Przed dzisiejszym hitem meczem Lecha z Legią spytaliśmy znanych i lubianych (chociaż biorąc pod uwagę, że czytają nas kibice i z Poznania, i z Warszawy, zostawmy tylko: znanych), jak widzą przeszłość i przyszłość obu klubów. Dlaczego Magiera w Lechu miałby pełne zaufanie, a Bjelica dawno zostałby zwolniony z Legii? Czy są za zamrażaniem pensji czy może za pękaniem z dumy po porażkach? Dlaczego Jozak nie nauczy się polskiego szybciej niż Bjelica i gdzie Hamalainen zje za darmo? Zapraszamy do lektury sondy poznańsko-warszawskiej.
1. Po początku sezonu prędzej zwolniłbyś Magierę czy Bjelicę?
Paweł Wojtala: Nikogo. Jestem bardzo przeciwny zwolnieniom na początku sezonu, bo w okresie przygotowawczym trener buduje swój projekt, który ma za zadanie wypalić, a władze zwolnieniem ściągają presję i z trenera, który już za to nie odpowiada i z piłkarzy.
Radosław Nawrot: Magierę. Stracił zupełnie kontrolę nad drużyną. Jednakże skoro prezes Mioduski obiecał, że tego nie zrobi, powinien dotrzymać słowa. Skoro nie dotrzymał, to znaczy, że on stracił kontrolę.
Przemysław Bator: Żadnego z nich. Bjelica firmował letnią wymianę kadr, dlatego musi wziąć odpowiedzialność za obecny stan zespołu. Niech udowodni, że jest w stanie walczyć z takim Lechem o mistrzostwo. Magierę zwolniono przy pierwszym kryzysie. Można było dać szansę na wyjście z niego przynajmniej do zbliżającej się przerwy na kadrę.
Piotr Reiss: Odpowiedź sama się napisała, bo Jacek Magiera został zwolniony. Ale i Lech i Legia grają poniżej oczekiwań.
Piotr Włodarczyk: Nikogo. Po miesiącu czy dwóch gry, mając za sobą cały okres przygotowawczy, powinno się dać trenerowi wyjść z kryzysu.
2. Dlaczego w adekwatnej sytuacji przy zamianie ról władze Lecha dałyby jeszcze szansę Magierze, a władze Legii zwolniłyby Bjelicę?
Paweł Wojtala: Lech jest bardzo cierpliwy i spokojnie w temacie zmieniania trenerów. W Poznaniu musi się dziać bardzo źle, żeby ktoś został zwolniony. Władze Lecha nie pozwalają na działanie czynników zewnętrznych, opinii publicznej, nie interesuje ich to, działają według własnych przekonań.
Radosław Nawrot: Ponieważ Lech nie zmienia zdania pod wpływem “coś we mnie pękło”. Lech jest klubem, który trenerów zwalnia tylko wtedy, gdy już naprawdę musi.
Przemysław Bator: Szefowie Lecha generalnie są bardzo cierpliwi, za co ich podziwiam. W Legii tyle porażek na kluczowych frontach oznaczałoby regularne trzęsienia ziemi, w Poznaniu są cierpliwi i liczą zyski ze sprzedaży wychowanków. Jestem pewien, że przy Bułgarskiej Magiera nawet po słabym starcie sezonu w dalszym ciągu pracowałby z zespołem. Bjelica przy Łazienkowskiej nie utrzymałby się nawet przez rok, zakładając tyle wpadek, które zaliczył jego Lech.
Piotr Reiss: W Legii jest większa presja, Lech to bardziej stabilny klub. W Warszawie zawsze celem jest mistrzostwo, a u nas niestety niekoniecznie. Stąd taka postawa zarządu.
Piotr Włodarczyk: W Legii było gorąco, szukano innych rozwiązań, może kozła ofiarnego… Zarząd Lecha ogólnie ma większą cierpliwość. Wiadomo, że w Warszawie liczy się tylko mistrzostwo, a w Lechu drugiego miejsca może nie przyjmą z wielką radością, ale płakać na pewno nie będą.
3. Czy Jozak nauczy się polskiego szybciej od Bjelicy?
Paweł Wojtala: Nie nauczy się szybciej, chociaż ludzie stamtąd wyjątkowo szybko uczą się naszego języka.
