Jerzy „kocham pączki, burgery i pizzę” Janowicz nie zagra niestety w półfinale turnieju ATP Mercedes Cup w Stuttgarcie. Chociaż po imponującym zwycięstwie nad faworyzowanym Grigorem Dimitrowem można było mieć nadzieję na jeszcze lepszy wynik, to jednak tak się nie stało. Polaka za burtę turnieju w Niemczech wyrzucił tenisowy choleryk, a po godzinach wierny kibic Olympique Marsylia, czyli Benoit Paire.
Ten mecz zapowiadał się mega ciekawie nie tylko dlatego, że Janowicz po raz pierwszy od ponad dwóch lat miał szansę dobić do półfinału turnieju ATP. Jego rywalem był bowiem gość, który swoim zachowaniem przypomina trochę… Janowicza. Można powiedzieć, że trafił swój na swego.
Francuz (49. ATP), to nie tylko niezłej klasy zawodnik, który w swoim szczytowym momencie w 2016 r. był nawet numerem 18. na świecie, ale też facet, przy którym naprawdę ciężko się nudzić. Dlaczego? Mieszkaniec Awinionu jest dla sędziów jak wrzód na tyłku. Uwielbia się z nimi kłócić, pouczać ich, a jak kończą mu się argumenty lub coś pójdzie na korcie nie po jego myśli, zawsze chętnie pierdolnie rakietą o ziemię. Tak jak podczas niedawnego turnieju w Rzymie, kiedy po wyładowaniu się na niewinnym krzesełku buczała na niego już nawet publika. Ale on ją i tak olał. Z gracją francuskiego pieska. Warto obejrzeć, niezły kabaret.
Ale Janowicz niestety nie potrafił wywrzeć na Paire takiego ciśnienia, żeby znów puściły mu nerwy. To, co wczoraj zadziałało na Grigora Dimitrowa – czyli bombardowanie serwisem – dziś już tak nie zafunkcjonowało. Dlatego jak ktoś na początku pierwszego seta wyszedł na dłuższą chwilę do klopa, to wrócił już na… drugą partię. Dwa przełamania, kilka kiksów Jerzyka i ekspresowe 6:1 dla Francuza. W drugim secie Polak obudził się, wskoczył na wyższe obroty, ale znów nie potrafił zdziałać najważniejszego – przełamać rywala. W tej partii skończyło się na 7:6, a więc ostatecznie na 2:0 dla Paire. Janowicza pogrzebały w tym meczu przede wszystkim błędy własne i wspomniany już serwis, który już nie siał takiego spustoszenia. JJ mecz zakończył z raptem dwoma asami, gdzie z Dimitrowem ustrzelił ich przecież aż dwanaście.
Mimo przegranej w ćwierćfinale Janowicz i tak zaliczył najlepszych wynik w imprezie ATP od lutego 2015 r., kiedy to doszedł aż do finału turnieju w Montpellier (wtedy w drugiej rundzie zdołał akurat wygrać z Paire). Występ Janowicza na trawiastych kortach w Stuttgarcie daje spory zastrzyk nadziei, że zdoła w końcu wygrzebać się z rankingowych dołów. Wynik w Niemczech pozwoli mu jak na razie przeskoczyć w okolice 140. miejsca.
Naprawdę całkiem dobra robota. Teraz z czystym sumieniem może wyskoczyć sobie na burgera i pizzę.