Można by napisać, że balonik pękł z hukiem, ale tak naprawdę nikt go przesadnie nie pompował, bo od początku mistrzostw pewnym było, że polskim szczypiornistkom trudno będzie awansować do ćwierćfinału mistrzostw świata. Dzisiejszy mecz z Holandią to było jednak wzięcie przez Holenderki tego jeszcze nienapompowanego balonika i pocięcie go nożyczkami. Współgospodynie mistrzostw po prostu nas rozbiły, zmiażdżyły, przeżuły i wypluły. A wydaje się, że i tak powinny wygrać wyżej.

Polskie szczypiornistki ograne przez Holandię
To było tak: w pierwszej fazie mistrzostw świata Polki wygrały dwa mecze, ale przegrały trzeci – z Francuzkami, czyli obrończyniami tytułu mistrzowskiego. Drugą fazę też zaczęły od triumfu, pokonując Argentynki. W tej sytuacji mecz z Holandią jawił się wręcz jako spotkanie o awans do ćwierćfinału. Wygrana dałaby Polkom drugie miejsce w grupie przed ostatnią kolejką gier. Przegrana eliminowała je z walki o najlepszą ósemkę.
Na co liczyliśmy? Na sporo walki i dobry mecz. Z Francją oglądaliśmy taki w pierwszej połowie, w drugiej rywalki nam odjechały. Holenderki są ekipą nieco od mistrzyń świata słabszą, choć na swoim terenie grały jak do tej pory świetnie.
Dziś, niestety, też. Ale trzeba równocześnie przyznać, że Polki przesadnie się im nie przeciwstawiły.
Całkowicie zawodziła nas skuteczność, a nasza defensywa nie była w stanie zatrzymywać ataków faworyzowanych przeciwniczek. Właściwie już w pierwszych dziesięciu minutach Holenderki odjechały nam na cztery bramki. Potem przez jakiś czas gra się wyrównała, ale w końcówce gospodynie znów zyskały przewagę. Wynik 18:11 dla Holandii sugerował, że Biało-Czerwone potrzebują cudu. A ten, jak łatwo się domyślić, nie przyszedł.
Wręcz przeciwnie – ostateczny wyniki to 33:22 dla Holandii. Jedenaście bramek przewagi, a był w drugiej połowie moment, gdy Holenderki nie potrafiły rzucić bramki przez dziewięć minut (pomogła świetna Barbara Zima między słupkami). I co? I nic, bo nasze reprezentantki zupełnie nie potrafiły tego wykorzystać. I nie chodziło tylko o skuteczność (czy raczej jej brak), ale też o wielkie problemy w fazie konstrukcji akcji. Brakowało zespołowości, schematów. Arne Senstad, trener Polek, pracuje z naszą kadrą od sześciu lat, ale w takich meczach długimi momentami zupełnie tego nie widać.
I efekt jest przez to taki, jaki być musi. Czyli porażka.
Polkom pozostanie najpewniej walka o miejsca 9-12., co i tak byłoby poprawą w stosunku do ostatnich edycji mistrzostw z udziałem naszej kadry. Ale żeby na pewno o te właśnie pozycje móc walczyć, trzeba pojutrze pokonać Austriaczki. Biało-Czerwone będą faworytkami tego starcia, ale muszą zagrać znacznie lepiej niż dziś, by je wygrać.
Polska – Holandia 22:33 (11:18)
Fot. Newspix