Radosław Nawrot: Nie sądzę. Nenad Bjelica jest wyjątkowo dobrym uczniem. Wystarczyły mu trzy miesiące.
Przemysław Bator: Obydwu trenerów łączy nie tylko narodowość, ale również zdolności lingwistyczne. Jestem w stanie wyobrazić sobie Jozaka mówiącego po polsku, ale każdy z ostatnich zagranicznych trenerów Legii obiecywał naukę polskiego, a później było jak było. Dlatego myślę, że Bjelicy w tym aspekcie nie uda się przebić.
Piotr Reiss: Szanuję Bjelicę za to, że tak szybko nauczył się polskiego. To pokazanie szacunku do kraju, w którym pracuje.
Piotr Włodarczyk: Tak, Jozak może nawet go przebić, ludzie z Bałkanów szybko uczą się polskiego.
4. Po odpadnięciu z pucharów lepsze zamrażanie premii czy pękanie z dumy?
Paweł Wojtala: Ani to ani to. Kary finansowe to ostateczność, to wcale nie ma dobrego wpływu na drużynę. Ona nie zacznie lepiej grać, jak zamrozi się im pieniądze. Co do pękania z dumy, z własnego doświadczenia wiem, że są trenerzy którzy mówią o tym jak świetnie pracują, że drużyna super i tak dalej, próbując się w ten sposób jak najlepiej sprzedać.
Radosław Nawrot: To zależy po jakim meczu. Bjelica był dumny po meczu, w którym Lech dał z siebie wszystko. Jednym z najlepszych w tym sezonie. Legia nie zagrała bodaj żadnego dobrego meczu w pucharach.
Przemysław Bator: Z dwojga złego zamrożenie premii, bo wskazuje to przynajmniej na próbę wywarcia presji i złość spowodowaną złymi wynikami. Choć generalnie jestem przeciwnikiem takich rozwiązań, bo obie strony, czyli klub i zawodnicy, powinni respektować wcześniejsze ustalenia. Jeśli mówimy o poczuciu dumy po porażkach, nawet po dobrym występie, to takiego podejścia w ogóle nie jestem w stanie zrozumieć.
Piotr Reiss: Polska piłka klubowa nie idzie w dobrym kierunku, jest wręcz w fatalnym stanie, aż żal, że ludzie zarządzający klubami mają zaczerniony obraz tego, co się dzieje. Pękanie z dumy w takim wypadku jest złe, bo nic nie idzie do przodu, dalej działamy tak samo, dalej ściągamy obcokrajowców całymi pociągami.
Piotr Włodarczyk: Zamrażanie premii. Jak się odpadło z pucharów, to trzeba ponieść konsekwencje. Tu nie ma z czego się cieszyć, nie ma z czego być dumnym.
5. Kto po letnim oknie jest mocniejszy kadrowo?
Paweł Wojtala: Lech stracił Kędziorę, Kownackiego i Bednarka, ściągnął za nich wielu obcokrajowców. Legia wypuściła Vadisa Odjidję-Ofoe, o którego była oparta gra i przez to musi szukać nowego stylu gry.
Radosław Nawrot: Lech ma szerszą kadrę, ale ma większe braki od Legii w kilku punktach na przykład w ataku.
Przemysław Bator: Wiem tylko tyle, że oba zespoły są słabsze niż w poprzednim sezonie. Liczba przeciętnych piłkarzy lub tych o większych możliwościach, ale będących bez formy, jest podobna. Brakuje przede wszystkim lidera, który pociągnąłby zespół w trudnym momencie. Kimś takim może być w Lechu Jevtić, ale na to kibice Kolejorza muszą jeszcze trochę poczekać. W Legii nie ma obecnie piłkarza o podobnej charakterystyce.
Piotr Reiss: Lech pozbył się trzech młodych, polskich zawodników i nad tym bardzo ubolewam, bo za nich przyszli nieznani nam obcokrajowcy. Myślę, że Kolejorz wygląda w tym aspekcie gorzej.
Piotr Włodarczyk: Lech Poznań. Nie jestem zwolennikiem ściągania obcokrajowców, ale jeżeli mają taką politykę, to ich sprawa. Na pewno dzięki temu mają szerszą kadrę niż w Legii.
6. Lech zarobił ostatnio na Linettym, Kędziorze, Kownackim i Bednarku. Jak głęboko sięgasz w pamięci do dorobienia się Legii na wychowanku?
