Reklama

„II liga kuźnią trenerskich talentów”. Startuje nowy sezon rozgrywek

Wojciech Piela

26 lipca 2025, 13:37 • 13 min czytania 4 komentarze

Tydzień temu piłkarska polska emocjonowała się startem rozgrywek w Ekstraklasie i I lidze. Nieco w cieniu w obecny weekend ruszają z kolei mecze w II lidze, która jednak również może pochwalić się znanymi markami łakomie spoglądającymi w kierunku awansu. O najwyższe lokaty będą walczyć choćby Zagłębie Sosnowiec, Podbeskidzie Bielsko-Biała czy Sandecja Nowy Sącz. Po dwóch spadkach z rzędu o odbudowę postara się natomiast Warta Poznań, a całe rozgrywki zazwyczaj przebiegają w aurze poszukiwań talentów. Wiedzą coś o tym w Bielsku-Białej po ostatnim transferze Michała Willmanna do Hiszpanii.

„II liga kuźnią trenerskich talentów”. Startuje nowy sezon rozgrywek

Prawy obrońca Podbeskidzia przeniósł się do drugoligowego hiszpańskiego CD Castellon za około 300 tysięcy euro, co wzbudziło niemały szok wśród obserwatorów nie tylko drugoligowych zmian. Bez niego zespół Krzysztofa Brede przegrał już jednak wczoraj na inaugurację z Sandecją Nowy Sącz 1:3 i będzie musiał w następnych tygodniach lepiej załatać tę dziurę.

Reklama

II liga to przede wszystkim kraina, w której często swoją pierwszą seniorską pracę odnajdują nieco ponad 30-letni trenerzy mogący złapać pierwsze solidne przetarcie. Część z nich trafia później na wyższe poziomy, a między innymi o tym, kto może być kimś takim w obecnym sezonie rozmawiamy z zajmującym się II ligą dziennikarzem TVP Sport Dominikiem Pasternakiem.

Piłkarska Mapa Polski. Kto zagra na szczeblu centralnym w sezonie 2025/26?

Ekspert: „W II lidze zaczynali Feio, Szulczek czy Tomczyk”. Rusza nowy sezon

Dlaczego warto śledzić II ligę?

To takie miejsce dla młodych zawodników i trenerów, w którym wypływają na szersze wody. Najświeższy przykład to Łukasz Tomczyk z Polonii Bytom. Przejął on zespół w momencie, kiedy był na miejscu spadkowym. Następnie utrzymał go, potem zrobił awans z naprawdę kapitalną grą i dziś określany jest jako jedna z większych nadziei w polskiej trenerce. Podobną ścieżkę wydeptywał sobie Goncalo Feio.

Dziś akurat lekko na rozdrożu…

Zgadza się, ale przecież też zaczynał w Motorze Lublin na ostatnim miejscu, a następnie zaliczył szybki wzlot. Podam też przykład Dawida Szulczka, który tak naprawdę zapoczątkował tę falę młodych trenerów i został wyciągnięty do Warty Poznań z II-ligowych Wigier Suwałki. Jest tego sporo.

To kto jest dla ciebie teraz najlepszym trenerem w II lidze?

Na pewno ciekawym szkoleniowcem jest Tomasz Kuźma z Podhala Nowy Targ, a więc tegorocznego beniaminka. Jest synem Ryszarda, a więc również byłego doświadczonego trenera. Zbiera tam bardzo dobre opinie. Obserwowałem również z bliska podczas przygotowywania latem reportażu pracę Tomasza Pozorskiego w Sokole Kleczew i mam wrażenie, że to on jest tam największą gwiazdą. Bardzo dobry styl pracy, potrafi porwać zawodników i trochę porównałbym to właśnie do Łukasza Tomczyka w Polonii Bytom. Warto też zwrócić uwagę na Łukasza Mierzejewskiego z Sandecji, który trafił wreszcie na ten szczebel ogólnopolski. Jego zespół będzie chciał grać w piłkę i powinno się to przyjemnie oglądać. Ciekawość wzbudza również najmłodszy trener w stawce, a więc 27-letni Michał Gościniak z KKS-u Kalisz. Już poprowadził zespół w 10 meczach, zrobił dobrą robotę w tamtym sezonie, a na starcie tego wygrał wczoraj 3:0 ze Świtem Szczecin.

A jak to wygląda, jeżeli chodzi o zawodników?

