Półmetek sezonu zasadniczego, kiedy każdy zagrał już z każdym, to dobry moment na pierwsze podsumowania. Co wiemy w kontekście najważniejszego wyścigu? Tak naprawdę wyłoniło się nam czterech najpoważniejszych pretendentów do tytułu, z czego przynajmniej dwóch mocno zaskakujących. Jakie przesłanki przemawiają za poszczególnymi drużynami, a jakie każą podchodzić do ich potencjalnych sukcesów z dużą ostrożnością? No to po kolei:
LECHIA GDAŃSK
+ Punkty. Wiadomo, że do końca ligi pozostało jeszcze mnóstwo czasu (22 kolejki), w którym każda z drużyn sto razy wpadnie w kryzys i sto razy z niego wyjdzie. Trzy punkty przewagi nad Jagiellonią (przy zwycięstwie w bezpośrednim, wyjazdowym meczu), pięć nad Legią i sześć nad resztą stawki to jednak z pewnością jakiś handicap. Co prawda nie takie przewagi zdarzało się już Lechii roztrwonić, ale zawsze lepiej mieć taką zaliczkę niż żadną.
+ Kalendarz. Jagiellonia, Legia, Pogoń, Wisła Kraków, Piast, Lech – tych przeciwników w rundzie rewanżowej podopieczni Piotra Stokowca ugoszczą w Gdańsku. Jedyną ekipą z pierwszej ósemki, z którą Lechia zagra na wyjeździe, jest Korona.
+ Piotr Stokowiec. Człowiek który niemal z tego samego zespołu, który w zeszłym sezonie szorował po dnie, zrobił najlepszą drużynę pierwszej części sezonu zasadniczego. Z nowych piłkarzy regularnie w pierwszym składzie gra tylko Kubicki, reszta jest ostrożnie wprowadzana, a trzon wciąć stanowią ludzie będący w Gdańsku dłużej. Wrażenie robi, jak ten zespół wygląda fizycznie (metamorfozę najlepiej widać po Flavio) oraz jak dojrzale się prezentuje pod względem taktycznym. Dziś jednym z największych atutów Lechii jest właśnie jej trener.
+ Lukas Haraslin. Najlepszy skrzydłowy ligi i lider zespołu. Człowiek z niespotykaną umiejętnością w ekstraklasie, czyli z umiejętnością dryblingu. Wiele punktów w tym sezonie Lechia zawdzięcza jego rajdom i mamy przeczucie graniczące z pewnością, że jeszcze wiele punktów w ten sposób sobie wywalczy. Słowak z pewnością jest zawodnikiem, który jest w stanie pociągnąć tę drużynę do sukcesu.
– Środek obrony. Augustyn, Nalepa czy Vitoria to z pewnością nie są ludzie, do których pasuje miano środkowych obrońców mistrza Polski. Co prawda Lechia – obok Korony – straciła najmniej goli w całej lidze, ale większość problemów tej ekipy miało swoje źródło właśnie w centralnej części formacji defensywnej. Jakkolwiek spojrzeć, pozyskanie solidnego stopera powinno stanowić dla Lechii priorytet już w zimowym okienku transferowym.
– Krótka ławka. O problemach na środku obrony już pisaliśmy, ale ogólnie całej drużynie trochę brakuje głębi. Z jednej strony Alomerović, Borysiuk, Mak, Wolski czy Sobiech to zawodnicy, którzy w ostatnim czasie nie mieścili się w wyjściowej jedenastce Lechii, a pewnie zmieściliby się w kilku innych ekstraklasowych drużynach. Z drugiej – wielu z nich jest bez formy oraz wiele pozycji pozostaje bez zabezpieczenia, przez co w razie kontuzji czy kartek może być problem. Po części pokazał to także ostatni pucharowy mecz z II-ligową Resovią.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK
+ Doświadczenie. Jagiellonia trzeci sezon z rzędu (i czwarty na przestrzeni ostatnich pięciu) bije się o najwyższe cele. Wydaje się, że drużyna oswoiła się już z myślą, że stać ją na wygrywanie z najlepszymi i wreszcie jest mentalnie gotowa, by udźwignąć presję oczekiwań. Widać to chociażby po dużej dojrzałości zespołu w meczach wyjazdowych, o której świadczy bilans 4 zwycięstw, 2 remisów i 0 porażek.