Paweł Wojtala: Pierwsze do głowy przychodzi mi nazwisko Borysiuka. Kluby muszą sprzedawać młodzież z dwóch powodów. Co jasne – finansowego, ale nie tylko. Nasi piłkarze mają ambicję i musimy sobie zdawać sprawę, że nasze kluby nie są dla nich stacją końcową.
Radosław Nawrot: Do czasów Macieja Rybusa i Ariela Borysiuka.
Przemysław Bator: Wszystko zależy od tego, co rozumiemy przez słowo “wychowanek”. Dla mnie to piłkarz od początku do końca wyszkolony w klubie. Przy takim podejściu to nie pamiętam żadnego gracza, na którym udało się zarobić. Za to z akademii wyszło kilku graczy, głównie z rocznika 92′, którzy trochę pieniędzy Legii przynieśli. Wolski czy Furman nie byli gotowi na wyjazd (albo byli po prostu za słabi), ale abstrahując od tego, klub na nich sporo zarobił. Później zaczęła się posucha, która trwa do dziś.
Piotr Reiss: Z przymrużeniem oka powiem, że do czasu sprzedania Krystiana Bielika. Legia tanio wyciągnęła go z Poznania, a po chwili drogo sprzedała do Arsenalu. Kluby nie patrzą na swoich największych sponsorów, czyli kibiców, tylko na szybkie zarabianie kasy. Kibice chcą mieć piłkarzy, najlepiej wychowanków, z którymi mogliby się utożsamiać. A dziś prosząc kibiców o wymienienie składu Lecha, mogliby sobie języki połamać. My nie potrafimy zapamiętać ich nazwisk, a piłkarze grają w barwach Lecha nie znając nawet historii klubu.
Piotr Włodarczyk: Przypominają się czasu Michała Żyro, Ariela Borysiuka… Prawda jest taka, że Legia nie ma czego sprzedać. Ale jest potencjał, akademia się rozwija, może w ciągu najbliższych lat się to zmieni.
7. Hamalainen prędzej zje za darmo w Warszawie czy w Poznaniu? To a propos ostatniego wywiadu w “PS” i narzekania, że w Poznaniu po strzeleniu gola z Legią musiał sam zapłacić w restauracji.
Paweł Wojtala: Może to była sieciówka? Może restaurator nie interesował się piłką? Dla mnie to słabe, dorabianie przez niego ideologii, że Warszawa jest lepsza. Nie pochwalam tego, jak idzie na miasto coś zjeść, to nie powinien liczyć na to, że ktoś za niego zapłaci.
Radosław Nawrot: W Poznaniu generalnie się płaci za posiłki. A serio – jeśli Hamalainena ktoś rozpozna w Poznaniu, ma przegwizdane. Stał się synonimem zdrajcy.
Przemysław Bator: Mimo wszystko w Warszawie, choć nie jest tu takim idolem, jakim był występując w Lechu. Nawet mimo tych kilku goli strzelonych Kolejorzowi. Ale z Poznaniem nie ma co porównywać, bo tam na miejscu Fina bym się już nie zapuszczał.
Piotr Reiss: Znam go bardzo dobrze, to miły, inteligentny gość. Ale jest obcokrajowcem, a dla nich nie ma różnicy, czy gra się w Lechu czy w Legii. Jak Polak gra w Niemczech, to dla niego też nie robi wielkiej różnicy, czy gra w Borussii Dortmund czy w Schalke. Dlatego co do Lecha i Legii – Polakowi, wychowankowi to nie przystoi, ale to obcokrajowiec. Za darmo prędzej zje teraz w Warszawie…
Piotr Włodarczyk: Teraz w Warszawie. Ale to takie proszenie się, więc dobrze, że wtedy zapłacił! (śmiech) Nie ma co oczekiwać, że ktoś będzie płacił ci za jedzenie. Jak chce się zjeść za darmo, to można w domu, o ile lodówka nie jest pusta…
8. Oba kluby muszą zdobyć mistrzostwo, co najmniej jeden z nich tego nie dokona. W którym mieście kibice przyjmą to spokojniej?
Paweł Wojtala: W żadnym nie będzie spokojnie. Oba kluby mają duże ambicje, które muszą zostać spełnione, są pod presją. W jednym z nich latem zrobi się duży problem.