No tych do Ekstraklasy aż tak wielu się nie przebija. Ciekawych nazwisk jednak nie brakuje, zresztą w II lidze nadal obowiązuje przepis o młodzieżowcu, w pierwszym składzie musi być tych zawodników aż dwóch. Oni mają tutaj znaczenie, nawet powiedziałbym, że większe niż w I lidze. Tam już jednak gra idzie o większą stawkę i zagraniczni zawodnicy bardziej dochodzą do głosu.

Jaki zapowiada się sezon pod względem sportowym?

Myślę, że o wiele bardziej wyrównany niż poprzedni, bo jednak został on zdominowany przez trzy drużyny – Polonię Bytom, Pogoń Grodzisk Mazowiecki i Wieczystą Kraków. Potwierdzeniem tego były baraże, które ekipa Przemysława Cecherza wygrała mimo kryzysu w rundzie wiosennej. Teraz nikt nie wysuwa się na takie pole position jako faworyt. Może delikatnie przed innymi jest Chojniczanka, gdzie robi to wrażenie pod kątem transferów. Nie dałbym sobie jednak uciąć ręki, że ona te rozgrywki wygra. Nie ma między nią a Sandecją, Zagłębiem Sosnowiec, Stalą Stalowa Wola czy Podbeskidziem aż tak wielkiej różnicy. To są takie ekipy, które będą walczyć o bezpośredni awans.

Krzysztof Brede od roku znów jest trenerem Podbeskidzia Bielsko-Biała

Co z resztą?

W II lidze mamy baraże zarówno o awans, jak i o utrzymanie. Dzieje się zatem mnóstwo z jednej i z drugiej strony tabeli. Nikt nie może być pewny swego, czasem sytuacja niektórych zmienia się z tygodnia na tydzień. Los dla wielu jest niepewny do ostatniej kolejki. Wymieniłem wcześniej pięć ekip, które powinny być w czołówce, więc ciekaw jestem zwłaszcza tej szóstej, która wskoczy do baraży o I ligę.

Wczoraj na start doszło właśnie do rywalizacji Podbeskidzia z Sandecją, gdzie beniaminek z Nowego Sącza okazał się lepszy wygrywając 3:1. Byłeś zaskoczony?

Trochę tak, ale nie do końca, bo Sandecja to nie jest taki typowy beniaminek. Mają spore zaplecze finansowe, niebawem po czterech latach zmagań mają też otworzyć dla kibiców nowy stadion. Ma się to wydarzyć w ostatni weekend sierpnia przy okazji meczu z Chojniczanką. Oglądałem ich spotkanie z Podbeskidziem i obowiązywała teoria chaosu. Pokaz totalnego przypadku, trudno było mówić o jakiejś taktyce czy założeniach.

To już wiemy, że postronny kibic może się bawić nieźle przy tych meczach.

Potwierdzeniem bramka dla Sandecji po kuriozalnym zagraniu od obrońcy Podbeskidzia i uratowaniu bramkarza przed samobójem. Ekipa z Nowego Sącza wygrała i chce pójść za ciosem. W tym okienku ogłosili więcej nowych sponsorów niż transferów. Mają nowy zarząd i spore ambicje. Trzeba ją typować jako kandydata do awansu. Pamiętajmy, że rok temu po spadku z II ligi zachowała większość składu na niższym szczeblu, co potwierdza, że piłkarzom żyje się tam dobrze. Mówiąc kolokwialnie, czuć tam pieniądz.

Podbeskidzie rezygnuje z amp futbolu. „Nie płacili od lipca. Kopią leżącego” [KULISY]

A jak sytuacja wygląda w Podbeskidziu? Po sporych zawirowaniach na początku roku pojawił się nowy prezes, runda wiosenna w ich wykonaniu była lepsza, ale ostatecznie nie udało się załapać nawet do baraży.

W tabeli za 2025 rok Podbeskidzie zajęło 3. miejsce, natomiast skończyło się sporym rozczarowaniem. Na razie nie narodziło się tam nic stałego i pewnego. Trudno tę drużynę scharakteryzować. Kluczowe jest ustabilizowanie finansów, nie ma już choćby opóźnień w wypłatach. Pytanie, na ile pozwoli ta kadra, bo nawet ten wczorajszy mecz pokazał deficyty na niektórych pozycjach. Nikt nie chciałby powtórzenia zeszłorocznej jesieni, kiedy zmierzało to donikąd. Pamiętajmy też o tym, że Podbeskidzie rok temu wykupiło za niemałe pieniądze kontrakt trenera Krzysztofa Brede z Chojniczanki, który w 2020 roku wprowadzał przecież „Górali” do Ekstraklasy. Dobrym okresem wiosną zasłużył na zaufanie, ale teraz też nastąpią mocniejsze rozliczenia. Dostał dużo czasu i najbliższe miesiące pokażą, czy dalej ta współpraca ma sens. Brede otrzymał wszelkie narzędzia ku temu, aby narzucić swój styl gry i drużynę rozwijać. Trzeba od nich wymagać walki o baraże, a nawet bezpośredniego awansu.

