserwacji i wykonanych kilometrów po Mazowszu i po Polsce.
LECHIA – WISŁA NA REMIS? KURS 3.65 W TOTOLOTKU!
Wychodzę z założenia, że każdemu warto dać szansę, dlatego wszyscy, którzy chcą do nas dołączyć, mają czystą kartę. Z czasem pomyślimy o tym, żeby rozszerzyć tę współpracę dla osób, które się wyróżniają. Pół etatu, etat – zależy, jakie będą możliwości finansowe klubu. Zawsze można znaleźć kogoś wartościowego w taki sposób. Chociażby wspomniany projekt, który chcemy wdrożyć, to efekt zgłoszenia przez maila od osoby, z którą wcześniej sporo rozmawiałem.
Myślisz, że w Polsce jest duże pole do zagospodarowania, jeśli chodzi o takich pasjonatów?
Jestem o tym przekonany. Podoba mi się to, co robi Raków Częstochowa, który organizuje otwarte nabory, nie zamyka się na żadną osobę. Każdy może wysłać CV, napisać list motywacyjny, pojechać na rozmowę o pracę i do nich dołączyć. Tak to powinno wyglądać. Nie chcę powiedzieć, że nasze środowisko jest zamknięte, ale… tak to wygląda. Ciężko się przebić komuś, kto nie funkcjonował choćby na poziomie 1-2 ligi.
Masz docelową liczbę skautów, z którą chciałbyś współpracować w Wiśle?
Czas pokaże, ale fajnie byłoby, gdybyśmy na każde województwo mieli zatrudnionego skauta-koordynatora, który mógłby zarządzać resztą osób pod sobą i zdjąć ze mnie część pracy. Gdybyśmy mogli zapewnić takiej osobie etat i ona miałaby pod sobą grupę stażystów, to byłoby naprawdę fajnie i optymalnie. Ale spokojnie, to daleko idące plany. Najpierw chcemy zrobić “A”, żeby powiedzieć “B”, “C” i “D”.
Nie boisz się, że część osób straci zapał do takiej pracy?
Zobaczymy, komu go wystarczy. Jeśli komuś go braknie, to po prostu się rozstaniemy. Wiem, jaką ścieżkę przeszedłem, ile czasu musiałem poświęcić, żeby dojść do miejsca, w którym jestem. Tylko czas i praca – to się zawsze obroni. Jeżeli ktoś będzie ostro zasuwał, a takie osoby się już wyłaniają, proaktywne, które bardzo chcą wejść z przytupem, to będzie to widać. My chcemy dać szansę. Pomóc, przeszkolić. Mamy pewne formy wynagrodzenia, które będziemy chcieli jako klub zapewnić, więc to nie będzie tak, że będą ciągle pracować za darmo i nikt na nich nie spojrzy, bo chcemy im podziękować za zaangażowanie.
Cały czas mówimy o Polsce, ale wspominałeś też, że chcesz rozszerzyć skauting Wisły na Anglię, czyli rynek, po którym dobrze się poruszasz.
Będziemy tu szukać zawodników ze względu na dużą Polonię. Roczniki 2004-2005 to będzie pierwsza duża fala Polaków, którzy się tutaj wychowali. Warto nad tym krajem się pochylić, bo jest tu zdolna młodzież, szkolona w inny sposób, ale to wciąż Polacy, którzy mogą wrócić do kraju i rozwijać się w naszym kraju.
Myślisz, że będziesz w stanie kogoś przekonać, żeby wrócił do Polski i grał w rezerwach Wisły Płock?
Czemu nie? Nie mówię tylko o ludziach, którzy trenują w akademiach z najwyższej półki. Jest mnóstwo osób, które grają na poziomie grassroots, którzy szkolą się w akademiach klubów półprofesjonalnych.
Skoro już przy tym jesteśmy – czym tak w ogóle będziesz chciał zachęcić młodych ludzi do przejścia do Wisły, czym się wyróżniacie?
Jeśli chodzi o drugi zespół, to jakością w sztabie szkoleniowym. Jest bardzo rozbudowany, a pracę odwzorowujemy 1:1 z tym, co robią zawodnicy pierwszego zespołu. Mamy pięć jednostek treningowych regularnych plus dwie dodatkowe jednostki na siłowni, czyli siedem jednostek plus mecz. Pełna suplementacja, zakwaterowanie, wyżywienie. Tak naprawdę mogą się skupić tylko na pracy i swoim rozwoju indywidualnym. Zostanie im kwestia chęci, żeby pchnąć siebie samego do przodu.