Radosław Nawrot: Spokojniej będzie w Warszawie, gdyż Legia miała więcej mistrzostw w ostatnim czasie i jest przygotowana na to, że w tym roku może nie wypalić. Lech nie.
Przemysław Bator: Z pewnością w Poznaniu, bo tam umieją wszystko racjonalnie wytłumaczyć i przekuć na sukces. W Legii każda porażka oznacza tak zwaną gównoburzę, zarówno wśród kibiców, jak i w klubie. W ostatnich latach przyzwyczajono nas do zwycięstw, dlatego brak mistrzostwa byłby odebrany jako totalna katastrofa. A w Lechu potraktowano by to pewnie jako wypadek przy pracy i element budowy nowej drużyny.
Piotr Reiss: Chciałbym, żeby mistrzostwo wróciło do Poznania, natomiast kibice są coraz bardziej przyzwyczajeni, że tak się nie dzieje. Podziwiam ich, że nadal chodzą na mecze, mimo że są nabijani w butelkę. Chciałbym, ale nie sądzę, że Kolejorz zostanie mistrzem.
Piotr Włodarczyk: Poznaniacy zdają sobie sprawę z potencjału i tego, jaki jest stan rzeczy. Legia w ostatnich latach dominuje, mistrzostwo jest dla niej wręcz konieczne.
9. Plusy i minusy w grze obu ekip w obecnym sezonie?
Paweł Wojtala: Lech oddaje mało strzałów na bramkę, ale tracił mało goli. Legia ogólnie jest pod formą, zresztą Lech też. Dzisiaj jedna drużyna może się przełamać, albo dwie utwierdzić, że jest źle.
Radosław Nawrot: W Legii plusem jest chyba Dominik Nagy, a w Lechu – dobra gra obronna.
Przemysław Bator: Plusy trzeba wymyślać na siłę, bo wszyscy widzą, że obie ekipy męczą bułę. Ale niech będzie, plusem w grze Lecha jest Makuszewski i jego indywidualne możliwości. W grze Legii, no cóż, na siłę da się zauważyć pierwsze symptomy zmiany stylu gry. Ale w sumie co to za plus?
Piotr Reiss: W Lechu minusem jest gra wszerz, zamiast do przodu. Plus, że punktuje u siebie, ale minus, że na wyjazdach wygląda bardzo słabo. Legia poniżej możliwości gra od ponad pół roku. Wcześniej napędzał do Vadis Odjidja-Ofoe, a teraz nie ma tam nawet zawodnika, który by to napędzał.
Piotr Włodarczyk: Ja widzę minusy. I tutaj krótko – w Lechu obecna forma, a w Legii obecna forma.
10. Widzisz jakąś przesłankę, dzięki której to może być co najmniej dobry mecz?
Paweł Wojtala: Być może atmosfera zmotywuje piłkarzy do maksymalnego wysiłku. Wiadomo, że czasem mecz nie musi być na najwyższym poziomie, ale mimo tego może być emocjonujący. Oby tak było dzisiaj.
Radosław Nawrot: Jedyną przesłanką jest to, co powiedział w piątek trener Bjelica – że dopiero po porażce ze Śląskiem jego piłkarze wyciągnęli wnioski i zrozumieli, że grają źle.
Przemysław Bator: Jedyna przesłanka jest taka, że to polska ekstraklasa i tu wszystko jest możliwe. Znając życie może się skończyć 4:0 dla jednej z ekip, a może być też typowe kopanie się po czołach. Choć pewnie skończy się jak zwykle na golu Hamalainena.
Piotr Reiss: W Poznaniu kibice zawsze tworzą świetną atmosferę na te mecze, liczę, że piłkarze, którzy – mimo że nie znają nawet historii klubów, w których grają – zostaną przez nich poniesieni i spróbują doskoczyć poziomem na murawie do tego, co będzie się działo na trybunach. Jednak nie sądzę, że kibice przed telewizorami będą wstawać z fotelu od nadmiaru emocji.
Piotr Włodarczyk: Piłkarze nie mają nic do stracenia, obie drużyny wyjdą na mecz na szczycie w słabej formie, ale patrzy na nich cała Polska, muszą się pokazać. A jeśli się odbić od dna, to najlepiej w takim meczu.
Samuel Szczygielski