W piątkowy wieczór kilku zawodników w meczu Jagiellonii z Wisłą Kraków spotka po drugiej stronie starych znajomych. Przed i po na pewno fajnie pogadają, powspominają, ale fakty są takie, że większość tych, którzy zimą tego roku kursowali z transferami na linii Białystok-Kraków raczej dziś nie żałuje swojej decyzji.
W połowie ubiegłego sezonu z “Jagi” do Wisły odeszli Lukas Klemenz i Łukasz Burliga, a w drugą stronę powędrowali Jesus Imaz, Zoran Arsenić i Martin Kostal. W przypadku dwóch pierwszych zmiana otoczenia wyszła im zdecydowanie na dobre.
Klemenz w Jagiellonii po prostu się nie sprawdził. Grał mało, a jeśli już pojawiał się na boisku, prezentował się niepewnie i niejednokrotnie zawalał sprawę. Białostoccy kibice mogli więc uznać, że ich klub dokonuje majstersztyku, gdy oddawał tego obrońcę do “Białej Gwiazdy” w ramach rozliczenia za transfery Imaza i Kostala.
Z krakowskiego punktu widzenia wyglądało to na chwytanie się brzytwy przez tonącego. Wisła przeżywała najtrudniejsze momenty w wiadomych kwestiach, a kogoś w kadrze mieć musiała, dlatego Maciej Stolarczyk sięgnął po gościa, którego dobrze znał z młodzieżówek. Musiał się na tym mocno opierać, bo w karierze klubowej Klemenz tak naprawdę nigdzie w pełni nie przekonał, mimo że schodził też do pierwszej ligi. I początki przy Reymonta nie zapowiadały niczego dobrego. Pamiętamy chociażby jego fatalny występ w Sosnowcu, gdy każda próba rozegrania pachniała kosztowną stratą. Kiepsko wyglądała także sama końcówka tamtego sezonu, tyle że wtedy Wisła miała już pewne utrzymanie. We wcześniejszych meczach Klemenz się ogarnął i chwilami grał bardzo dobrze. Początek nowego rozdania ma jeszcze pewniejszy. Dotychczas ocenialiśmy go na 5, 5, 7, 4 i 6, co daje wysoką średnią 5,40. Z wiślackich defensorów nikt nie ma lepszej, a taką samą jedynie Maciej Sadlok. Co tu kryć, mimo wszystko pozytywne zaskoczenie. Dziś piłkarz ten będzie mógł bez kompleksów stanąć naprzeciwko byłych kolegów.
ETOTO PŁACI PO KURSIE 2,00 ZA WYGRANĄ JAGIELLONII. WYGRANA WISŁY KRAKÓW TO JUŻ KURS 4,10
W przypadku Burligi nie wiadomo, czy w ogóle wyjdzie na boisko (dopiero co wrócił do normalnych treningów), choć na pewno mocno tego pragnie. Musiało mu zagrać na ambicji, że w grudniu Ireneusz Mamrot po prostu z niego zrezygnował i wystawił na listę transferową, mimo że dopiero co zdobywali razem wicemistrzostwo, a on sam zaliczył wówczas 30 występów.
“Jaga” i tak poszła piłkarzowi na rękę, bo najpierw zgodziła się na rozwiązanie jego umowy, by potem jeszcze przez pierwszą rundę częściowo opłacać mu kontrakt w Wiśle. Tu też w grę wchodziły szersze porozumienia między klubami. Burliga początkowo nie planował powrotu na Reymonta i treningi z krakowianami rozpoczął gościnnie. A wszystko dlatego, że… przy wizycie u dentysty spotkał Marcina Wasilewskiego, który namówił go, żeby wpadł na zajęcia. No i później poszło. Wiosnę miewał różne momenty – świetnie wypadł z Koroną Kielce (wygrana 6:2), ale na przykład kompletnie nie wyszedł mu mecz w Lubinie w 30. kolejce. Ogólny bilans wypada jednak na plus, więc nie dziwiło, że pod koniec czerwca umowa została przedłużona na dwa lata.
Jeśli chodzi o tych, którzy wybyli z Krakowa do Białegostoku, tak dużej pozytywnej przemiany nie odnotowujemy, ale należy pamiętać, że o ile Burliga z Klemenzem musieli się odbudować, o tyle cała wiślacka trójka przychodziła do Jagiellonii jako czołowe postacie ligi na swoich pozycjach. Znacznie trudniej było im podnieść jeszcze swoje notowania.
Jeśli więc uznamy z perspektywy czasu, że względem całej Ekstraklasy akcje Imaza i Arsenicia nie spadły, to już bardzo dużo. Korci nawet, żeby powiedzieć o Imazie, że stał się nieco lepszy, dojrzalszy. W tym roku jest najlepszym strzelcem ligi razem z Igorem Angulo (po 13 goli) i brakuje mu już tylko jednej bramki do wyrównania swojego snajperskiego dorobku z Wisły. Ciągle mamy jednak w głowie zmarnowane rzuty karne z Piastem i Lechią, przez co w sporej mierze “Jaga” nie dostała się do pucharów.
IMAZ STRZELI DZIŚ SWOJEGO 14. GOLA DLA JAGIELLONII? KURS 2,10 W ETOTO
Arsenić początkowo był bardzo nierówny, co chwila solidne mecze przeplatał słabymi, ale w tym sezonie ustabilizował formę na zadowalającym poziomie. Miał być solidny i wreszcie jest.
Na minus – i to wyraźny – w tym wszystkim jedynie Kostal. Tutaj było najwięcej wątpliwości co do samej klasy zawodnika, bo w gruncie rzeczy niemal całą reputację zbudował sobie na trzech znakomitych występach: z Lechem, Górnikiem Zabrze i Legią. W Białymstoku nadal czekają na choćby jeden taki przebłysk. Wiosną nie pokazał niczego, teraz najczęściej jest rezerwowym i zbyt wiele po wejściu nie wnosi. W ostatniej kolejce skorzystał na kontuzji Ognjena Mudrinskiego, wszedł już w 17. minucie i trudno byłoby stwierdzić, że szansę wykorzystał. On ma zdecydowanie najwięcej do udowodnienia.
Sam mecz zapowiada się ciekawie i może być walką o to, kto po tej kolejce znajdzie się na najniższym stopniu podium (aktualnie są na nim piłkarze Mamrota). Jagiellonia w pięciu ostatnich meczach przed własną publicznością wygrywała z Wisłą cztery razy. Bez wątpienia jest dziś faworytem, ale już nie murowanym.
Fot. newspix.pl