Nie brakuje bramkarzy, których uważamy za niezłych, choć gdyby dłużej się nad ich grą zastanowić, wyszłoby, że nigdy niczego swojej drużynie nie wybronili. Co do wyjęcia, to wyjmą, co można puścić – też puszczą. Guillermo Ochoa wczoraj nie miała tego problemu. Gdyby agent Meksykanina chciał znaleźć mu nowego pracodawcę, mógłby rozsyłać po klubach DVD z jednym tylko spotkaniem – tym na Parc des Princes.
Ochoa prawie w pojedynkę (prawie, bo momentami z pomocą nieskutecznych rywali) uchronił swój zespół przed blamażem. Dziennikarze L’Equipe przyznali mu notę 9 / 10, choć naprawdę nie wiemy, co jeszcze musiałby zrobić, żeby zasłużyć na maksymalną. Piłkarze PSG oddali w całym meczu 39 strzałów (Ajaccio 1) w tym 17 celnych, z czego większość w świetnym stylu bronił golkiper gości. Raz z bliska, raz z daleka, na linii i na przedpolu. Jednym razem po uderzeniu nogą, innym – głową.
Ajaccio w całym meczu wymieniło 135 podań (Paryżanie – 690), miało 23% posiadania piłki.
Wynik? 1:1.
