Stało się to, co niby nie miało prawa się stać. A jednak. Sezon 2015/2016 zostanie być może wypaczony przez Trybunał Arbitrażowy przy PKOl-u. Przypomnijmy: wczoraj ów trybunał „zawiesił” karę ujemnego punktu dla Lechii i oświadczył, że trzeba się zastanowić, czy kara jest słuszna. Problem w tym, że zanim się zastanowił, to już rozegrano 30. kolejkę.
A w 30. kolejce zadziały się takie cuda, że…
– Gdyby Lechii zwrócono jeden punkt, to w pierwszej ósemce poza gdańszczanami zagra Podbeskidzie Bielsko-Biała.
– Gdyby Lechii nie zwrócono jednego punktu, to w pierwszej poza gdańszczanami zagra Ruch Chorzów (decyduje mała tabelka, a nie bezpośrednie mecze pomiędzy Ruchem i Podbeskidziem).
Mamy więc kompletny kabaret. Jak w filmie „Piłkarski Poker”…
– A więc kto jest mistrzem?
– Mistrza nie ma.
Nie ma, bo orzeczenia nie ma. Jest wstrzymane.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że PZPN stoi na stanowisku, iż Trybunał Arbitrażowy w ogóle nie ma prawa mieszać się w tę sprawę, ponieważ on może reagować tylko w kwestiach dyscyplinarnych, a nie regulaminowych. Natomiast kara dla Lechii miałaby być regulaminowa, a nie dyscyplinarna (ponieważ zgodnie ze statutem PZPN organami dyscyplinarnymi są Komisja Dyscyplinarna oraz Najwyższa Komisja Dyscyplinarna, a nie Komisja Licencyjna). Dodatkowo Lechia nie wystąpiła o zgodę na arbitraż, który jest w takich sytuacjach wymagany.
Trochę mogliście o tym usłyszeć w naszym nowym programie „Stan Futbolu”, a początek prawnej batalii szykowany jest na jutro. Będzie interesująco.
(oglądajcie rozmowę na ten temat od 22 minuty i 58 sekundy)
Przesądzić tej sprawy nie sposób, ale wiele wskazuje na to, że Lechia tego punktu finalnie nie odzyska. Czyli przez kilka dni w pierwszej ósemce będzie Podbeskidzie, ale potem już Ruch. Ale na to trzeba zaczekać. Na razie decyzję w PKOl-u dość frywolnie, jednoosobowo podjął pan Piotr Graczyk. Wziął pismo, przeczytał – hmm, trzeba przeanalizować, wstrzymujemy! Tylko sam nie miał świadomości, do jakiego burdelu właśnie doprowadził.
Jaja, całkowite jaja! Bielszczanie wdarli się do ósemki rzutem na taśmę, tak dzięki regularnemu w ostatnich tygodniach punktowaniu, jak i – koniec końców – klasyfikacji fair-play, dzięki której wyprzedziła „Niebieskich”. Ale na jak długo?
Ten tekst miał być o tym, kto w 30. kolejce najwięcej wygrał, ale zgodnie z tym co napisaliśmy powyżej – nie wiadomo! Bo niby najwięcej wygrało Podbeskidzie, ale zaraz może się srogo rozczarować i szykować na walkę z Górnikiem Łęczna. Na pewno zwycięzcami są zawodnicy Lechii Gdańsk, w dalszej kolejności Zagłębia Lubin, którzy zdołali wyrównać w Krakowie (cóż za wrzutka Starzyńskiego), dzięki czemu wskoczyli na czwarte miejsce. A czwarte miejsce oznacza cztery mecze u siebie i trzy na wyjeździe. Cracovia spadła na piąte.
Za zwycięzców – chociaż wiecznie remisują – można też uznać piłkarzy Pogoni Szczecin, którzy kończą sezon zasadniczy na podium, czego przed sezonem nikt się nie spodziewał. Dzisiaj w Szczecinie ani Legia nie mogła przebić się przez defensywę gospodarzy, ani Pogoń przez defensywę gości. W sumie jedyne, co stało na głowie, to ogromna flaga zaprezentowana przez kibiców. Ale mogli stracić wprawę w jej rozwijaniu, bo takich tłumów w Szczecinie nie było od dawna.