Fakt nawet nie sprawdził, jak gra Szetela

Czasami poraża nas niechlujstwo dziennikarzy “Faktu”. Nie wiemy, czy Danny’ego Szetelę chce kupić Wisła Kraków (chociaż wątpimy), ale jeśli rzeczywiście dziennikarz zdobył newsa, to po co utopił go w jednym wielkim kłamstwie? Nie mógł zdobyć się na odrobinę staranności?
W tekście czytamy: “W Primera Division Amerykanin furory jednak nie zrobił i został wypożyczony do włoskiej Brescii. W nowym klubie szybko się przebił i okazał poważnym wzmocnieniem. Gra w podstawowym składzie, zdobył jedną bramkę. Dzięki jego dobrej postawie Brescia zajmuje w tabeli czwarte miejsce i ma duże szanse awansu do Serie A. Ale wraz z końcem sezonu Szetela wraca do Hiszpanii. Wtedy do akcji wkroczyć mają działacze Wisły”.

I dalej: “Trio Szetela – Garguła – Paweł Brożek (26 l.) stanowiłoby ogromną ofensywną siłę. Jeśli Amerykanin faktycznie trafi do Krakowa, w przyszłym sezonie Biała Gwiazda będzie murowanym faworytem do tytułu mistrzowskiego”.

Czy nie lepiej byłoby napisać prawdę? Wystarczyłoby tylko zmienić kilka słów, mniej więcej tak: “W Primera Division Amerykanin furory nie zrobił i został wypożyczony do włoskiej Brescii. Jednak także w nowym klubie nie przebił się i nie okazał wzmocnieniem. Nie gra w podstawowym składzie, zdobył tylko jedną bramkę. Mimo jego słabej postawy, Brescia zajmuje w tabeli czwarte miejsce i ma duże szanse awansu do Serie A. Ale wraz z końcem sezonu Szetela wraca do Hiszpanii. Wtedy do akcji wkroczyć mają działacze Wisły”.

No bo niestety – dobrą grę Szeteli w Brescii można włożyć między bajki. W tym roku tylko raz zagrał w podstawowym składzie, zazwyczaj nie pojawia się na boisku nawet na minutę, jeśli już to zalicza ogony. Zdarza mu się nie dostać nawet na ławkę rezerwowych. To jest naprawdę bardzo łatwe do sprawdzenia, choćby na stronie gazzetta.it. Ale widocznie prawda o formie Szeteli nie pasowała do koncepcji – zdecydowanie osłabiłaby przesłanie…