Reklama

Górnik pięknie przypomina, że zasługuje na miano rewelacji ligi

redakcja

Autor:redakcja

07 maja 2018, 15:54 • 3 min czytania 22 komentarzy

3 punkty mniej niż Lech i Legia, 2 punkty mniej niż Jagiellona – oto wiosenny bilans Górnika Zabrze, okresowo pozbawionego napastników, podobno pogrążonego w kryzysie i nie potrafiącego nawiązać do jesiennej dyspozycji. Być może nie jest to najlepsza laurka – być gorszym od powszechnie krytykowanych, nazywanych żółwiami najpoważniejszych pretendentów do tytułu. Ale też zabrzanie zdają się mieć największe zawirowania już za sobą. Wprowadzili kolejnych młodych piłkarzy, zasypali największe wyrwy w składzie i na tę chwilę są najlepiej punktującą drużyną grupy mistrzowskiej, mając już na rozkładzie m.in. Lecha i Jagiellonię na ich terenie.

Górnik pięknie przypomina, że zasługuje na miano rewelacji ligi

Kiedy patrzymy na ostatnie popisy Lecha, Legia czy Jagiellonii, naprawdę ciężko wskazać nam wyraźnego faworyta do tytułu. Wszyscy solidarnie męczą bułę z czego jedni bardziej (Lech i Jagia – średnia 1 pkt na mecz w grupie mistrzowskiej), inni trochę mniej (Legia). Stylowo jednak żadna z tych drużyn nie prezentuje się na tyle dobrze, by można było o niej napisać, że raczej powinna wygrać następny mecz. Przeciwnie, kolejne serie gier ligowych przypominają jakąś szaloną loterię, w której wszystko może się zdarzyć. A w jakiś sposób potwierdza to fakt, że gospodarze notorycznie dają ciała. W czterech kolejkach grupy mistrzowskiej wygrali tylko raz, trzy razy zremisowali i aż dwanaście razy przegrali.

W tej całej nieprzewidywalnej bryndzy w czołowej ósemce pozytywnie wyróżnia się właśnie Górnik. Ogolił Jagiellonię, Lecha i Zagłębie na ich stadionach, a potknął się tylko u siebie z Wisłą Płock. Ponadto swoje mecze wygrywał w naprawdę dobrym stylu, w tym aplikując cztery gole przy Bułgarskiej. Wydaje się, że po raz kolejny w Zabrzu zadziałał ten sam schemat, co jesienią. Na głęboką wodę zostało wrzucone kolejne stado młodych, którzy nie mają kompleksów i bezczelnie ogrywają bardziej doświadczonych rywali. Do drużyny z jesieni, która i tak była najmłodsza w lidze, dołączyli coraz częściej grający:

– 22-letni Paweł Bochniewicz,
– 22-letni Marcin Urynowicz,
– 18-letni Adrian Gryszkiewicz,
– 21-letni Daniel Smuga,
– 17-letni Wojciech Hajda.

I każdy z nich, może za wyjątkiem najmłodszego Hajdy, jest w ostatnim czasie ważnym piłkarzem zespołu Marcina Brosza. A to oznacza, że szkoleniowiec zabrzan po raz kolejny zadrwił sobie ze wszystkich i – zamiast sięgać głęboko do kieszeni w zimowym okienku transferowym – ponownie sięgnął, no może z wyjątkiem Bochniewicza, po piłkarzy z drugiej drużyny czy kilku innych, malutkich klubów. Zakupy zabrzan i przykładowej Legii różniły się wszystkim, ale przede wszystkim sumami, jakimi operowały oba klubu. A w efekcie mamy wspomnianą różnicę trzech punktów w lidze no i bezpośredni mecz w zanadrzu, w którym Górnik będzie mógł zniwelować wszystkie tegoroczne straty.

Reklama

Naprawdę serce rośnie, kiedy ogląda się taki projekt jak Górnik, który – w odróżnieniu od wielu innych rewelacji jednej rundy – potrafi fajnie grać także wiosną. A przy tym klub ani na chwilę nie odszedł od swojej filozofii. Przeciwnie, jeszcze mocniej w nią wszedł, pokazując przy okazji, że w drużynie jest potencjał pozwalający przetrwać możliwą wyprzedaż latem. To jednak dopiero melodia przyszłości, a dziś przed zabrzanami bieżące wyzwania, którymi są awans do pucharów, później miejsce na podium, a później… Do włączenia się do walki o tytuł jest trochę późno, ale matematyczne szanse wciąż pozostały. A przecież i przed rokiem niewielu dawało Górnikowi jakiekolwiek szanse na awans, a tymczasem zabrzanie – właśnie poprzez wprowadzenie młodych z drugiego planu – zagrali rywalom na nosie i weszli do ekstraklasy.

Przed Górnikiem trzy mecze. W środę zagrają z najsłabszą w grupie mistrzowskiej Koroną, w niedzielę pojadą na Legię, by zakończyć starciem z Wisłą Kraków u siebie. Jakkolwiek spojrzeć, to jeden z najbardziej przyjaznych terminarzy spośród drużyn walczących o najwyższe cele. Największe wzywanie będzie stanowić starcie w Warszawie, ale pamiętajmy, że zabrzanie uwielbiają atakować z drugiego szeregu. Patrząc na ich ostatnią formę, jeszcze w końcówce ligi mogą porządnie namieszać, co może się skończyć jakimś krążkiem na szyi. Pytanie tylko, jakiego koloru…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Koszykówka

Omal nie wymarli, dziś przeżywają renesans. Czy centrzy w NBA znów będą wielcy?

redakcja
0
Omal nie wymarli, dziś przeżywają renesans. Czy centrzy w NBA znów będą wielcy?
Anglia

Slotball lepszy niż heavy metal Kloppa? Futbolowy Verstappen rządzi w Liverpoolu

Paweł Wojciechowski
2
Slotball lepszy niż heavy metal Kloppa? Futbolowy Verstappen rządzi w Liverpoolu

Ekstraklasa

Komentarze

22 komentarzy

Loading...