Reklama

Lechia Gdańsk – przeklęty rywal Piasta Gliwice

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

24 czerwca 2020, 21:13 • 4 min czytania 5 komentarzy

Piast Gliwice z większością rywali również w tej edycji ekstraklasy będzie miał bilans pozytywny. O jednym przeciwniku chciałby jednak jak najszybciej zapomnieć. Mistrzowie Polski w trwającym sezonie po raz piąty zmierzyli się z Lechią Gdańsk i po raz piąty przegrali, z czego trzeci raz z rzędu na stadionie ekipy z Trójmiasta. A kolejny raz wcale nie musieli. 

Lechia Gdańsk – przeklęty rywal Piasta Gliwice

Piszemy “kolejny”, bo już w tamtym sezonie Piast pod koniec fazy zasadniczej poległ w Gdańsku 0:2, mimo że grał całkiem nieźle i stworzył sobie kilka świetnych sytuacji. Wtedy jeszcze piłkarzom Waldemara Fornalika udało się zrewanżować. Na otwarcie rywalizacji w grupie mistrzowskiej znów pojechali na obiekt Lechii i tym razem to oni powieźli gospodarzy różnicą dwóch bramek. Ale to był pozytywny wyjątek przy pracy.

Po zdobyciu historycznego tytułu Piast już wyłącznie z gdańszczanami przegrywa.

  • 1:3 u siebie w Superpucharze Polski
  • 1:2 u siebie jesienią w lidze
  • 0:1 na wyjeździe w lutym (liga)
  • 1:2 na wyjeździe w marcu (Puchar Polski)
  • 0:1 teraz w lidze

Nie da się powiedzieć, że Lechia całościowo z gry była lepsza niż zespół z Gliwic. Ba, to przyjezdni ze Śląska wypracowali sobie więcej szans. W Piaście jednak częściej zawodziły jednostki. Gorzej funkcjonowali skrzydłowi, a Uros Korun bezmyślnie sprokurował rzut karny. Do tego inny poziom prezentowali bramkarze. Frantisek Plach dziś tylko raz zrobił coś ponad standard, gdy obronił chytry strzał Ze Gomesa. “Wyrównało” się to jednak jeszcze przed przerwą. Plach minął się ze świetnym dośrodkowaniem Jaroslava Mihalika i Flavio Paixao posłał piłkę do siatki. Na szczęście dla Słowaka, portugalski napastnik zawalił sprawę, bo głową trafił nieczysto i dopiero z pomocą ręki zrobił to, co powinien zrobić od razu. Sędziowie po obejrzeniu powtórek nie mogli zdecydować inaczej, jak anulować gola.

Dusan Kuciak na żadne chwile słabości sobie nie pozwolił, za to ponownie robił różnicę.

Szczególnie dotyczy to końcówki, gdy rezerwowi powinni zapewnić Piastowi remis. Dominik Steczyk zgrał głową do niepilnowanego Patryka Tuszyńskiego, który stanął przed wymarzoną szansą. Kuciak pokazał dużą klasę – najpierw błyskawicznie wyszedł, zmniejszając nieco pole manewru strzelca, a potem zdołał odbić piłkę.

Wcześniej Słowak wygrał sam na sam z Jorge Felixem. Tutaj jednak bardziej spartolił uderzający niż zachwycił broniący. Hiszpan postanowił lobować bramkarza i zrobił to niechlujnie, na dodatek za Kuciakiem stało jeszcze dwóch obrońców gotowych do interwencji ratunkowej. Bezsensowna decyzja najlepszego strzelca Piasta, który w pierwszej połowie też był najbliżej szczęścia. Sebastianowi Milewskiemu ze złego przyjęcia wyszłaby przypadkowa asysta, gdyby Felix nie przywalił sytuacyjnie akurat tam, gdzie stał numer jeden wśród bramkarzy Ekstraklasy.

Reklama

Decydująca chwila to władowanie się dupą Koruna w przebywającego od niedawna na boisku Conrado.

Wydawało się, że piłkarze Piotra Stokowca za dużo już nie zdziałają, nie było konieczności decydowania się na desperackie zagrania, a jednak Słoweniec mocno przeszarżował. Analiza VAR i Tomasz Kwiatkowski wskazał na jedenasty metr. Flavio zrehabilitował się za rękę sprzed przerwy.

Co oprócz tego?

  • nieznaczne pudło Parzyszka po rzucie rożnym
  • słupek Ze Gomesa po strzale z dwudziestu metrów
  • słupek Parzyszka po strzale z linii pola karnego

Wydaje się, że powoli kredyt zaufania w Piaście wyczerpuje Kristopher Vida. Zagrał od początku w piątym kolejnym spotkaniu i nadal niczego ciekawego nam nie pokazał. Dziś nie potrafił znaleźć sposobu na żegnającego się z gdańską publicznością Filipa Mladenovicia (oczywiście dostał żółtą kartkę za gadanie, trzynastą w sezonie), z którym przegrywał pojedynek za pojedynkiem. Jakikolwiek pożytek z niego zaczął być dopiero, gdy zaczął grać prościej i czasami wyszło mu jakieś podanie napędzające akcje. To i tak zdecydowanie za mało, zwłaszcza że Vida w założeniu ma być czołową postacią drużyny z Gliwic. I może jeszcze się taką stanie, nie przesądzamy. Wielu zawodników przychodzących na Okrzei potrzebowało nawet więcej niż jednej rundy, żeby zacząć spełniać oczekiwania. Na dziś jednak – duże rozczarowanie.

Ożywczą zmianę dał natomiast Tiago Alves. To on wypracował sam na sam Felixowi, potrafił wywalczyć faul w dobrym miejscu, lepiej czuł się w kombinacyjnym graniu. Chyba czas zaufać mu bardziej.

Piast o obronie tytułu już nie myśli, ale jak tak dalej pójdzie, zagrożona stanie się obecność na podium, zwłaszcza że teraz mecz z Legią w Warszawie. Lechia zgłasza swój akces do pucharowych eliminacji. W drugim spotkaniu na przestrzeni paru dni zachowuje czyste konto, co wcześniej nie udawało się jej przez osiem meczów, od chwili wygrania 1:0 z… Piastem.

Reklama

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Patryk Stec
0
Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Komentarze

5 komentarzy

Loading...