Pierwsza seria rozochociła, druga pohamowała. Kacper Tomasiak i błędy młodości

Sebastian Warzecha

13 grudnia 2025, 17:50 • 3 min czytania 3

W drugim konkursie w Wiśle nastąpiło ożywienie polskich skoków – dwóch naszych zawodników było przecież w dziesiątce. Owszem, nie było jeszcze podium, a ogólny obraz kadry był taki, że trudno było się tym zadowolić, ale coś na tej ojczystej ziemi drgnęło. Pozostało mieć nadzieję, że Polacy zabiorą to coś w podróż do niemieckiego Klingenthal. Nie udało się. Ale może niedziela będzie dla nas?

Pierwsza seria rozochociła, druga pohamowała. Kacper Tomasiak i błędy młodości
Reklama

Kacper Tomasiak znów najlepszy z Polaków. Ale to nie powód do dumy

Kwalifikacje przeszli wszyscy nasi… i to w sumie dobra wiadomość. Bo do tej pory udało nam się to tylko dwukrotnie, więc to wcale nie taka oczywistość. Z szóstki Polaków, którzy wzięli udział w konkursie, tylko czterech awansowało jednak do drugiej serii – po pierwszym skoku polegli Dawid Kubacki i Paweł Wąsek. Pozytywem na pewno był z kolei Maciej Kot, który w Wiśle skakał w PŚ pierwszy raz w tym sezonie, zapunktował raz, ale solidnie – w drugim konkursie był 14. Dziś dorzucił kolejne punkty, skończył rywalizację na 25. miejscu.

I w sumie to trochę tego wyniku szkoda. Bo po dobrym skoku w pierwszej serii (129 metrów) był nawet 18. i miał widoki na kolejne niezłe punkty.

Reklama

Inna sprawa, że każdy z Polaków miał problemy z oddaniem dobrego drugiego skoku. Kubacki i Wąsek nawet nie dostali takiej szansy, Kot spadł o siedem pozycji, Piotr Żyła o jedną (z 27. na 28. miejsce), a z grona weteranów tylko Kamil Stoch skoczył jako tako – był 20. po pierwszej serii i 20. został na koniec konkursu. Najbardziej zabolało nas jednak to, że drugi skok nie powiódł się Kacprowi Tomasiakowi, bo ten w pierwszej serii zachwycił.

Młody Polak skoczył wtedy 134 metry w bardzo dobrym stylu (54,5 punktu z not sędziowskich) i zajmował piąte miejsce, z widokami na atak na podium. A przypomnijmy – w niedzielę w Wiśle był właśnie piąty i była to jego życiówka. Młodość jednak rządzi się swoimi prawami, Kacper ma pełne prawo (i będzie z niego korzystać), żeby popełniać błędy. Dziś się taki przydarzył, Tomasiak nie odleciał w drugiej serii, a jego 126,5 metra wystarczyło na 18. miejsce w całym konkursie.

Nie zmienia to jednak faktu, że Tomasiak i tak jest – po raz kolejny – najlepszym Polakiem. I choć to może nie powód do dumy, bo miejsce nie jest najwyższe, to raczej zarzut nie do niego, a jego kolegów. Ale może – jak w Wiśle – niedziela będzie (choćby częściowo) dla nas?

Dominacja Domena, świetny powrót Krafta

Stefan Kraft zdążył w tym sezonie dwukrotnie stanąć na podium (w tym raz wygrać), potem ominąć dwa weekendy i trzy konkursy skoków, żeby być przy narodzinach dziecka i swojej partnerce. A teraz wrócił do rywalizacji. I co? I nic. Przerwy jakby nie było – Austriak stanął dziś na drugim stopniu podium i potwierdził, że nadal planuje walczyć o wysokie cele. Pytanie czy o najwyższe.

Bo wydaje się, że nie chce na to pozwolić Domen Prevc, który liderował już w klasyfikacji generalnej przed dzisiejszym konkursem, a po nim przewagę tylko powiększył. Bo znów był najlepszy.

Słoweniec lata w tej chwili absolutnie cudownie, genialnie. Dziś wygrał z przewagę… 25,5 punktu nad Kraftem. To była dominacja, masakra godna czasów Adama Małysza. Dziś takie różnice zdarzają się już naprawdę rzadko, skoki się wyrównały. A Domen się tym nie przejął  i po prostu odleciał. Tak jak u kobiet odlatuje jego siostra, Nika. Albo tak jak w przeszłości odlatywał jego brat, Peter. Rodzina Prevców nadal regularnie podkreśla, że może rządzić na światowych skoczniach.

Tym razem dowodem jest Domen.

Miejsca Polaków w sobotnim konkursie w Klingenthal:

18. Kacper Tomasiak
20. Kamil Stoch
25. Maciej Kot
28. Piotr Żyła
32. Dawid Kubacki
39. Paweł Wąsek

Fot. Newspix

Czytaj więcej o skokach na Weszło:

3 komentarze

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”

Wojciech Górski
5
Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”
Reklama

Polecane

Niemcy

Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”

Wojciech Górski
5
Gol sezonu w Bundeslidze! Przepiękne trafienie „skorpionem”
Reklama
Reklama