Lech w ostatnich tygodniach – podobnie jak Legia – udowadnia, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Gdy wszyscy mówią, że drużyna Nielsa Frederiksena nie może się bardziej skompromitować – ona udowadnia, że dla niej to żaden problem. Tym razem mistrza Polski upokorzył Edu Espiau, zdobywając hat-tricka.

Luis Palma w pojedynkę ciągnął Lecha
Na pierwszą połowę w Gdyni wyszło 21 piłkarzy i jeden artysta. Był nim Luis Palma, który wręcz nie pasował do swoich partnerów z ofensywy. Honduranin, żeby ekskluzywne trio złożone z Lismana, Rodrigueza i Agnero przyniosło jakąś korzyść, musiał wyłożyć im wszystko jak na tacy. Tak było przy jedynym golu dla mistrza Polski. To wypożyczony z Celticu Glasgow zawodnik odwalił całą robotę, a młody Polak z Hiszpanem tylko dopełnili formalności.
𝐏𝐀𝐋𝐌𝐀 ➡️ 𝐋𝐈𝐒𝐌𝐀𝐍 ➡️ 𝐑𝐎𝐃𝐑𝐈𝐆𝐔𝐄𝐙! ⚽ Pięknie rozegrana akcja i Lech prowadzi w Gdyni! 👊
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/5auy4RVhxK
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 9, 2025
Z kolei Agnero mógł się wówczas tylko uśmiechnąć pod nosem, bowiem nie było go w miejscu, w którym powinien być napastnik. Iworyjczyk dzięki temu uniknął okazji na spektakularne pudło. Zdecydowanie nie bylibyśmy zdziwieni, gdyby napastnik nie sprostał zadaniu trafienia na pustą bramkę z odległości kilku metrów. W końcu on na boisku ma problem z każdym możliwym elementem, więc naiwne byłoby zakładanie w ciemno, że Agnero zrobiłby coś tak, jak powinien.
Luis Palma tego wieczoru grał inny mecz. Był nie do dogonienia przez piłkarzy Arki. Żaden z nich nie miał pomysłu w jaki sposób można powstrzymać Honduranina. 25-latek na boisku robił, co chciał. Brakowało mu tylko bardziej jakościowego wsparcia. Kibice w Poznaniu muszą zacierać ręce na myśl, że na wiosnę akcje ofensywne będzie mógł konstruować wraz z Patrikiem Walemarkiem czy Alim Gholizadehem.
Espiau ośmieszył przeciwnika
W pierwszych minutach drugiej połowy Palma znów przekonał się z kim musi grać w jednym zespole. Mógł od razu strzelać po wielkim błędzie Damiana Węglarza, ale tego nie zrobił. Koleżeńsko podał do lepiej ustawionego Pablo Rodrigueza. A Hiszpan? No cóż, jego uderzenie pozostawiło wiele do życzenia.
Sytuacja Lecha ekspresowo zaczęła się komplikować. W przeciągu dosłownie kilku minut dwie żółte kartki obejrzał Timothy Ouma, który tym popisem zniweczył cały obraz swojego niezłego występu z pierwszej połowy. Cały on.
Arka poczuła wiatr w żagle i ruszyła do ataku. Z racji, że defensywa Lecha nie należy do tych najszczelniejszych – dość szybko kibice gospodarzy mieli powody do radości. Uderzał Sebastian Kerk, a piłka po odbiciu jeszcze od Edu Espiau wpadła do siatki.
Hiszpan, któremu dotychczas na polskich boiskach nie wychodziło zbyt wiele, nagle z mocno krytykowanego zawodnika stał się bohaterem. Wykorzystał panikę w szeregach Lecha i zagubienie ze strony duetu stoperów. Espiau po dośrodkowaniu świeżo wprowadzonego Gaprindaszwiliego swoim drugim trafieniem dał drużynie prowadzenie.
Mistrz Polski był na deskach. Nikt nie przewidywał, że jeszcze będzie w stanie się podnieść. Podobne przeczucie mieli piłkarze Dawida Szwargi, którzy szli za ciosem. Zobaczyli w jakim stanie jest przeciwnik i bezlitośnie to wykorzystali. Kapitalną akcję Kamila Jakubczyka sfinalizował… nie kto inny jak Edu Espiau. Hiszpan ośmieszył całą defensywę Kolejorza, po czym udał się na zasłużony odpoczynek na ławkę rezerwowych.
𝐄𝐃𝐔 𝐄𝐒𝐏𝐈𝐀𝐔! 𝐇𝐀𝐓 𝐓𝐑𝐈𝐂𝐊! ⚽⚽⚽ Kolejorz na deskach w Gdyni!
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/DNBJjYtpAY
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 9, 2025
Arka do końcowego gwizdka nawet przez moment nie poczuła już najmniejszego zagrożenia ze strony Lecha, dla którego w tym sezonie czerwona kartka to już wyrok. Chociaż nie zanosiło się na to po pierwszej połowie, to Gdynia wciąż pozostaje niezdobytą twierdzą w Ekstraklasie.
Arka Gdynia – Lech Poznań 3:1 (0:1)
Zmiany:
Legenda
Czytaj więcej na Weszło:
Fot. Newspix