Reklama

„Połączyć Kloppa i Tuchela”. Konferencja Łukasza Piszczka

Przemysław Michalak

13 listopada 2025, 18:31 • 8 min czytania 15 komentarzy

GKS Tychy zatrudniając Łukasza Piszczka w roli pierwszego trenera zadziwił piłkarską Polskę. Raz, że raczej nie spodziewano się, że były reprezentant Polski właśnie teraz rozpocznie pracę na własny rachunek. W ostatnim czasie przecież łączono go z kilkoma klubami Ekstraklasy i kolejny raz przymierzano do sztabu Biało-Czerwonych. On jednak trwał w LKS-ie Goczałkowice. A dwa, że okupujący doły tabeli pierwszoligowiec, delikatnie mówiąc, nie jest oczywistym wyborem dla takiej postaci jak Piszczek na start trenerskiej kariery.

„Połączyć Kloppa i Tuchela”. Konferencja Łukasza Piszczka

Jeśli więc chodzi o wymiar marketingowy, GKS trafił w sam środek tarczy. Tak głośno o tyskim klubie nie było od lat. Chyba nawet zmiana właścicielska sfinalizowana w kwietniu 2023 roku nie wywołała aż tyle szumu, co przyjście byłego asa Borussii Dortmund.

Reklama

Pytanie, jak GKS na tym wyjdzie, bo moim zdaniem ma on dziś do stracenia więcej niż Piszczek. Jeśli mu nie wyjdzie, zapewne dostanie jeszcze jedną czy drugą szansę na szczeblu pierwszoligowym, zwłaszcza że przejmuje zespół totalnie pokiereszowany, co zawsze może być pewnym wytłumaczeniem. Musiałby wypaść absolutnie beznadziejnie w Tychach, żeby wszyscy zgodnie uznali, iż przynajmniej na jakiś czas trzeba go wysadzić z trenerskiej karuzeli.

Dla klubu natomiast niepowodzenie Piszczka w pierwszej samodzielnej pracy na poważnym poziomie może oznaczać katastrofę, czyli spadek do II ligi i prawdopodobne wycofanie obecnych inwestorów. Trudno uwierzyć, że w razie degradacji na trzeci szczebel byliby oni skłonni dalej łożyć na GKS, skoro w założeniu przyszli przecież po to, żeby wejść do Ekstraklasy, gdzie są prawdziwe pieniądze i naprawdę duże możliwości.

Łukasz Piszczek trenerem GKS-u Tychy. Pierwsza konferencja prasowa

W każdym razie, dzieje się. Powitalna konferencja prasowa Łukasza Piszczka odbyła się w tej samej sali, w której dwa i pół roku temu prezentowano nowych właścicieli. Stawiło się co najmniej kilkunastu dziennikarzy, do tego kilka redakcji telewizyjnych i radiowych. Miła odmiana od dość szarej codzienności jeśli chodzi o aspekt medialny w tyskim pierwszoligowcu.

Jesteśmy przekonani, że Łukasz Piszczek to jeden z największych trenerskich talentów w Polsce. Jego zagraniczna kariera jest imponująca, dlatego wierzymy, że będzie u nas budował, to co próbujemy budować od dwóch i pół roku, że rozwinie ten projekt. Jestem przekonany, że GKS Tychy będzie początkiem jego wspaniałej trenerskiej kariery – zaczął członek zarządu Max Kothny.

Przyznał on, iż do końca sezonu klub ma na utrzymaniu aż trzech trenerów, bo nadal trzeba płacić Dariuszowi Banasikowi i dopiero co pożegnanemu Arturowi Skowronkowi.

Łukasz Piszczek podczas prezentacji w GKS-ie Tychy

Łukasz Piszczek zaprezentowany jako trener GKS-u Tychy 

– Gdy cztery lata temu wróciłem do Polski, postanowiłem, że będę chciał zostać trenerem. W tym czasie poczyniłem kroki, żeby zacząć pracować na poziomie profesjonalnym. Ostatni pobyt w Dortmundzie, gdzie byłem asystentem, pokazał mi, że praca w roli głównego trenera jest czymś dla mnie. Dlatego potem zdecydowałem, że w Goczałkowicach będę pierwszym trenerem, żeby z czasem znaleźć się na poziomie profesjonalnym. Od tego lata byłem nastawiony na taki krok, nie brałem już pod uwagę roli asystenta. Cieszę się, że zgłosił się po mnie taki klub jak GKS Tychy, który jest ustabilizowany, ma bardzo dobrą infrastrukturę i młodą, głodną rozwoju drużynę. Chciałem długofalowego projektu – stwierdził Piszczek, dodając w odniesieniu do plotek o Wieczystej Kraków, że nie miał teraz żadnej innej oferty.

