Vabun – tak nazywają się perfumy Radosława Majdana. Nie pytajcie, co to znaczy, bo nie wiemy – zgadujemy, że nic. Na flakonie znajdują się też litery RM, które już jednoznacznie mają nam zasugerować, że to zapach samego Radzia. Gorąco zachęcamy do zakupu, ponieważ spodziewamy się, że ów zapach zniknie z półek tak szybko jak „Fair Play” Macieja Szczęsnego. I już nie wróci.
Majdan zorganizował imprezę z okazji puszczenia na rynek Vabun. Było sporo skąpo ubranych dziewczyn oraz tablica sponsorska, na której widać było między innymi napis „JW Construction”, co może oznaczać, że sam Józek psiknie się tu i tam. Psikać chce się niby cała śmietanka Warszawy, a przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. Zapach jest podobno prowokacyjny (?!) i zwraca uwagę kobiet. Nie wiemy, co to znaczy „prowokacyjny zapach”, np. gdyby ktoś celowo pachniał jak gówno uznalibyśmy to za prowokację, ale w tym wypadku chodzi chyba o coś innego.
Zastanawiamy się, czy naprawdę Radek sądzi, że jest popularny jak David Beckham i skąd przypuszczenie, że ludzie chcą pachnieć jak on? Mimo wszystko życzymy mu szczęścia i rozwijania kosmetycznego imperium na miarę L’Oreal albo chociaż Ireny Eris.
Wszystkich, którzy Majdanowi zazdroszczą, informujemy, że są w internecie strony, na których każdy może skomponować swój własny zapach, wybrać flakon, a następnie zlecić naniesienie nazwy czy logotypu. Nie jest to specjalnie drogie. I ty możesz mieć swój Vabun.
