– Dziesiątego lipca dowiemy się, że selekcjonerem reprezentacji jest pan Waldemar Fornalik. Wedle mojej – zaznaczam to – nieoficjalnej wiedzy, Ruch Chorzów ma dostać od PZPN-u milion złotych odszkodowania za zerwany kontrakt. Ale to też nic nowego, tylko pomoc klubowi-pasierbowi, który jest za Grzegorzem Latą. Chodzą też nieoficjalne słuchy, że Antoni Piechniczek ma znaleźć się w Radzie Nadzorczej Ruchu – mówi w rozmowie z Weszło Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.
Grzegorz Lato oficjalnie poinformował, że w nadchodzących wyborach będzie ubiegał się o reelekcję. Nie ma w tym żadnego zaskoczenia i podejrzewam, że pan też nie jest zdziwiony.
Dokładnie. Było o tym wiadomo od miesięcy. Grzegorz Lato to człowiek bez honoru. Po tym wszystkim, co usłyszała cała Polska – o kopertach trzymanych w szafie, o działkach, o procentach, o orzełku czy karcie kibica – ta decyzja jest kompromitująca. Jeżeli taki związek miałby rządzić przez kolejne cztery lata, to naprawdę, przyłączmy się lepiej do federacji słowackiej.
Zgadzamy się, że Lato powinien przynajmniej zwołać konferencję, odpowiedzieć na trudne pytania, w jakiś sposób rozliczyć się z czterech lat działalności, nie tylko z członkami zarządu, ale i z opinią publiczną?
Miałem nadzieję, że Lato zrezygnuje, ale niestety oszukał i nas, i państwa – dziennikarzy. Nie stanął twarzą w twarz, nie odpowiedział na pytania, co zrobił dobrego przez te cztery lata, tylko wystawił komunikat. Niestety, ale jego interesuje tylko trwanie i branie pieniędzy.
Pan od dawna trąbił, że beton kruszeje. Czy na pewno?
Jestem pewien, że rozsądni, mądrzy ludzie drugi raz na Latę nie oddadzą głosu. Zagłosują tylko ci, którzy od lat biorą pieniądze od Polskiego Związku Piłki Nożnej, po pięć, po dziesięć, po piętnaście tysięcy. Gdybym chciał policzyć wszystkie chore decyzje PZPN-u w ostatniej kadencji, zabrakłoby mi palców u rąk i nóg, dlatego głęboko wierzę, że Lato nie będzie już prezesem…
Zna środowisko i wie, co wymaga poprawy. Tak napisał w oświadczeniu. Chęć zachowania ciągłości pracy przez prezesa Latę brzmi niepokojąco.
To już nie jest dramat, tylko komediodramat. Rozbawił mnie pan prawie do łez tym cytatem. On dzisiaj wie, co wymaga poprawy? To dlaczego swojego programu wyborczego nie zrealizował w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach? On chyba prędzej wie, co jeszcze potrzebuje zmienić we własnym domu, a nie jakich zmian wymaga środowisko. Ale powtórzę, głęboko wierzę, że nikt rozsądny na jego bajkę drugi raz się nie złapie.
A nie będzie problemem fakt, że potencjalnych kandydatów jest tak wielu? W co drugim wojewódzkim związku znajdzie się ktoś, kto myśli „mógł być Lato, to i ja dam radę”. Nie widać jednego, silnego człowieka, który skupiłby na sobie wiele głosów.
Na rynku obraca się sporo nazwisk. Dzisiaj, gdybyśmy tak wyliczyli, mielibyśmy prawdopodobnie dwunastu kandydatów. Ale dzisiaj mogę być nim i ja, i pan, i żona pana Laty. Na czterdzieści pięć dni przed zjazdem, każdy z ubiegających się o prezesurę musi przedstawić poparcie piętnastu podmiotów – związku wojewódzkiego, klubu Ekstraklasy, pierwszej ligi i tak dalej. Dziś jest jeszcze za wcześnie, na kogo będzie można postawić, by była realna szansa na zmiany. Zbyszek Boniek czy Jacek Masiota nawet nie potwierdzili jeszcze czy będą się ubiegać o stanowisko.
Twierdzi pan, że elementem większej rozgrywki w PZPN-ie może być także wybór nowego selekcjonera kadry…
Dziesiątego lipca dowiemy się, że selekcjonerem jest pan Waldemar Fornalik, którego szanuję jako trenera i fachowca, nie mam nic przeciwko niemu. Jednak z mojej – zaznaczam to – nieoficjalnej wiedzy, Ruch Chorzów ma dostać od PZPN-u milion złotych odszkodowania za zerwany kontrakt. Chodzą także słuchy, że Antoni Piechniczek ma znaleźć się w Radzie Nadzorczej Ruchu. Nieoficjalne, ale wie pan – nieoficjalnie wiedzieliśmy, że Lato będzie kandydował, no i się potwierdziło.
ROZMAWIAŁ PAWEŁ MUZYKA