GKS potrafi nieźle grać w piłkę, ale źle broni

Przed nim duże wyzwanie. GKS w ostatnich dziesięciu meczach ligowych wywalczył zaledwie jeden punkt. W międzyczasie odpadł jeszcze z Pucharu Polski z trzecioligowym Zawiszą Bydgoszcz. Katastrofalna seria.

 – Na tę chwilę nie biorę pod uwagę tego, że możemy spaść z I ligi. Do rozegrania jest jeszcze 18 meczów i sporo punktów do zdobycia. Sądzę, że zdobędziemy ich na tyle, żeby się utrzymać – komentuje Piszczek.

Mimo fatalnej passy jego nowych podopiecznych dostrzega on pozytywne punkty zaczepienia. – Bez wątpienia jesteśmy w trudnej sytuacji. Uważam jednak, że ta drużyna pokazała na początku sezonu, że potrafi nieźle grać w piłkę. Po dwóch treningach, które już odbyliśmy, widzę dobrą energię. Zawodnicy szybko przyswajają to, jak chcemy bronić i jak atakować. Jeśli dalej będziemy tak pracować, to prędzej czy później wyjdziemy z tej trudnej sytuacji – przekonuje.

Zapytałem, gdzie widzi największe problemy w grze drużyny. – Na pewno gra w defensywie. Zespół traci dużo goli. To pierwsza rzecz, na której się koncentrujemy z całym sztabem. Dobre w tej drużynie jest to, że od samego początku jest ona odważna z piłką. Również to mnie przekonało, żeby się zdecydować – nawet jeśli wchodzę do drużyny w takim momencie i do tej pory ona przegrywała, to cały czas odważnie grała w piłkę. Jako trener też chcę się na tym opierać. Posiadania piłki jest dla mnie bardzo istotne, ale jednocześnie musimy zacząć od poprawienia naszej defensywy – tłumaczy Piszczek.

I dodaje: – Balans między obroną a atakiem zdecydowanie musi być, w każdym momencie na boisku. Często GKS spychał przeciwnika na jego połowę, ale nie był przygotowany do fazy przejściowej. Teraz kładziemy na to mocny nacisk. (…) Każdy zawodnik będzie u nas rozliczany z tego, jak broni. Gra defensywna nie dotyczy tylko bramkarza i obrońców. Wszyscy będą odpowiedzialni za to, żebyśmy tracili mniej goli.

Łukasz Piszczek

Połączyć Juergena Kloppa z Thomasem Tuchelem

Byłem ciekaw, jakim trenerem jest Łukasz Piszczek, albo jakim chce być, bo na razie w zasadzie nic na ten temat nie wiemy.

Jako zawodnik pracowałem z trenerami Kloppem, Tuchelem, Nawałką, Favre czy Boschem. Oni wszyscy na pewno mieli na mnie wpływ. Najpierw jako piłkarza, dziś jako trenera. Aspekty taktyczne zawsze mnie interesowały, lubiłem z nimi rozmawiać na te tematy. Połączenie trenera Kloppa i Tuchela byłoby czymś, na czym by mi zależało, ale chcę też wypracować własny styl. Wiemy, że piłka się zmienia. Nie można cały czas myśleć, że będziemy grali tak samo. Ustawienie 4-3-3 w ofensywie jest dla mnie istotne, ale próbujemy przekazać drużynie, że trzeba być tu elastycznym i dostosowywać się pozycjami tam, gdzie jest piłka. Musimy mieć dobre połączenie między pozycjami, żeby nasza gra prawidłowo funkcjonowała – odpowiedział 66-krotny reprezentant Polski.

W końcu test dla Piszczka. To dobry trener czy nie?

Poruszyliśmy też kwestię tego, jakie rzeczy do swojego warsztatu wyciągnął od takich fachowców jak Thomas Tuchel czy Juergen Klopp.

– Ten tzw. gegenpressing Juergena Kloppa czy ogólna gra w defensywie zawsze mi jako zawodnikowi imponowała. Od trenera Tuchela wziąłbym grę ofensywną. Miałem 26 lat, gdy przyszedł do BVB, a on pokazał nam pewne niuanse, które zmieniły całe moje postrzeganie gry do przodu. Te rzeczy będą istotne w kontekście tego, jak będę chciał funkcjonować z zespołem w ofensywie. (…) To będzie wypośrodkowane. Jeśli odbierzemy piłkę w miarę wysoko, będziemy chcieli od razu zaatakować. Ale pojawią się też fazy dłuższego utrzymywania przy piłce. Wtedy przez własne rozwiązania spróbujemy dostać się za linię obrony przeciwnika i tworzyć dużo sytuacji w polu karnym – wyjaśniał Piszczek.

