Prima Aprilis? W Ekstraklasie, w której Termalica Bruk Bet-Nieciecza leje Legię Warszawa i patrzy czy równo puchnie? W której Piast Gliwice bije się o mistrza, ale Górnik Zabrze, Śląsk Wrocław i Wisła Kraków bronią się przed spadkiem? W Ekstraklasie, w której prezes Filipiak nie wpieprza się trenerowi w dobieranie składu, a Filip Starzyński po paru meczach nabiera formy, dzięki której trafia do reprezentacji? W Ekstraklasie, w której Patryk Małecki kwitnie sportowo przy trenerze Wdowczyku, a dowolną liczbę milionów zetełów można uzyskać dzięki zwykłemu prostemu: „chciałbym dostać, bo są mi potrzebne”? Kamaaaan, żaden Prima Aprilis nie przebije ligowej rzeczywistości, nawet nie ma sensu się starać.
1 KWIETNIA, PIĄTEK
GÓRNIK ZABRZE – POGOŃ SZCZECIN, godz. 18:00
– Wszystko już było – rzekł Ben Akiba, przypominając sobie wywiad sprzed paru sezonów.
Dziś szansę walenia dostaje Pogoń Szczecin. Górnik tradycyjnie dostaje szansę na koguta, choć gdyby wygrał z Pogonią, to pan Staszek ze szczęścia pewnie szarpnąłby się nawet na wieloryba.
LECH POZNAŃ – ŚLĄSK WROCŁAW, godz. 20:30
Chichocik losu: trener Mariusz Rumak przeciwko Lechowi i to jeszcze przy Bułgarskiej… A prawdziwy rechot rozległby się, gdyby Śląskowi udało się…
… rechot się nie rozległ, bo na myśl, że Śląskowi mogłoby się udać wygrać w Poznaniu, zapowietrzył się po pięty.
– Była przerwa reprezentacyjna – tłumaczył Głos Wewnętrzny. – I grypa, więc osłabienie, i święta, więc podtuczenie białą kiełbasą oraz jajkami…
No jasne, bo we Wrocławiu świąt nie było, jajek nie jedli, nie chorowali, a piętnaste miejsce w tabeli wrocławianie zajmują, bo są fancy i stylizują się na dekadentów.
2 KWIETNIA, SOBOTA
TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA – KORONA KIELCE, godz. 15:30
Przez Busko to będzie ile? 92 kilometry? Czyli niecałe dwie godzinki – kibice Korony zdążą wrócić na kolacje i jeszcze będą mogli gdzieś wyskoczyć wieczorem. O ile oczywiście będą w nastroju.
– Żeby wyskakiwać wieczorem nie trzeba mieć nastroju – poinstruowała Opinia Publiczna. – Albowiem w razie czego to właśnie wyskakując wieczorem, możemy sobie ów nastrój poprawić.
Korona na „górną” ósemkę szanse ma matematyczne, Termalica ma większe, ale też raczej z kategorii „oooo-jakże-fajnie-byłoby”, a kibice spierają się, czy pan sędzia Musiał zdoła zachować obiektywizm, czy może jest elementem ogólnoświatowego spisku cyklistów, centusiów i hodowców kanarków.
CRACOVIA – GÓRNIK ŁĘCZNA, godz. 18
Cracovia walczy o podium, Górnik Łęczna walczy, żeby oddalić się od strefy spadkowej i odskoczyć Śląskowi o 3 punkty.
– O pięć! – poprawił Głos Wewnętrzny.
O trzy – liczę, uwzględniając rychły podział punktów.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz – po kwadransie 2:0 dla Cracovii, po pierwszej połowie 2:1 i deklaracje łęcznian, że w szatni muszą sobie powiedzieć parę mocnych słów, w przerwie łęcznianie mówią sobie parę mocnych słów, połowa się obraża, trener Szatałow ściąga Jakuba Świerczoka i wpuszcza Pawła Sasina, mecz kończy się wynikiem 4:1 dla Cracovii oraz karą 5000 złotych, wymierzoną przez Komisję Ligi za ponadnormatywne decybelowanie przez miejscowych kibiców, że sąsiadka tosta cośtam.
LEGIA WARSZAWA – LECHIA GDAŃSK, godz. 20.30
Wszyscy muszą – Legia musi uciekać przed Piastem, Cracovią i Pogonią, Lechia musi awansować do „górnej” ósemki, Sławomir Peszko i Sebastian Mila muszą pojechać na Euro…
– Nie, wcale nie muszą – powiedział Głos Wewnętrzny.
Ja to wiem, ty to wiesz, ale weź im to jakoś wytłumacz, bo nie chcą uwierzyć.