+ Bardzo wyrównany skład. W ostatnim meczu z Lechem na ławce rezerwowych usiedli Sandomierski, Klemenz, Grzyb, Kwiecień, Machaj, Bezjak i Sheridan, a poza kadrą znalazł się leczący uraz Wójcicki. Być może zespół Ireneusza Mamrota pozbawiony jest wielkich gwiazd, ale też zdaje się najbardziej plastyczny, a utrata jednego czy drugiego zawodnika zazwyczaj nie stanowi wielkiego problemu.
+ Brak szumu. Ciszej jedziesz, dalej zajedziesz – to powiedzonko zdaje się idealnie pasować do obecnej sytuacji Jagiellonii. W Białymstoku nie ma dziś wielkich gwiazd, a i nikt specjalnie nie podnieca się osiąganymi wynikami, bo ludzie przyzwyczaili się już do dobrych występów w ich wykonaniu. Białostoczanie są na drugim miejscu w tabeli, pozycję lidera mają na wyciągnięcie ręki (każde zwycięstwo w następnej kolejce z Lechią da im pierwsze miejsce), mają szeroki skład i potrafią grać bardzo wyrachowaną piłkę, a mimo to zachwytów, jak w poprzednim sezonie czy dwa lata temu, dzisiaj raczej nie słychać. I to może się okazać kluczowe.
– Kalendarz. W przeciwieństwie do Lechii, w rundzie rewanżowej Jaga pojedzie na mnóstwo trudnych wyjazdów. Lechia, Wisła Kraków, Piast, Pogoń, Legia, Lech – z każdym z tych rywali zagra poza domem. Z pierwszej ósemki ligi u siebie podejmie tylko z Koronę.
– Problem w ataku. Pomimo że w ostatniej kolejce błysnął Świderski, Jagiellonia od dłuższego czasu zmaga się obsadą pozycji numer dziewięć. Jest ilość liczba, brakuje jakości. Sheridan wciąż nie przypomina samego siebie z początku swojej przygody z ekstraklasą, Bezjak jest po prostu słaby, a na chimerycznym Świderskim ciężko opierać mistrzowskie ambicje.
LEGIA WARSZAWA
+ Ricardo Sa Pinto. W poprzednim sezonie Legia sięgnęła po tytuł grając w większości kolejek bez prawdziwego trenera, więc dziś Portugalczyk stanowi wartość dodaną. Po pierwszych miesiącach pracy doskonale widać jego twardą rękę – drużyna o wiele lepiej wygląda fizycznie i jest dużo bardziej zdyscyplinowana taktycznie. Stawiamy dolary przeciw orzechom, że dziś żadna drużyna z Luksemburga nie wjeżdżałaby w jej defensywę jak w masło. Efekty pracy Sa Pinto już są namacalne, a po przepracowanym w pełni zimowym okresie przygotowawczym może być tylko lepiej.
+ Szeroki skład. Malarz, Pazdan, Kante, Mączyński, Radović, Hamalainen czy niedawno sprowadzony Stolarski – żaden nie mieści się dziś w jedenastce Legii. Do tego wciąż nie grają wracający po kontuzji Remy i Niezgoda. Jeżeli wspomniani zawodnicy okażą wystarczającą ambicję i zimą będą zapieprzać na obozach, warszawianie mogą się bardzo poważnie wzmocnić bez dokonywania zewnętrznych transferów. A i bez tego ich skład prezentuje się dziś więcej niż przyzwoicie.
+ Doświadczenie. Legia do wygrywania ligi w ostatnim czasie po prostu się przyzwyczaiła, a w decydujących meczach, kiedy będą się ważyć losy tytułu, jej piłkarze z pewnością będą potrafili powstrzymać drżenie nóg. Tym wygrali choćby w zeszłym sezonie – kolejni pretendenci przegrywali sami z sobą, a Legia – mimo oczywistych problemów – swojej szansy nie wypuściła z rąk. W tym sezonie może być podobnie.
– Dziura budżetowa. Niby na boisku jej nie widać, ale zimą może dać się we znaki kibicom Legii. Każdy piłkarz tej drużyny jest bowiem na sprzedaż, a to może oznaczać wyjęcie kilku najważniejszych ogniw przed rundą wiosenna.