Czy w Zagłębiu Sosnowiec również kibice mają się czego obawiać?

Mamy tam nowe otwarcie z trenerem Markiem Gołębiewskim. To też spora zagadka. Wiemy, jak poszło mu w Legii, później po odejściu z Chrobrego Głogów też nie było go na karuzeli przez dwa lata. Dość zaskakujący ruch, bo nie był raczej łączony z Zagłębiem Sosnowiec, w przeciwieństwie choćby do Znicza Pruszków. Nie wiem, czy uda mu się wypełnić dwuletni kontrakt, bo w Zagłębiu trenerów zmienia się jak rękawiczki. Życzę mu jednak, aby to zrobił, bo stabilizacja jest tam potrzebna.

Marek Gołębiewski jako trener Legii zaliczył trzy mecze w fazie grupowej Ligi Europy

Finansowo to także ścisła czołówka ligi.

Zgadza się. Wspominałem wcześniej o tym reportażu z Sokoła Kleczew, a więc absolutnego kopciuszka w II lidze. To klub z Wielkopolski, który dosyć niespodziewanie pokonał bogatszych rywali rok temu i wywalczył awans. Ich budżet w skali roku wynosi 2 miliony złotych. Totalnie absurdalne pieniądze, jeśli chodzi o ten szczebel rozgrywek. W momencie, kiedy tam byłem ogłoszono akurat transfer Jewgienija Szykawki do Zagłębia. Od razu w Kleczewie pojawiły się żarty, że w Sosnowcu zarabia pewnie tyle samo, co 4-5 podstawowych graczy Sokoła razem wziętych. To pokazuje ich potencjał.

Poza Szykawką na kim warto tam zawiesić oko?

Robi wrażenie pozyskanie Linus Rönnberga. To była gwiazda ligi. Przewidywałem, że pójdzie gdzieś wyżej, ale jednak skusił się na ofertę z Sosnowca. Co do Szykawki, to oczywiście za nim przeciętny sezon w Koronie, ale to postać której nie trzeba szerzej przedstawiać. Na poziomie II ligi powinien zakręcić się w okolicach 20 goli. Do tego bardzo mocny środek pola z Patrykiem Gogółem i wzmocniona defensywa w postaci Dawida Szota. Kadrowo Zagłębie jest nawet mocniejsze niż Podbeskidzie, ale trenera Gołębiewskiego czeka niezwykle trudne zadanie.

Dlaczego?

Nie ma w II lidze miejsca, gdzie presja na wynik byłaby większa niż w Zagłębiu Sosnowiec. Kibice są bardzo fanatyczni, zaprzyjaźnieni z Legią Warszawa, a frekwencja jest na poziomie 5-6 tysięcy. Jak na te rozgrywki, to fantastyczny wynik i nikt nie może się takim pochwalić. Gracze czują wsparcie, ale oczywiście wiąże się to z oczekiwaniami. Zagłębie musi awansować, najlepiej bezpośrednio, bo wiemy, jak to bywa, kiedy dochodzi napięcie w barażach.

Pewnie nieco inaczej podchodzą do tego sezonu w Warcie Poznań, ale to przecież klub, który jeszcze 14 miesięcy temu grał w Ekstraklasie. Dwa spadki w krótkim odstępie czasu mocno pewnie nadszarpnęły wiarę kibiców w świetlaną przyszłość.

Tak, na razie dostrzegam taką analogię, że podobnie jak po spadku z Ekstraklasy, teraz również jest duża przebudowa kadry. Pojawiło się mnóstwo transferów wychodzących, jak i przychodzących. Większe nadzieje wiążę jednak z postacią trenera. Wówczas moim zdaniem wybór Piotra Jacka był z góry skazany na porażkę. Teraz trenerem został Maciej Tokarczyk, a więc szkoleniowiec, który radził sobie w najtrudniejszych warunkach w Polsce. W poprzednim sezonie pracował bowiem w Wiśle Puławy. Nic, co go zastanie w Warcie Poznań nie powinno go zaskoczyć. Liczba zmian jest jednak oszałamiająca. Są ciekawe nazwiska, jak Marcel Stefaniak, Marcel Zylla czy młody Artur Gaża ze Stali Rzeszów. Widzę w tym wszystkim sens i myśl przewodnią. Warta chce się odmłodzić i odzyskać swoje DNA, bo przez ostatnie miesiące to była trochę taka nijaka drużyna. Będą grali zupełnie inaczej niż w I Lidze, gdyż trener Tokarczyk preferuje zupełnie odmienny styl.

Na czym on polega?

Warta będzie grała bardziej ofensywnie, częściej utrzymując piłkę przy nodze. Jestem więc względem nich nastawiony bardziej pozytywnie niż przed rokiem. Czy powalczą jednak o TOP6? Nie wiem, bo jednak na pierwszy mecz może wyjść zupełnie nowa wyjściowa jedenastka. Trzeba po prostu poczekać, ile czasu zajmie tym graczom wdrożenie nowego systemu.

Być może fani zobaczą to już na stadionie przy Drodze Dębińskiej w Poznaniu. Warta niebawem ma tam wrócić.

I to po wielu latach, więc nie dziwi fakt, że pierwsze cztery kolejki zagrają jeszcze na wyjeździe. Trzeba było teren, dosłownie i w przenośni, doprowadzić do porządku. To też jest jednak istotny argument w kierunku rozwoju klubu, bo pewnie ich mecze w Poznaniu też przyciągną nieco fanów i może dać to dodatkowy impuls.

Młody Polak powalczy o awans do LaLiga. Jak trafić do Hiszpanii z 2. ligi? [KULISY]

Zrobiłeś wielkie oczy, gdy zobaczyłeś, że Michał Willmann przechodzi z Podbeskidzia do drugiej ligi hiszpańskiej, a więc CD Castellon?

Trudno było nie zrobić. Byłem bardzo zaskoczony, choć to oczywiście zawodnik, który był wybierany do jedenastki sezonu II ligi i wyróżniał się na tym poziomie. Bardzo szybki, przebojowy, ma końskie płuca do biegania, spokojnie można go określić graczem w typie „box to box”. Wyskoczył trochę znikąd, bo wcześniej nie był znany szerszej publiczności. Oczywiście, zaliczał występy w Podbeskidziu już w I lidze, ale tak naprawdę za nim dopiero taki pierwszy pełny sezon w seniorskim futbolu. Zasługuje na duże pochwały, choć nie jest graczem pozbawionym wad.

Gdzie je dostrzegasz?

W grze obronnej. Nie zawsze dawał radę w pojedynkach ze skrzydłowymi, gdy trzeba było się wykazać zwrotnością czy odpowiednim ustawieniem. Gdyby był jednak graczem idealnym, to już w zeszłym sezonie pewnie byłby w Ekstraklasie, a przecież i tak toczy się to w jego przypadku bardzo szybko. Ma 21 lat i zapracował na to, aby pójść wyżej. Stawiałem, że to będzie I liga, bo mocno zainteresowany był ŁKS, ale na ofertę klubu z Łodzi nie zgodzili się działacze Podbeskidzia. Rozeszło się o kwestie finansowe.

Myślisz, że poradzi sobie na zapleczu La Liga?

To olbrzymi przeskok, więc na ten moment trudno powiedzieć, czy się na ten poziom nadaje. Jestem ciekawy, jaki będzie na niego pomysł w Castellon. Motorycznie to jest zawodnik na europejski poziom, może wykręcać duże liczby pod względem kilometrów. Większe obawy mam pod względem taktycznym. Cieszę się jednak, że taki transfer doszedł do skutku, bo to może być reklama dla innych. Podobnie mamy teraz przykład Oskara Wójcika z Cracovii. On grał przecież jeszcze niżej, bo w III lidze. Gracz z rocznika 2003, a więc też już nie najmłodszy, co nie przeszkadza mu zbierać w Ekstraklasie świetnych recenzji. Uważam, że nie ma wielkich różnić pod względem poziomu i można do tej Ekstraklasy wejść, jeśli chodzi o te wybitne jednostki w niższych ligach. Kluczem jest odpowiednie wkomponowanie zawodnika do systemu i mam nadzieję, że tak będzie w przypadku Willmanna w Hiszpanii.

Kto może pójść w jego ślady w tym sezonie?