…a pan sędzia Stefański musi sobie podreperować reputację, bo wiosnę zaczął średnio i coraz więcej kibiców zaczyna go porównywać z panem sędzia Małkiem.
Najfajniej ma Nemanja Nikolić, który nic nie musi, bo koronę króla strzelców ma w kieszeni, o Henryku Reymanie nie słyszał, a jeśli słyszał, to już nie pamięta, więc kwestia jakieś starego rekordu ani go grzębi, ani zieje.
3 KWIETNIA, NIEDZIELA
ZAGŁĘBIE LUBIN – PIAST GLIWICE, godz. 15.30
Współpracy polsko-japońskiej ciąg dalszy – mecz poprowadzi sędzia-san Hirouyki Kimura. Tak, ten sam, który gwizdał w wygranym przez naszą reprezentację meczu z Finlandią. Ciekawe, kogo w ramach wymiany opchnął Japończykom przewodniczący Przesmycki? Patrząc na skład sędziowski, gwiżdżący w 29. kolejce, stawiałbym na sędziego Złotka.
– Dlaczego? – zaciekawił się Głos Wewnętrzny.
A dlaczego nie? Przewodniczący Przesmycki to przewodniczący Przesmycki i równie dobrze mógłby wysłać do Japonii Adama Lyczmańskiego (skoro wysyłał go do Ekstraklasy i to trzykrotnie…) albo pana sędziego Jarzębaka Dobrynina.
– A mecz? – Opinia Publiczna próbowała skupić się na tym, co najważniejsze.
Mecz się zapowiada: drużyna numer dwa gra z drużyną numer pięć, przy czym w zależności od wyniku ostatnich spotkań rundy zasadniczej, drużyna numer dwa wciąż może zostać drużyną numer jeden, a drużyna numer pięć – drużyną numer trzy. Niedzielny obiad lepiej zjeść wcześniej, żeby potem nie krztusić się, nie dławić, nie pluć buraczkami i nie krzyczeć przy stole z pełną buzią.
RUCH CHORZÓW – WISŁA KRAKÓW, godz. 18
Po prawej Gandalf Biały (w gwiazdki), po lewej Gandalf Szary Niebieski, iskry się sypią, ściany i kości trzeszczą, pan sędzia Raczkowski w roli Galadrieli apeluje o spokój oraz poszanowanie konwencji haskiej, konwencji genewskiej tudzież Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, kibice obu klubów nerwowo zerkają na wyniki z innych stadionów, trener Fornalik rozmawia z trenerem Fornalikiem, a prezes Smagorowicz smutny jest bardzo i nie może odżałować, że przestraszył się, iż Korowiow pomyśli: „Ma pan niezły apetycik prezesie”, więc zażyczył sobie tylko 18 milionów, podczas, gdy mógł powiedzieć „dwadzieścia… cztery” i też by pewnie dostał.
4 KWIETNIA, PONIEDZIAŁEK
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA, godz. 18
Podbeskidzie na luzie…
– Na luzie? – stęknęli piłkarze, pakując się do środków masowego rażenia komunikacją. – Być spróbował być na luzie po nastu godzinach podroży pociągami i autokarami.
Trener Probierz uśmiechnął się; rzadki to był widok w ostatnich czasach. Tym razem trener chyba cieszył się, że w Białymstoku nie ma lotniska. Jagiellonia na sporym musiku: „górna” ósemka niepewna jest jak rządowa posada, „Jaga” musi wygrać z Podbeskidziem oraz z Piastem, jakakolwiek wtopa i „Ciao, bambina, spadaj mała – tam są drzwi”. Jedyne pocieszenie – posada trenera Probierza wydaje się niezagrożona, niezależnie od wyniku.
– To ma być pocieszenie? – westchnął Sebastian Madera, pogryzając drugą już dzisiaj gałązkę bezglutenowego selera naciowego i popijając bezglutenowa wodą mineralną.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
LZS Poligon zaczyna 29. kolejkę z pozycji 1066. w klasyfikacji generalnej i 153. w „lidze poligonowej” (kod: 453322109), drużyna rezerw – z ósmego tysiąca w „generalce” i dziesiątej setce ligi „poligonowej”, a sama liga „poligonowa”…
– O cie Florek… – ucieszył się Głos Wewnętrzny, który pamiętał, że po zakończeniu kolejki 28. liga „poligonowa” (kod: 453322109) znajdowała się na miejscu dziewiątym, a dziś zobaczył ją na pozycji piątej.
…a licząca 1377 drużyn liga „poligonowa” (kod: 453322109) – na pozycji piątej klasyfikacji lig prywatnych. Z zaledwie 18 punktami straty do podium, że tak sobie rzucę subtelną aluzją…
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk