Na drugim miejscu – a więc wyżej niż przewidywano – skończyła Polska zmagania w Drużynowych Mistrzostwach Europy w lekkoatletyce. Polacy gorsi byli tylko od Włochów, tym samym powtórzyli wynik sprzed dwóch lat. A w dodatku – z podium DME nie schodzą od ośmiu edycji tej imprezy!

Polska druga w Drużynowych Mistrzostwach Europy w lekkoatletyce
Jak działają DME? Na zasadzie punktowej – w każdej konkurencji przyznaje się odpowiednią liczbę oczek, odwrotnie proporcjonalnie do zajętego przez reprezentanta danego kraju miejsca. Liczy się więc nie tylko to, by zajmować jak najwyższe lokaty, ale też by być – jako reprezentacja – jak najbardziej regularnym. Polsce udało się szczególnie to drugie – przez całe mistrzostwa naszą jedyną wpadką był… brak punktów w rzucie młotem mężczyzn. Tam trzy niezaliczone próby oddał Paweł Fajdek. Nasz młociarz jednak ostatnio zmagał się ostatnio z urazem i to mu ewidentnie nie pomogło.
Swoje dołożyli za to na przykład Anita Włodarczyk (wygrała rzut młotem), Natalia Bukowiecka (druga na 400 m) i spore grono innych lekkoatletów. DME to też taka impreza, że liczą się również zawodnicy z drugiego szeregu – nie w naszych konkurencjach. Oni walczą nie o kilkanaście punktów, a o 4-5, ale w ostatecznym rozrachunku to również ważne oczka.
Przed dzisiejszą rywalizacją, ostatniego dnia mistrzostw, Polacy mieli w efekcie wystarczająco dużo punktów, by zajmować trzecie miejsce. Jednak sytuacja w tabeli była ciasna, właściwie jedna gorsza konkurencja mogła strącić nas nawet na 5. czy 6. lokatę, które przewidywano dla nas przed rozpoczęciem zmagań. Okazało się jednak, że jeśli mamy gdzieś iść – to w górę. Dziś bowiem nasi lekkoatleci spisali się doskonale. Nikt niczego nie zawalił, wiele osób za to zajęło miejsca wyższe, niż można było się spodziewać.
Maria Żodzik w skoku wzwyż przegrała tylko z rekordzistką świata, Jarosławą Mahuczich. Ustanowiła przy okazji swoją stadionową życiówkę, która od dziś wynosi 197 centymetrów. Maria Andrejczyk w kuczowym momencie rzuciła ponad 60 metrów i wylądowała na drugim miejscu. Miejsce na pudle zajęli też Konrad Bukowiecki (pchnięcie kulą), Kinga Królik (3000 metrów z przeszkodami) czy Filip Rak (1500 metrów). Świetnie pobiegł też czwarty na 200 metrów Igor Bogaczyński, który poprawił życiówkę o 38 (!) setnych.
W poprzednich dniach za to warto wspomnieć o znakomitych biegach Oliwera Wdowika na 100 metrów – 10,10 s, trzeci wynik w historii polskiej lekkiej atletyki – czy Maksymiliana Szweda na 400 m, który poprawił swoją życiówkę biegnąc po najtrudniejszym, pierwszym torze.
Dziś Szwed znów się pokazał, w kończącej zmagania sztafecie mieszanej. Ta w składzie Szwed, Justyna Święty-Ersetic, Daniel Sołtysiak i Natalia Bukowiecka pobiegła znakomicie. Nie tylko wygrali, ale też pobili rekord kraju oraz drużynowych mistrzostw Europy (od dziś to 3:09.43), ale też ustanowili tym samym najlepszy w tym sezonie wynik na świecie. A przy okazji zapewnili nam drugie miejsce w klasyfikacji generalnej – za Włochami, a przed Niemcami.
Drużynowe Mistrzostwa Europy, Madryt 2025: klasyfikacja końcowa –
🇮🇹 431,5 pkt.
🇵🇱 405,5 pkt.
🇩🇪 397 pkt.
🇳🇱 384,5 pkt.
🇬🇧 381 pkt.
🇪🇸 378 pkt.
🇫🇷 354,5 pkt.
🇵🇹 300 pkt.
🇸🇪 288,5 pkt.
🇨🇭 286 pkt.
🇨🇿 283 pkt.
🇬🇷 253 pkt.
🇭🇺 244,5 pkt.
– – – – – – – – – –
🇺🇦 231 pkt.
🇫🇮 220,5 pkt.…— Athletics News (@Nedops) June 29, 2025
Innymi słowy utrzymaliśmy poziom sprzed dwóch lat, bo wtedy podium wyglądało identycznie. Ale w tym roku mało kto spodziewał się takiego wyniku. Dlatego cieszy on tym bardziej.
Fot. Newspix