Filip Waluś z Warty Poznań. Już w poprzednim sezonie zapowiadał się bardzo dobrze, gdy trafiał z III ligi. Tam robił dobre statystyki i wychwalał go nawet Łukasz Piszczek. W swoim debiucie w seniorskiej piłce grał właśnie na niego i radził sobie naprawdę dobrze. Filigranowy chłopak, dobry w pojedynkach, zwinny z umiejętnością dryblingu. Nie dostawał jednak zbyt wielu szans w poprzednim sezonie. Było to też zapewne uwarunkowane stylem gry. Warta grała bardzo defensywnie, nieprzyjemnie dla oka, walczyła także o wynik, a wiadomo jak to jest, kiedy w takich okolicznościach trenerzy boją się stawiać na młodych. Sądzę, że teraz będzie grał już pierwsze skrzypce. Widziałem go w sparingu z Ruchem Chorzów i wyglądało to naprawdę niezwykle obiecująco. Drugi gracz, na którego będę zwracał uwagę to Ksawery Semik z Hutnika Kraków. On już w poprzednim sezonie przebojem wdarł się do seniorskiej piłki, a ma przecież dopiero 16 lat. W debiucie strzelił gola ze Skrą Częstochowa, a w drugim meczu wyróżniał się z Wieczystą Kraków bez kompleksów grając przeciwko Pazdanowi czy Góralskiemu.

Filip Waluś może być jedną z największych gwiazd nowego sezonu II ligi

Teraz Pazdan czy Góralski będą mierzyć swoje siły już szczebel wyżej, więc gdzie szukać innych mocnych ogniw?

Takich nazwisk po awansie Wieczystej oczywiście już nie ma, ale choćby w Podbeskidziu jest nadal Wojciech Szumilas. Technicznie ma bardzo wysokie umiejętności. Dobra lewa noga i spore doświadczenie. Jeśli chodzi o gwiazdy II ligi, to takiej szukałbym również u lokalnego rywala Podbeskidzia, a więc w Rekordzie. Gra tam napastnik Daniel Świderski, który od dobrych kilku sezonów strzela po około 20 bramek na rok. Jest niezwykle efektywny i znakomicie wykorzystuje nadarzające się okazje. Z Chojniczanki z kolei wskazałbym Damiana Michalika. Ma potencjał, aby stać się najlepszym zawodnikiem rozgrywek. Wiele lat grał z powodzeniem w Stali Rzeszów, nieco gorzej szło mu w Miedzi Legnica, ale jeszcze niedawno wchodził przecież na boisko w finale baraży o Ekstraklasę i powinien wykręcić konkretne liczby.

Jak może wyglądać przyszłość dwóch zespołów rezerw, a więc Śląska II Wrocław i ŁKS-u II Łódź?

Będą walczyć o utrzymanie, tak jak to zazwyczaj bywa w przypadku takich ekip. Rok temu spadło Zagłębie II, teraz zastąpił ich Śląsk. ŁKS z kolei bronił się przed spadkiem do samego końca i ostatecznie udało się to nawet bez baraży. Duży szacunek dla Konrada Geregi, który jest kolejnym obiecującym trenerem młodego pokolenia i szybko może złapać nawet posadę w I lidze. Jest tam niezły obrońca Lamine Coulibaly i myślę, że jego talent w tym sezonie jeszcze bardziej rozkwitnie. Jeśli chodzi o Śląsk, to nie ma już Bartosza Szywały, którego przechwyciła Slavia Praga, ale słyszałem bardzo dobre opinie na temat Adama Ciućki. Będziemy to wszystko obserwować, zwłaszcza, że pierwsze drużyny Śląska, jak i ŁKS-u grają nie w Ekstraklasie, a w I lidze. Może więc przepływ niektórych zawodników z rezerw będzie nieco bardziej widoczny.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIM FUTBOLU:

fot. Newspix/FotoPyk

4 komentarze

Uwielbia sport, czasem nawet próbuje go uprawiać. W przeszłości współtworzył legendarne radio Weszło FM, by potem oddawać się pasji do Premier League na antenie Viaplay. Formaty wideo to jego żywioł, podobnie jak komentowanie meczów, ale korzystanie z języka pisanego również jest mu niestraszne. Wytężone zmysły, wzmożona czujność i mocne zdrowie – te atrybuty przydają mu się zarówno w pracy, jak i życiu codziennym. Żyje nadzieją na lepsze jutro słuchając z zamiłowaniem utworów Andrzeja Zauchy czy Krzysztofa Krawczyka – bo przecież bez przeszłości nie ma przyszłości.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Niższe ligi

Reklama
Reklama