Reklama

„Warto rozpatrywać Augustyniaka w kadrze”. Nie no, litości…

Antoni Figlewicz

01 sierpnia 2025, 13:15 • 3 min czytania 62 komentarzy

Nie jestem w stanie zrozumieć, po co w ogóle coś takiego mówić. Nie ma cząstki mnie, która dostrzega tu jakieś znamiona rozsądku, ale posiedziałem kilka minut i naprawdę bardzo się starałem odtworzyć ten tok myślowy. No i nic, sorry. Nie ma u samych podstaw takiej myśli najmniejszego sensu, to tylko prosta droga do narażenia się na drwiny. Przyklejenia łatki śmieszności, którą odlepia się bardzo trudno. Powiedzmy sobie szczerze – nikt poważny nie będzie wysyłał w 2025 roku Rafała Augustyniaka do gry w reprezentacji Polski. A wczoraj pchał go tam Robert Podoliński.

„Warto rozpatrywać Augustyniaka w kadrze”. Nie no, litości…

Mi też zdarza się żartować. Nawet czasem rzucę coś głupiego i potem mi trochę wstyd, jak rozglądam się po zażenowanych twarzach znajomych. Ale jakbym dziś powiedział w towarzystwie, że powinniśmy rozpatrywać Rafała Augustyniaka w kadrze narodowej, to by mnie ci znajomi pogonili z widłami i pochodniami. I w gruncie rzeczy dobrze by zrobili.

Reklama

Nie wiem, czy mamy kadrę na poziom supereuropejski. Zresztą tu raczej chodzi o taki profil gracza na „szóstce”, ale Rafał miał świetne mecze w poprzednim sezonie, warto go rozpatrywać (w kontekście kadry – przyp. red.). Ja bym w ogóle chciał, żebyśmy częściej rozpatrywali regularnie grających w polskiej lidze Polaków – mówi w „Kanale Sportowym” Robert Podoliński.

I gdyby tu naprawdę chodziło o profil piłkarza, o to, że potrzebujemy kogoś takiego JAK Augustyniak, a nie Augustyniaka. Okej, pewnie, wtedy można taką wypowiedź obronić, choć ja wolałbym raczej, żeby punktem odniesienia dla potencjalnego reprezentanta Polski, dla serca naszej drugiej linii, nie był jednak Rafał Augustyniak.

Podoliński idzie jednak krok dalej. – Warto go rozpatrywać – dudni mi teraz w uszach.

Nie, panie Robercie, nie warto. I każdy, kto ma oczy i odrobinę rozsądku powie, że nie warto. Nawet nie będę już wymieniał dowodów (także z poprzedniego sezonu) na to, że jest to zwyczajnie piłkarz zbyt słaby na środek pola reprezentacji, nawet jeśli w Ekstraklasie może być niezły. Tu nie ma z czym polemizować, mamy do czynienia z pospolitą bzdurą.

Polscy Polacy z Polski. Augustyniak spełnia kryterium, ale ile można?

Żeby było jasne – fajnie by było, gdybyśmy naprawdę mogli zacząć na dobre korzystać z potencjału ekstraklasowych piłkarzy także na poziomie reprezentacji. Ale nie dlatego, że mamy słabą kadrę, ale dlatego, że mamy coraz mocniejszą ligę. I nie dlatego, że to fajne i super będzie budować reprezentację na grających w ojczyźnie Polakach. Z Orzełkiem na piersi mają grać najlepsi, a Augustyniak… no nie, po prostu nie.

Głupio tak napisać oczywistą oczywistość – Rafał Augustyniak nie jest najlepszy. No i na dodatek jest już po trzydziestce, raczej nie wystrzeli do europejskiej czołówki na swojej pozycji. Nie, nie i jeszcze raz nie. Że też w ogóle pojawia się taka koncepcja w przestrzeni medialnej, rany Julek…

Takim gadaniem Robert Podoliński może Augustyniakowi zrobić zresztą więcej złego niż dobrego. Jeśli chciał pomóc – bo nie wiem, lubi pomocnika Legii – to jednak lepiej, żeby nie mówił nic. A jeśli tak sobie rzucił bez powodu, to też może warto niektóre sprawy przemyśleć.

CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:

Fot. Newspix

62 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama