To, co zrobił w czwartek, wzbudziło bardzo duże kontrowersje. Edward Iordanescu, trener Legii Warszawa, wystawił rezerwowy skład na mecz z Samsunsporem w Lidze Konferencji i jego zespół przegrał 0:1. Przed spotkaniem z Górnikiem szkoleniowiec tłumaczył się ze swojej decyzji. – Po testach krwi w przypadku pięciu, sześciu piłkarzy zapaliła nam się czerwona lampka – mówił.

Żelisław Żyżyński, dziennikarz Canal+Sport, zapytał Iordanescu o czwartkową decyzję i o to, czy Legia – bo tak to wygląda – jako dużo ważniejszą widzi Ekstraklasę, a nie Ligę Konferencji. Rumun wydawał się trochę zaskoczony pytaniem, ale odpowiedział konkretnie.
Edward Iordanescu: W Legii Warszawa opieramy się na nauce
– Mam jedną drużynę, ale tak jakby złożoną z dwóch grup. Pierwsza to zawodnicy, którzy są tutaj od zeszłego sezonu. A druga to grupa 10 nowych piłkarzy, którzy przyszli po okresie przygotowawczym. Musimy być ostrożni, łatwo ich przeciążyć. Pracujemy w Legii z technologią, opieramy się na nauce. Mamy świetny sztab medyczny. Po testach krwi pięciu, sześciu piłkarzy zapaliła się czerwona lampka. Ryzyko kontuzji było naprawdę wysokie – tłumaczył.
Iordanescu mówił też, że rotacje w składzie to nie jest jego wynalazek, ale robią tak wszyscy.
– Ludzie myślą: „O, 10 zmian!” A ja potrzebowałem świeżości na Samsunspor. To nie jest słaba drużyna, oni zakończyli ligę w Turcji na trzecim miejscu, a my sprawiliśmy, że wyglądali słabiej. Ja po prostu muszę korzystać z całej kadry i konsultować różne sprawy ze sztabem, żeby podejmować właściwe decyzje – dodał rumuński trener Legii.
Fot. Newspix.pl