Jeśli są wśród was, drodzy czytelnicy, użytkownicy portalu X (dawniej zwanego Twitterem), to mamy dla was przykrą wiadomość. Zdenerwowaliście, delikatnie mówiąc, Tymoteusza Puchacza. – To jest wielki ściek, ten Twitter – stwierdził piłkarz Sabah FK.

Puchacz podzielił się swoimi odczuciami co do popularnego serwisu społecznościowego podczas transmisji u streamera MokregoSuchara. Przyznał, że ma o tej platformie jak najgorsze zdanie.
Tymoteusz Puchacz: Twitter to jest wielki ściek
– Ja nie znam z Twittera nikogo, bo to jest wielki ściek, ten Twitter. Użytkownicy piłkarscy z Twittera to są k**** tak samo jak z tym „Kowalem”. Oni tam siedzą i wyszydzają kogoś ciężką pracę i mnie to wk***** – nie gryzł się w język były gracz Lecha Poznań.
Mówiąc o „Kowalu”, Tymoteusz Puchacz nawiązywał do własnych słów z czerwca tego roku, gdy tak mówił o naszym redakcyjnym ekspercie Wojciechu Kowalczyku:
– Bawi mnie, bo nie pierd.. się i mówi, żartuje itd. Ale to jest brak szacunku. Jakby powiedział mi to w twarz, to bym wyjeb.. mu liścia.
Kowal: Puchacz, wpadaj na Bródno. Tylko zostaw głośniczek w domu, bo ci spadnie
Z czego niedługo później się wycofał.
– No przecież wiadomo, że nikt nikogo nie chce bić i nie chce się w klatce sprawdzać. Ja hiperbolizowałem z tym liściem, jestem raczej pacyfistą, nigdy się nie biłem. Jeśli ktoś chce mnie zbić, to ma dużą szansę, bo nigdy tego nie robiłem – tłumaczył piłkarz.
Teraz oberwało się użytkownikom portalu X. Patrząc po reakcjach, raczej nieprędko Puchacz doczeka się tam miłych słów pod swoim adresem. No chyba że dzięki jego ciężkiej pracy usłyszymy o jakimś jego osiągnięciu boiskowym.
WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ NA WESZŁO:
- Kiwi Lewandowski jest inspiracją w Nowej Zelandii
- W rankingu są za Ugandą. „Przyjechaliśmy do Polski wygrać”
- Z Nową Zelandią wygrała nawet kadra Zbigniewa Bońka
Fot. Newspix