Reklama

Męczarnie Polaków, ale jest brąz. Jak dobrze, że grali z Czechami…

Jakub Radomski

28 września 2025, 10:28 • 4 min czytania 26 komentarzy

Gdyby reprezentanci Polski w meczu o brąz mierzyli się z Francją, Brazylią, Argentyną czy nawet Bułgarią, moglibyśmy być niepewni końcowego wyniku. W końcu porażka w półfinale 0:3 z Włochami na pewno zostawiła ślad na ich psychice. Trafili jednak na Czechów, którzy w tym miejscu znaleźli się trochę szczęśliwie, więc wydawało się, że pójdzie łatwo. I szło, do połowy drugiego seta. Później rywale poprawili grę, a w szeregach Polaków zapanował paraliż. To mocne, ale odpowiednie słowo. Polska ostatecznie ma brązowy medal, ale potrzebowała do tego czterech setów. Wygrała, ale zrobiła to w naprawdę kiepskim stylu. 

Męczarnie Polaków, ale jest brąz. Jak dobrze, że grali z Czechami…

Czesi w grupie pokonali Serbów, którzy są jednak cieniem drużyny sprzed lat. Z Brazylią byli bezradni, jednego z setów przegrali aż 11:25. Później pokonali Chiny, choć gdyby przegrali pierwszego seta (grany na przewagi), odpadliby z turnieju. W 1/8 finału trafili na Tunezję, a w ćwierćfinale na Iran, pozbawiony swojego najlepszego atakującego. Na pewno mają ciekawy zespół, może się też podobać czeski system szkolenia, co już przekłada się na wyniki młodzieżowych kadr, ale w dostaniu się do półfinału mocno pomogła im drabinka i szczęście.

Reklama

Dziś przez 40 minut byli tłem dla Polaków. A później sprawiali wrażenie zaskoczonych, że Polska może grać tak źle.

Polscy siatkarze mają brązowy medal mistrzostw świata

W pierwszym secie Polacy mogli się podobać w ataku. Przede wszystkim WIlfredo Leon, który zdobył aż 10 punktów, w tym skończył dziewięć z 13 piłek. Polacy dorzucili też dwa asy serwisowe, a Czesi nie zagrali ani jednego. Wydawało się, że to starcie dwóch drużyn z zupełnie różnych półek. Początek drugiego seta też to potwierdzał, bo Polacy szybko objęli dość wysokie prowadzenie. Było 14:9, ale później zaczęły się dziać dziwne rzeczy.

Czesi doszli nas na dwa punkty, później na jeden. Po błędzie Kamila Semeniuka w przyjęciu był remis 19:19. Po bloku na Leonie Polacy przegrywali, a po chwili Marek Sotola zagrał asa serwisowego. W polskiej drużynie zapanowała dziwna zapaść, a Czesi wyglądali na zaskoczonych, że tak to się odmieniło. Marcin Komenda wystawiał dużo piłek do Kewina Sasaka, nie grał środkiem, ale nasz atakujący został zablokowany. I Czesi zaczęli grać jak nakręceni, po chwili doprowadzili do remisu 1:1.

Reprezentację Polski uratował Szymon Jakubiszak

Trzeci set miał podobny scenariusz do drugiego: prowadzenie Polaków kilkoma punktami i Czesi, którzy nas gonią. Na boisku pojawił się Szymon Jakubiszak i skończył cztery akcje. Ale to był jeden z niewielu plusów. Znów ledwie punkt, dwa przewagi Polaków, ale też dużo szczęścia po naszej stronie, bo rywale w tym momencie seryjnie popełniali błędy. To nie Polacy zdobywali punkty atakiem, tylko przeciwnik nam je darował. Kadra Grbicia była kompletnie pogubiona, a symbolem tego stała się akcja przy stanie 19:17: najpierw nie potrafiliśmy dobrze wystawić piłki, żeby ktoś mógł zaatakować, a po chwili Jakub Popiwczak zderzył się z Jakubem Kochanowskim.

Rzadko drużynie na takim poziomie zdarza się taki paraliż.

Przy remisie 20:20 Grbić poprosił o czas i było na nim bardzo nerwowo. Wprowadził na zagrywkę Kamila Semeniuka i to było dobre posunięcie. Kolejną akcję skończył Jakubiszak. Gdyby ktoś powiedział przed turniejem, że w krytycznym momencie spotkania o medal będziemy bazować właśnie na Jakubiszaku, to nikt by nie uwierzył.

W czwartej partii zawodnicy Grbicia wciąż grali źle, ale to wystarczyło. Jakubiszak dalej kończył większość piłek, dość skuteczny był Leon, w skali całego spotkania nasz najlepszy zawodnik, i Polacy ostatecznie domknęli to spotkanie. Przy stanie 19:17 mieli szczęście, bo challenge pokazał, że po ataku Sotoli, nie dotknęli piłki w bloku, a było to na milimetry.

Nie wiem, kiedy ostatnio spotkanie o brąz na wielkiej siatkarskiej imprezie stało na tak niskim poziomie. Ale mimo wszystko liczy się wynik.

Dla męskiej kadry siatkarzy to szósty w historii medal mistrzostw świata i pierwszy brązowy. Wcześniej Polacy trzy razy sięgnęli po złoto i dwukrotnie po srebro.

Polska – Czechy 3:1 (25:15, 23:25, 25:22, 25:21)

Fot. Volleyball World

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

 

 

26 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama