Reklama

Chciałbym, żeby Marek Papszun został trenerem Legii [KOMENTARZ]

Przemysław Michalak

21 listopada 2025, 15:27 • 5 min czytania 20 komentarzy

Temat odejścia Marka Papszuna do Legii Warszawa w najbliższych dniach będzie historią numer jeden w polskiej piłce. I trudno się dziwić, bo byłoby to wielkie wydarzenie, gdy jeden czołowy klub podbiera trenera drugiemu czołowemu klubowi. Tak, nadal mówimy o czołowych klubach Ekstraklasy, chwilowa zapaść w tabeli nie ma żadnego znaczenia dla ich ogólnego statusu. Nie ukrywam, że życzyłbym sobie, aby ta przeprowadzka doszła do skutku.

Chciałbym, żeby Marek Papszun został trenerem Legii [KOMENTARZ]

Dlaczego? Z kilku powodów, ale w każdym z nich chodzi o pewną weryfikację 51-letniego szkoleniowca.

Reklama

Dlaczego Marek Papszun w Legii Warszawa to pomysł warty finalizacji?

Przede wszystkim wreszcie przekonalibyśmy się, jakim Marek Papszun jest trenerem poza swoją częstochowską strefą komfortu. Na razie wiemy o nim tyle, że potrafił rozwijać niemal każdy zespół z niższej ligi, w którym pracował, a pod Jasną Górą konsekwentną pracą wywindował Raków z poziomu drugoligowca do potentata, który dopisuje sobie do dorobku mistrzostwo i Puchary Polski.

Te budzące niekłamany podziw osiągnięcia siłą rzeczy doprowadziły do traktowania poważnie jego nazwiska w kontekście objęcia reprezentacji Polski. Gdy Cezary Kulesza wybierał – przynajmniej oficjalnie, bo Papszun twierdził potem, że w praktyce nie było żadnego konkursu – między nim a Michałem Probierzem, nie ukrywałem, że zdecydowanie bliżej mi do trenera z czapeczką. Z jedną stałą obawą: czy to nie byłby za duży przeskok w kontekście obcowania z codzienną presją i oczekiwaniami.

Ta obawa do dziś nie została w jakikolwiek sposób rozwiana, bo nie było ku temu okazji. Marek Papszun po rocznym bezrobociu wrócił do Rakowa, czyli tam, gdzie zawsze będzie funkcjonować na specjalnych warunkach. Wciąż jednak brakuje mu obycia z pracą w naprawdę wymagających warunkach jeśli chodzi o szeroko pojęty szum wokół siebie i klubu. Przy pełnym uznaniu dla rozwoju Rakowa, pod kątem medialności i wymagań szerokiej rzeszy kibiców nie ma on podjazdu do Legii Warszawa czy Lecha Poznań. Nie ma czego porównywać, po prostu.

Raków Częstochowa zespół

Jak Marek Papszun działa pod naprawdę dużą presją

A moim zdaniem bez pozytywnego rozstrzygnięcia tej kwestii, nie dostaniemy wiarygodnej odpowiedzi, czy to kiedyś mógłby być dobry selekcjoner. Wątpliwości nie brakuje. Nawet jako trener Rakowa Papszun wielokrotnie pokazywał, że ma dość krótki lont i stosunkowo łatwo go zdenerwować. I tak trzeba przyznać, że podczas swojej drugiej kadencji w Częstochowie bardziej nad tym panuje i podczas konferencji prasowych częściej potrafi schować emocje w sobie.

Czy to jednak wystarczy, żeby udźwignąć presję w klubie, w którym przed dziesiątkami dziennikarzy musisz się tłumaczyć nie tylko z każdego ruchu, ale z każdego niewygranego meczu? Ba, czasami nawet z wygranego w niewystarczająco przekonujący sposób? Nie dałbym sobie niczego uciąć, że tak. Wolę przekonać się w praktyce, na co teraz jest duża szansa.

