Nowy sezon, stara Lechia. Rozrywkowy styl gry piłkarze Johna Carvera po prostu mają we krwi, bo czasem wydaje się, że wszystko im jedno, czy piłka wpadnie do ich siatki, czy do siatki rywali. Byle wpadła, ludzie lubią gole. Więc lubią też Lechię i jej mecze, oczywiste. A tu jeszcze potrafiący zagrać równie wesoły futbol Motor.

Zaczęło się więc z wysokiego C, od składnej akcji i bramki zdobytej przy bierności obrońców i udziale, a jakże, Bobcka i Wjunnyka. Dziwnie by było, jakby Lechia zlepiła coś z przodu bez tej dwójki, więc też nie zlepiła. Chwalić jednak należy dogrywającego wcześniej w pole karne Vojtkę, dla niego też brawa, przynajmniej za tę jedną akcję.
I w ogóle powiedzmy sobie jasno – jak zaczynać mecz, to w taki sposób. A potem to się już zobaczy.
Kapitalne otwarcie w Gdańsku! Lechia prowadzi od trzeciej minuty po golu Viunnyka ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cUAHv pic.twitter.com/cvwa2whgNT
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 11, 2025
Lechia – Motor 3:3. Kiedy gole wiszą w powietrzu…
Lechia, tu akurat zero zaskoczenia, strzeliła bramkę i na jakiś czas dała się zepchnąć na własną połowę, co poskutkowało kilkoma groźniejszymi atakami gości. Weiraucha pokonał nawet świetnym strzałem Czubak, lecz był przy tym napastnik Motoru na spalonym, co szczęśliwie wychwycili sędziowie już z poziomu boiska. I kiedy gdańszczanie dostali najgroźniejszy z sygnałów ostrzegawczych, szybko dotarło do nich, że trzeba robić to, co potrafią, a nie to, czego nie potrafią.
Trzeba atakować, a nie bronić.
Znowu w natarciu Bobcek, za chwilę w akcji Wjunnyk, potem nawet strzał Diaczuka – generalnie Lechia była parę razy naprawdę blisko podwyższenia prowadzenia. Nie tak blisko jak Motor remisu, ale też nie dało się nie odnieść wrażenia, że przez pierwsze pół godziny to gospodarze byli trochę lepszym zespołem. Tylko, cóż, lubią rozrywkę.
Dobry Rodrigues i Czubak na medal
Nie przez przypadek tym powyższym nagłówkiem dodatkowo wyróżniam dwóch piłkarzy Motoru. W tym meczu w ogóle niewiele było dziełem przypadku, bo dostaliśmy dokładnie to, czego należało się spodziewać. Gole i kolejny „fajny” występ Lechii okraszony ostateczną stratą punktów – bo znowu nie ma problemów ze strzelaniem, ale wygrywanie nie idzie w parze z solidnym atakiem. Jeśli ktokolwiek jest tym zdziwiony, to chyba pierwszy raz ogląda Ekstraklasę.
Po popisach duetu Rodrigues-Czubak i odpowiedzi niezmiennie fenomenalnego Bobcka mieliśmy remis i apetyty na o wiele więcej po zmianie stron. Więcej oczekiwał też Wjunnyk, który w rozmowie z Canal+ unikał obarczania winą za wynik kolegów z obrony. A przynajmniej nie robił tego wprost.
– Jestem zły, nie gramy tak, jak chcieliśmy. Strzelamy znowu gole, ale też kolejny raz je tracimy – smucił się poirytowany takim stanem rzeczy piłkarz Lechii.
I ja go nawet rozumiem, nawet bardzo cenię, że nie szuka ujścia swojej frustracji publicznie. Ciągnie z Bobckiem tę Lechię za uszy, a Lechia nic.
Typowa Lechia, ale chociaż dobrze się ją ogląda
I ta Lechia znowu dziś nie zdołała wygrać, aż się wierzyć nie chce, że można strzelić w czterech meczach dziewięć goli i zdobyć tylko dwa punkty. Jeszcze w sytuacji, w której zaczynasz sezon od poziomu -5 oczek, a więc w położeniu naprawdę kiepskim. Tym gorszym, że linia obrony gdańszczan oprócz zwyczajnej słabości ma też trochę pecha, który objawia się takimi choćby trafieniami jak poniższe.
WOOOOOOW! CO ZA GOL! WOLSKI Z RZUTU WOLNEGO! 😱😱😱
📺 Mecz Lechii z Motorem trwa w CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/PgdOtkxITE
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 11, 2025
Może jednak John Carver coś wymyśli, trochę jak na koniec ubiegłego sezonu zrobi jakiś pozytywny szacher-macher i Lechia postanowi poważnie punktować. To chyba nie jest niemożliwe, ale na razie wydaje się po prostu bardzo, bardzo trudne. Można mieć świetny atak, obok Bobcka i Wjunnyka także Menę, który przebiegnie pół boiska, z Ede zrobi wiatrak i strzeli gola z niczego, ale wszystko to na nic. A efekt uboczny tych problemów zespołu z Trójmiasta jest jednak taki, że w każdym ich meczu dostajemy solidną dawkę emocji oraz garść mniej i bardziej efektownych goli.
Z perspektywy bezstronnego fana naprawdę trudno na taką Lechię narzekać. Z perspektywy fana Lechii – no cóż, mimo wszystko im nie zazdroszczę.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Dziwaczny mecz przy Łazienkowskiej. Legia wygrywa, ale szału w jej grze nie ma
- KOSMICZNY mecz w Białymstoku. Piłkarze dali nam wszystko, dziękujemy!
- “To napastnik szukał kontaktu”. Kwiatkowski o cofnięciu karnego na Fornalczyku
Fot. Newspix