Znów o Engelu…

Znowu o Jerzym Engelu? A co tam. Nie będziemy go sobie przecież zostawiać na deser (bo co to byłby za deser z wąsami?). Zajrzeliśmy na naszą ulubioną stronę www.jerzyengel.pl, a tam wpis naszego pupilka…
„Oto w ostatnim czasie miałem kilka propozycji podjęcia pracy w polskich klubach. To bardzo miłe, że środowisko docenia moją wiedzę doświadczenie i dokonania. Wierzy, że mogę pomóc klubowi w osiągnięciu zakładanego celu. Niestety z bólem serca musiałem odmówić naprawdę mocnym klubom, albowiem jestem profesjonalistą i kontrakt jest dla mnie świętością. A taką umowę mam obecnie z PZPN i nie mogę w trakcie jego trwania wiązać się z innymi. Nie mogę też przyjąć tak zwanej funkcji konsultanta klubu, która jest w mojej ocenie tylko wyciąganiem pieniędzy, bo robiąc coś zupełnie innego nie byłbym w stanie poświęcić się całkowicie takiej pracy na doskok. Dlatego niestety odmawiam i jednocześnie sugeruję klubom inne warianty i rozwiązania prócz listy trenerów, która jest przecież w internecie i staram się najlepiej jak potrafię podpowiedzieć najkorzystniejsze wyjścia z ich trudnych sytuacji”.

Pomińmy słodkie pierdzenie, typowe dla Engela. Nas zastanawia co innego – walczący wiecznie o pisanie prawdy E. twierdzi, że miał propozycje „z naprawdę mocnych klubów”. Hmmm…

1. Legia? Na pewno nie. Już w niej pracował, już go tam nie chcą. Zresztą Urbana zmieniać nie zamierzają.
2. Lech? Właśnie negocjują kontrakt z Franciszkiem Smudą. Engela nigdy tam nie chciano.
3. Wisła? Już pracował, pozostawił jak najgorsze wspomnienia. Nigdy więcej zatrudniony nie zostanie.
4. Polonia? Leo Beenhakker nigdy go tam nie wpuści (oddelegowany przez Leo jest do tego klubu Holender Slot). Poza tym Wojciechowski sparzył się na Wdowczyku, więc Engela też nie będzie chciał.
5. Bełchatów? Mają trenera i są z niego chyba zadowoleni.
6. Śląsk Wrocław? Tarasiewicz ma niepodważalną pozycję.

Czy my mamy jeszcze jakieś „naprawdę mocne kluby” w Polsce czy też Engel kłamał?