Lech Poznań, nawet przy uwzględnieniu wszystkich problemów kadrowych, skompromitował się u siebie z Racingiem Genk (1:5), a gdyby Belgowie byli do bólu skuteczni, zakręciliby się w okolicach dwucyfrówki. Niels Frederiksen miał się z czego tłumaczyć na konferencji prasowej.

Podobnie jak po domowej porażce z Crveną zvezdą Belgrad duński trener podkreślał klasę przeciwnika, niejako dając do zrozumienia, że niepowodzenia nie dało się uniknąć.
Niels Frederiksen po klęsce z Racingiem Genk
– Zawsze łatwiej powiedzieć po meczu czy plan się powiódł czy nie. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że była ogromna różnica w jakości, jeśli chodzi o oba zespoły. Zagraliśmy z drużyną, która jest o wiele silniejsza od nas – stwierdził Frederiksen, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
– Również aspekt taktyczny możemy rozważyć, bo przegrywając 1:5, nie ma o czym mówić. Na tym polu również nie wszystko poszło po naszej myśli. Być może mogliśmy w pierwszej połowie bronić bliżej bramki, ale patrząc na stracone przez nas gole, to ponownie popełnialiśmy błędy indywidualne i to one powodowały, że traciliśmy te bramki – dodał.
– Wystawiłbym nam ocenę jeden w skali od jednego do dziesięć. Nasza gra była dzisiaj katastrofalna, przegraliśmy 1:5 w domu. Genk za każdym razem kreował groźne sytuacje. Nie wiem dlaczego tracimy tyle goli, ciężko teraz określić przyczynę – to z kolei pomeczowy komentarz Leo Bengtssona.
Ligowy mecz Lecha z Rakowem Częstochowa został przełożony, więc następnym spotkaniem Kolejorza będzie rewanż w Belgii.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
- Czy ktoś widział obrońców Lecha Poznań?
- Legia przetrwała, dominowała, ale zaspała. Iordanescu może być zły
- W meczu Rakowa cieszy wynik i obrona rywali. Tylko i aż
- Jagiellonia o pół kroczku od Ligi Konferencji. Dinamo rozbite 3:0!
Fot. Newspix