Absurd! Chińczycy kupili Robaka i… go nie chcą! Co teraz?

To chyba najbardziej kuriozalny transfer ostatnich lat – a może w ogóle najbardziej kuriozalny transfer w historii ligi. Marcin Robak jest piłkarzem chińskiego Guizhou Renhe, ale ten klub… go nie chce. Kupił go i nie chce. Teraz trzeba znaleźć wyjście z absurdalnej sytuacji. 

Było tak…

Guizhou Renhe i Pogoń Szczecin podpisały umowę transferową, wartą 400 tysięcy euro, a później szczeciński klub poinformował oficjalnie o sprzedaży króla strzelców naszej ekstraklasy. Natomiast sam zawodnik podpisał kontrakt i czekał na wylot do Chin, na badania lekarskie. Po otrzymaniu wizy – miał już lecieć. Ale wtedy chiński klub zakontraktował Niemca Mike’a Hanke, z którym negocjował równolegle. I oświadczył: Robaka już nie potrzebujemy.

– Ale przecież już go kupiliście.
– Ale już go nie chcemy.

Sęk w tym, że kontrakt podpisany przez Robak z Guizhou Renhe nie zawierał żadnego zapisu, który uzależniałby wejście umowy w życie od wyniku tych badań lekarskich. Dziwne, ale tak było. W każdym razie zdaniem strony polskiej transakcja została dokonana: jest podpisana przez obie strony umowa transferowa między klubami i jest podpisany przez obie strony kontrakt. Formalnie: klepnięte. A Chińczycy na to: my już nie chcemy. Jak się łatwo domyślić: Robak też już nie chce.

Wszystko wskazuje na to, że… najbardziej na całej sprawie mogą zyskać Pogoń oraz Robak. Chińczycy raczej zdają sobie sprawę, że bez wypłacenia odszkodowania obu stronom się nie obejdzie. Jest więc bardzo prawdopodobne, że szczeciński klub zarobi i sam piłkarz zarobi, tylko dlatego, że Chińczycy zachowują się dziwnie i że zmienili zdanie. Chociaż pozostaje spora wątpliwość, czy Robak musi wracać do Pogoni (oczywiście może, jeśli podpisze z nią nową umowę), czy też teraz – kiedy już rozwiąże swoją umowę z Guizhou Renhe – stanie się zawodnikiem wolnym. Pomieszanie z poplątaniem. Jutro zacznie się rozplątywanie tego węzła gordyjskiego.