Da się koordynować pracę skautingu z Anglii? Znajdą się pewnie osoby, które będą widziały w tym problem.
Można to pogodzić, to zależy od tego, z kim współpracujesz w siatce. Jeśli masz odpowiednie “oczy”, a ja takie mam, to da się to zrobić. To nie jest też tak, że przez 12 miesięcy będę siedział w Londynie i patrzył, co się dzieje. Będę latał do Polski, monitorował, rozmawiał z prezesem, dyrektorem sportowym, dyrektorem akademii. Mam jeszcze kilka małych projektów do zorganizowania w akademii, dni otwartych, dni talentu i wszystkich innych form pozyskiwania talentów. Jeśli chodzi o ludzi, którzy będą mieli jakieś komentarze, to zawsze będą tacy, którzy marudzą i szukają dziury w całym. Jeżeli komuś by to przeszkadzało, to prezes Marzec nigdy by się do mnie nie zgłosił. Pytałem go o to i odpowiedział mi dość dosadnie, żebym się tym nie przejmował i robił swoje.
Miło, że prezes ma takie zaufanie do tego projektu.
Cieszy mnie to, że prezes Wisły ma otwartą głowę na wszelkie pomysły. Dostajemy zielone światło na wszystko, co chcemy wprowadzić.
Jeśli chodzi o młodych piłkarzy, w których celujecie – w niższych ligach często trafiamy na talenty, którym jednak nie udaje się przebić w profesjonalnej piłce. Brakuje im chęci do pracy.
Sam talent nigdy nie wystarcza. Przykładów osób, które wskoczyły na świecznik i zaraz z niego spadły, było mnóstwo. Głowa i mental to jest klucz w piłce nożnej na każdym poziomie. Jeśli będziesz odpowiednio zmotywowany, będziesz dbał o żywienie, spanie, regenerację, zdrowie itd. to będzie trochę łatwiej coś osiągnąć, nawet gdy brakuje umiejętności. Trenerzy zawsze patrzą na taką osobę przychylniej, wiem to ze swojego doświadczenia.
Do osób, które nie mają wrodzonych nawyków, też zresztą da się dotrzeć. Pierwszy przykład to Kamil Grosicki, który był problematyczny, a kilka osób się zaparło i pomogło mu dojść do miejsca, w którym jest teraz. Ważne jest to, co trener może dać zawodnikowi, choć nie wszystkim da się pomóc. Bywa tak, że człowiek się poświęca, a zawodnik dalej to trwoni.
W trakcie “TTMSZ” spotkałeś wiele osób, w które ty wierzyłeś bardziej niż oni sami?
Ogrom, masę ludzi. Z najświeższych tematów – dwie osoby, które łączą codzienny kult pracy i które już gdzieś dotarły to Krystian Ogrodowski i Dawid Rogalski, który jest w Resovii. Na trzeciego Nataniel Wybraniec, który właśnie wskoczył do czeskiej Ekstraklasy. Pisałem z nim po debiucie i mówił tylko, że u niego dalej praca, praca i praca, żeby przychodziły kolejne minuty. W drugą stronę też mieliśmy przypadki, o czym przekonał się trener Brzozowski. W Świcie Nowy Dwór Mazowiecki trafił do niego Jan Szulkowski. Zdolny i z dużym potencjałem, ale pierwszego egzaminu nie zdał ze względów typowo mentalnych. Mam nadzieję, że trochę mu się odwidziało i jego podejście do piłki się trochę zmieni, bo potencjał ma ogromny.
Właśnie, co zamierzasz dalej robić ze swoimi projektami? “Ty Też Masz Szansę” może się trochę kłócić z tym, co robisz w Płocku. Mogą mieć za złe, że organizujesz test-mecz, z którego każdy może sobie wybrać zdolnych zawodników.
Nie, to nie jest problem. Nie jest powiedziane, że każdy profil zawodnika, którego będziemy mieć na “TTMSZ”, będzie pasował do drugiego zespołu Wisły Płock, czy do naszych juniorów starszych. Może się zdarzyć, że ktoś po naszym meczu trafi na testy do pierwszej ligi i ktoś powie: kurcze, a czemu nie gra w Wiśle? Bo być może nie pasował nam jego profil i tyle. Każdy ma swoją filozofię, używa innej formacji.
