Reklama

Budzik zadzwonił w odpowiednim momencie. Czas sprostać oczekiwaniom

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 listopada 2016, 21:50 • 2 min czytania 0 komentarzy

Marcin Budziński to jedna z większych ligowych zagadek. Potencjał i możliwości ma bardzo duże, przebłyski momentami takie, że odbiera mowę, ale utrzymanie wysokiej dyspozycji to dla niego mission impossible. Zamiast – zaliczać mecz lepszy i gorszy, to jemu po tym udanym trafia się wręcz fatalny. Ale ostatnio jakby coś zaczynało się zmieniać…

Budzik zadzwonił w odpowiednim momencie. Czas sprostać oczekiwaniom

Budziński jest trzecim najwyżej ocenianym z pola zawodnikiem Cracovii. Tak właściwie to kiepsko zagrał tylko raz – dostał „trójkę”. A noty jest z czego wybierać, bo w tym sezonie nie opuścił ani minuty. Gra dosłownie wszystko: 180 minut ze Shkendiją w Lidze Europy, pełne spotkanie w Pucharze Polski z Jagiellonią i wszystko w maksymalnym wymiarze czasowym w Ekstraklasie.

A takiego zaufania 26-letni Budzik nie miał nigdy.

Co najważniejsze: spłaca je. Owszem, Cracovia zajmuje 11. miejsce i bliżej jej dziś do strefy spadkowej niż europejskich pucharów, ale Budzińskiemu ciężko cokolwiek zarzucić. Cztery gole w 15 spotkaniach, a gdyby nie obramowanie bramki – byłoby ich siedem (i w klasyfikacji strzelców pozycja jedynie za Robakiem i Vassiljevem). Asysty? Naszym surowym okiem, jedna, choć Transfermarkt przypisuje mu cztery.

Odpaliliśmy raport InStat za pierwszą połowę sezonu zasadniczego i trudno nie dostrzec, jak ważną rolę w układance Jacka Zielińskiego odgrywa ten zawodnik:

Reklama

– oddał najwięcej strzałów w całej lidze: 45, z czego 15 celnych (najwięcej razy, trzy, trafiał też w słupek lub poprzeczkę)
– zanotował najwięcej podań w lidze: 1016, z czego 889 dokładnych
– w klasyfikacji kluczowych podań zajął czternastą pozycję z liczbą 31 takich zagrań. Ich celność na poziomie 71% to drugi najlepszy w pierwszej 20-stce wynik
– zaliczył 45% zwycięskich pojedynków, a w rankingu najczęściej w nie wchodzących był 16.
– ma 58% skuteczność zwodów, jest szóstym najczęściej podejmujących się ich zawodnikiem ligi

Oczywiście, nie są to statystyki, które zapierają dech w piersiach i biją na alarm: „Budziński do kadry, do rywalizacji z Zielińskim”. Ale w końcu chłopak czuje bardzo duże zaufanie względem swojej osoby i stara się tym oczekiwaniom sprostać – jako lider. Ma w pomocy obok siebie Dąbrowskiego, ale już taki Cetnarski nie ma pewnego miejsca w składzie. I teraz ma jeszcze większą szansę, by pokazać, że z tą rolą sobie radzi.

Może w końcu stanie się tym Budziński, którym – mówiło się – że mógłby być.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...