– Koncepcja budowania drużyny. To aspekt, który także bezpośrednio wiąże się z aspektem finansowym. Tacy piłkarze jak Wieteska, Majecki czy Szymański mogą być bowiem forowani nie tyle ze względu na swoją przydatność do drużyny, co na możliwy zarobek już w najbliższym okienku transferowym. A to nigdy nie służy ani atmosferze w szatni, ani wynikom (o ile oczywiście młodzi nie są lepsi od starych).
WISŁA KRAKÓW
+ Moc drużyny. Wisła zaliczyła w tym sezonie mnóstwo nieprawdopodobnych historii. Od 0:2 do 5:2 w Poznaniu z Lechem. Od 0:1 i 1:2 do 5:2 z liderującą Lechią. Od 0:2 do 3:2 – czego nie udało się jednak utrzymać – w Warszawie z Legią. Dziś Wisła to drużyna tak napompowana mentalnie, że jest w stanie wybrnąć z każdych boiskowych kłopotów. Po takich meczach wiara we własne możliwości jest tam wielka, a każdy kolejny przeciwnik będzie czuł przed Białą Gwiazdą respekt. Bo, jeśli tylko ta ma swój dzień, jest w stanie rozjechać każdą drużynę w Polsce.
+ Maciej Stolarczyk. Dużo było kontrowersji przy zatrudnianiu tego szkoleniowca, tymczasem on wciągnął drużynę na znacznie wyższy poziom. Z wyłączeniem Korta i Lisa, każdy z wiślaków był już w drużynie wcześniej i niemal każdy wskoczył przy Stolarczyku na wyższy poziom. Jeżeli zimą trenerowi uda się wywrzeć jeszcze większe piętno na drużynie, w Krakowie naprawdę możemy być świadkami wielkich rzeczy.
+ Plany transferowe. Mamy tu na myśli ponoć bardzo poważne zainteresowanie tematem powrotu Kuby Błaszczykowskiego. Gdyby zawodnik tej klasy miał zasilić i tak już świetnie funkcjonujący zespół Wisły, niemożliwe stałoby się pod Wawelem możliwe.
– Chimeryczność. Wisła potrafi rozgrywać mecze wielkie, ale przeplata je niezrozumiałymi wpadkami. Punkty wywalczone w kapitalny sposób w meczach z Lechem, Lechią czy Legią straciła w starciach z Zagłębiem Sosnowiec, Koroną czy Wisłą Płock. A, jak głosi popularne powiedzenie, tytuły zdobywa się w meczach ze słabszymi przeciwnikami, nie z czołówką.
– Kłopoty klubu. Atmosfera wokół Wisły z oczywistych względów nie jest najlepsza. Ponadto krakowianom zwyczajnie brakuje kasy. Przed sezonem sprzedali swojego najlepszego piłkarza do Legii za śmieszne 450 tysięcy euro, zimą również mogą zostać wydrenowani przez bogatsze zespoły, rzecz jasna niekoniecznie z Polski. Utrzymanie obecnego składu może stanowić dla zarządu potężne wyzwanie.
– Brak doświadczenia. Póki co w kontekście Wisły mówimy o jednej dobrej rundzie, a przecież podobnych historii w ostatnich latach było u nas mnóstwo. Najtrudniejsze dopiero przed Wisłą – utrzymać się w gronie pretendentów. Póki co Biała Gwiazda nie uzbierała przecież więcej punktów niż Piast czy Korona, których w ogóle nie umieściliśmy w naszym zestawieniu pretendentów. Historia niestety nie przemawia za Wisłą, bo znacznie częściej tego typu wzloty były jednorazowymi wyskokami, rzadziej początkiem faktycznej walki o najwyższe trofea.
* * *
Bez szans nie są też Piast, Korona, bardzo mocna w ostatnim czasie Pogoń czy targany kryzysem Lech – wciąż bowiem jesteśmy bliżej początku rozgrywek niż ich końca. Pomimo to dziś zapytamy was przede wszystkim o Lechię, Jagiellonię, Legię i Wisłę. Kto waszym zdaniem na półmetku sezonu zasadniczego jest najbliżej sukcesu?
Kto na półmetku sezonu zasadniczego jest faworytem do tytułu?
— Weszło! (@WeszloCom) November 12, 2018
Fot. FotoPyK