Przetrzebiona kadra, konieczne wzmocnienia

Nie ulega wątpliwości, że zimą GKS będzie musiał się wzmocnić. Latem jego kadra mocno straciła na jakości. Z klubu odeszli przecież Julius Ertlthaler, Marcel Łubik, Marko Dijaković, Jakub Budnicki, Natan Dzięgielewski, Bartosz Śpiączka i Nemanja Nedić, czyli ważni lub bardzo ważni zawodnicy. W przypadku Nedicia ostatnio chodziło już głównie o funkcjonowanie szatni niż samo boisko, ale na pewno bez niego jest w drużynie mniej charakteru.

Te ubytki w praktyce nie zostały zrekompensowane nawet w połowie. Jedynym dużym nabytkiem został Damian Kądzior, ekstraklasowy ślad w CV miał jeszcze tylko Kacper Wełniak. Pozostali to zawodnicy młodzi, niektórzy dopiero wchodzący do dorosłej piłki, którzy na ten moment nie dają rady. Cóż z tego, że Leon-Oumar Wechsel był już nawet powoływany do reprezentacji Niemiec U-21, skoro między słupkami prezentuje się słabiutko i niedawno stracił miejsce w składzie.

 – Pierwsze tygodnie poświęcimy na to, żeby ocenić stan naszej kadry. Jeśli zimą na rynku pojawią się zawodnicy, którzy będą mogli nas wzmocnić, na pewno będziemy chcieli z tego skorzystać. (…) Rozmawialiśmy z Maxem, że decyzje transferowe będziemy podejmowali wspólnie. Na razie jednak skupiam się na zawodnikach, których mam w klubie – stwierdził w tematach kadrowych Łukasz Piszczek.

Łukasz Piszczek podczas konferencji prasowej w Tychach

Łukasz Piszczek, Max Kothny i Piotr Włodek 

Negocjacje z Piszczkiem trudniejsze niż z większością trenerów

Maxa Kothnego zapytano, jak w ogóle przebiegały rozmowy, bo wielu nawet nie przyszłoby do głowy, żeby będąc na miejscu GKS-u odzywać się do Piszczka z propozycją pracy.

 – Jeśli nie próbujesz i nie pytasz, to nie wygrasz. Rozmowy z Łukaszem rozpoczęły się niewiele ponad tydzień temu. Spotkaliśmy się i znaleźliśmy nić porozumienia. Łukasz dobrze mówi po niemiecku, a mnie najłatwiej operować tym językiem. Dyskutowaliśmy na temat piłki, Tychów. Wizja, którą mu zaprezentowaliśmy, przekonała Łukasza. Jestem dumny, że jest tu dziś z nami – odpowiedział szef klubu.

Nie chcąc zdradzać szczegółów kontraktowych przyznał jedno: – Na pewno negocjacje z Łukaszem Piszczkiem są trudniejsze niż z większością trenerów w Polsce.

Skoro jednak udało się porozumieć, argumenty musiały być konkretne. A teraz czas na konkrety ze strony nowego sztabu. GKS Tychy w tym roku rozegra jeszcze trzy mecze ligowe: wyjazdowe ze Stalą Rzeszów i Miedzią Legnica oraz na zakończenie jesieni domowy z Polonią Warszawa. Piszczek zapewne jest świadomy, że dziś liczą się tylko punkty, a pora na wcielanie w życie większych ideałów nadejdzie w przerwie między rundami. Jeśli zatem GKS do świąt wydostanie się ze strefy spadkowej (aktualnie traci „oczko” do piętnastej Stali Mielec), nowy trener już będzie mógł sobie zapisać pierwszego plusa.

Trzymam kciuki za Łukasza Piszczka. Nie tylko dlatego, że dobrze życzę samemu GKS-owi, ale również z tego powodu, że wreszcie mamy przedstawiciela odchodzącego na emeryturę pokolenia kadrowiczów, który po zakończeniu wielkiej zagranicznej kariery chce się mocniej zaznaczyć w polskiej piłce od środka. Byłoby więcej niż wskazane, żeby Piszczek był w stanie przekuć lata gry na topowym poziomie na choćby punktowy rozwój naszego klubowego futbolu. Nie zrobi tego Jakub Błaszczykowski, nie zrobi Grzegorz Krychowiak, więc dobrze, że przynajmniej on próbuje. Oby z jak najlepszym skutkiem.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix 

15 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Betclic 1 liga

Reklama
Reklama