Edward Iordanescu przy okazji swojego odejścia z Legii nie walczył o pełną odprawę i nie odszedł z klubu z kupą pieniędzy, bardziej skupił się na swoich współpracownikach.

Roman Kołtoń przekazał bowiem na kanale Prawda Futbolu: – Faktem jest, że wziął mało – 50 tysięcy euro. Nie walczył o te 400 tysięcy. Powalczył jedynie o asystentów.
Pokrywa się to z cytatem z rumuńskich mediów. Iordanescu miał powiedzieć: „Nie rozwiązaliśmy jeszcze umowy. Musimy dojść do finansowego porozumienia – najpierw w sprawie sztabu, a nie mojej osoby. Nic nie zostało podpisane, ale Legia mnie nie zwolniła. Szukamy uczciwego rozwiązania, żeby wszyscy byli zadowoleni, zwłaszcza mój sztab. To dla mnie priorytet.
Kariera Rumuna przy Łazienkowskiej nie potoczyła się dobrze, z 24 meczów wygrał 11, więc dobrze, że na końcu pokazał choć tę finansową klasę, skoro sportowej zabrakło.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Burza w Białymstoku! Siemieniec komentuje przerwanie meczu
- Mecz Jagiellonii z Rakowem przerwany! Obraźliwy transparent
Fot. Newspix