Warto o tym mówić, bo często spotyka się komentarze, że jeśli komuś gdzieś nie wyszło, a przebił się w innym miejscu, to w tym pierwszym popełniono błąd.
Zawsze przy okazji organizowania kursów skautingowych powtarzam o przypadku Daniela Sikorskiego i jego transferu z Górnika Zabrze do Polonii Warszawa. Górnik grał wtedy niską defensywą, Sikorski zrywał się ze smyczy, unikał spalonego i kończył akcję. Albo to były wkładki z bocznego sektora po szybkim ataku. Trafił do Polonii na zasadzie “strzelał w Górniku, to go bierzemy”. Nikt się nie zastanowił, że Polonia była wtedy na tyle mocnym zespołem, że niemal przez cały mecz grała w ataku pozycyjnym. Siedziała na połowie rywala, a w ataku grał chłopak, który żył z podań na wolne pole. Takiego pola nie było w ogóle. Rzucali mu piłki w pole karne, ale to też nie był zawodnik do walki na małej przestrzeni. Przykleiła się do niego łatka, że nie potrafi grać w piłkę, bo zrobił kilka kiksów. Potem trafił do Wisły, znów nieudana przygoda, a później wyjechał i w pierwszym sezonie strzelał bramki. Ktoś po prostu wykorzystał jego walory.
WISŁA WYGRA Z PODBESKIDZIEM? KURS 1.98 W TOTOLOTKU!
Czasami po prostu nie określamy profilu, którego zespół potrzebuje. Albo kupujemy kogoś, kto totalnie nie pasuje do tego, w jaki sposób funkcjonuje drużyna. Fajnym przykładem było też to, że dużo osób zarzucało Polonii po awansie do trzeciej ligi, że nie miała indywidualności, bo nikogo nikt nie kupił. Po prostu to byli piłkarze, którzy funkcjonowali jako monolit, a pojedynczo mogli się nie odnaleźć. Oni byli wyszukani pod dany profil, realizację określonych zadań na boisku i robili to w 100%. Jakby trafili do innego zespołu, to mieliby spory kłopot z tym, żeby je zrealizować. Szyliśmy na miarę.
Właśnie, wiele osób kojarzy cię z “Ty Też Masz Szansę”, ale to nie jest twoje jedyne doświadczenie ze skautingiem.
Razem z Pawłem Wojtasiem organizujemy od półtora roku kursy skautingowe. Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zorganizować w Polsce coś na każdą kieszeń. Jeździliśmy na Pomorze, Śląsk, nie był to tylko Kraków i Warszawa. Będziemy to kontynuować, jak uspokoi się sytuacja z koronawirusem.
Pracowałeś też w Polonii i w angielskich klubach.
W Polonii byłem asystentem Piotra Dziewickiego, a wcześniej pracowałem przy akademii jako skaut. Pracowałem także w akademii West Hamu jako skaut na zachodnią część Londynu. Skończyłem też “Talent ID”, kurs angielskiej FA, choć to nic nadzwyczajnego, darmowy kurs, który każdy może zrobić. Zrobiłem to bardziej na zasadzie uzupełnienia swojej wiedzy, którą nabyłem na zasadzie obserwacji.
A co z byciem trenerem?
Mam nadzieję, że w 2021 roku dostanę się na kurs UEFA A w Walii, na który aplikuję trzeci rok z rzędu. Będę działał dwutorowo, pracuje cały czas w Balham i będę chciał dostać się do wyższej ligi. Pracowałem już – trochę jak trener Papszun w Polsce – w 13. lidze angielskiej, 12., 11., 10. Teraz pracuję w 9. lidze, a za rok chciałbym pracować w 8. albo w 7.
Czyli modelowy rozwój kariery. Tak w trenerce, jak i w skautingu.
Krok po kroku, szczebelek po szczebelku. Nie chcę robić górnolotnych planów. Przede wszystkim chcę być trenerem, bo skauting to hobby już od najmłodszych lat. Fajnie, że trafiła się szansa na pracę w Ekstraklasie, czegoś takiego się nie odmawia. Spełniłem jedno ze swoich marzeń. Dzisiaj jako skaut, a nie trener, ale kto wie, czy z biegiem lat to się nie zmieni.
ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK
fot. Wisła Płock