Zobaczylibyśmy także, jak Papszun poradzi sobie z szatnią, w której rozdętego ego jest znacznie więcej niż w Częstochowie. Nawet jeśli Legia dziś kompletnie zawodzi wynikowo, ma w kadrze dużo piłkarzy o statusie przekraczającym status tych z Rakowa. A jeśli gdzieniegdzie moglibyśmy postawić znak równości, to takich nazwisk przy Limanowskiego znajdziemy kilka, zaś w Legii całą masę.

Przy Łazienkowskiej nikt już nie będzie wpatrzony w niego jak w obrazek. Jeśli z piłkarzy przeciętnych robisz piłkarzy dobrych lub bardzo dobrych, masz naturalny autorytet. Tomas Petrasek, Patryk Kun, Andrzej Niewulis, Sebastian Musiolik czy nawet pozyskani później Vladislavs Gutkovskis, Zoran Arsenić, Jean Carlos Silva i tak dalej pod wodzą Papszuna osiągnęli życiową formę. Wszystko, co najlepsze, zawdzięczają jemu. W takich okolicznościach zawodnik jest gotowy wskoczyć w ogień za trenerem i bez szemrania akceptuje jego metody. Ale gdy trafiała się jednostka wybitna typu Ivi Lopez, do zgrzytów dochodziło nie raz i nie dwa. Koniec końców na boisku wychodziło z tego coś dobrego, ale Hiszpan kilka razy publicznie podszczypywał trenera, na co nigdy nie pozwoliliby sobie wyżej wymienieni.

Ivi Lopez i Marek Papszun

Ivi Lopez i Marek Papszun 

Czy piłkarze o większym ego też będą chodzić jak w zegarku?

W Legii nowy szkoleniowiec spotka piłkarzy, którzy często mają na koncie wiele tytułów, duże pucharowe doświadczenie i są reprezentantami swoich krajów. To będzie zupełnie inne zarządzanie grupą. Tutaj z piłkarzy dobrych trzeba zrobić bardzo dobrych, albo przynajmniej utrzymać ich na dotychczasowym poziomie. A już w Rakowie dostaliśmy sporo sygnałów, że Papszun może mieć z tym problem i dokonywane coraz częściej milionowe transfery finansowane przez Michała Świerczewskiego nie dają gwarancji podniesienia poziomu drużyny.

Gdyby okazało się, że szatnia Legii jest dla Papszuna zbyt wymagająca, tym bardziej trudno byłoby zakładać, że poradziłby sobie z prowadzeniem reprezentacji, złożonej głównie z zawodników występujących za granicą.

Współpraca z taką osobowością będzie również sprawdzianem dla Dariusza Mioduskiego i całego pionu zarządczego Legii. Jest rzeczą oczywistą, że Marek Papszun nie dostanie w stołecznym klubie takiej władzy jak w Rakowie, gdzie mógł decydować o wszystkim. Jednocześnie jest też pewne, że będzie miał do powiedzenia więcej, niż którykolwiek trener Legii w ostatnich latach. Inaczej raczej nie byłby zdecydowany na taki ruch.

Jestem więc bardzo ciekawy, jak góra Legii będzie w stanie dogadać się z trenerem, który regularnie potrafi być bezkompromisowy i twardo bronić swojego zdania. Dotyczy to także drugiej strony. Papszun będzie musiał się przyzwyczaić, że nie zawsze jego słowo zostanie potraktowane jako „święte” i na przykład w temacie transferów przyjdzie mu iść na większe kompromisy niż w czasach Rakowa.

No i trudno też nie zastanawiać się, jaka przyszłość czeka Medaliki po definitywnym odcięciu papszunowej pępowiny i utraty części sztabu szkoleniowego dotychczasowego bossa. Czy będzie to wyraźna ewolucja w sposobie gry tej drużyny? Może za jakiś czas ustawienie z trójką stoperów przestanie być dogmatem? Czy dojdzie do uwolnienia swobody w grze ofensywnej?

Sami przyznacie, że w temacie Papszuna i Legii mamy tyle ekscytujących pytań, na które chciałoby się poznać odpowiedź, że warto trzymać kciuki za doprowadzenie tej sprawy do końca. No, chyba że jest się kibicem Rakowa.

CZYTAJ WIĘCEJ O MARKU PAPSZUNIE I LEGII:

Fot. Newspix

20 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama