Gdyby ktoś przed sezonem gry na ukochanej przez Igę Świątek mączce powiedział nam, że nie dojdzie na tej nawierzchni do żadnego finału, niekoniecznie byśmy uwierzyli. Gdyby dodał, że zrobi to w pierwszym turnieju po Roland Garros – na trawie w Bad Homburg – tym bardziej. Przecież Iga w swojej karierze jeszcze nie grała o tytuł na kortach trawiastych! A zrobi to teraz, gdy była w największym kryzysie od kilku lat. Przewrotne są sportowe losy.

Znakomita Iga Świątek! Paolini bez szans
W Bad Homburg Polka od początku jednak prezentowała się z naprawdę dobrej strony. Turniej otworzyła solidnym meczem z Wiktorią Azarenką (6:4, 6:4), który może idealny nie był, ale w kluczowych momentach to nasza tenisistka nie pozostawiała byłej liderce rankingu wątpliwości co do tego, kto jest lepszym. Skutecznie zignorowała też narzekania rywalki i jej dyskusje z sędzią, nie wdając się w żadne słowne utarczki. Nie dała się wybić z rytmu, robiła swoje. A to – biorąc pod uwagę, jak często w ostatnich miesiącach miała problemy z koncentracją i utrzymaniem nerwów na wodzy – też było ważne.
Potem przyszło starcie z Jekatieriną Aleksandrową, a więc rywalką już dużo groźniejsza. Rosjanka zresztą dwukrotnie Igę w przeszłości pokonała (przy czterech wygranych Polki), w tym ich w ostatnim starciu – w Miami przed rokiem. Ale w Bad Homburg to Świątek była lepsza i tę przeszkodę też przeszła bez straty seta, choć musiała się nieco namęczyć – w drugiej partii triumfowała w tie-breaku, znów w najważniejszych punktach grając swój tenis i nie dając się wybić przeciwniczce z rytmu. A ostatnią piłkę wygrała po fantastycznej pracy w defensywie.
W końcu przyszedł mecz z Jasmine Paolini, czyli tenisistką – co może dla niektórych brzmieć dziwnie – notowaną w rankingu WTA wyżej od Igi. Włoszka jest aktualnie 4. na świecie, a Polka przed turniejem w Niemczech zajmowała 8. miejsce. Pewnym było, że jeśli Iga wygra dzisiejsze starcie, to sytuacja się zmieni i w kolejnym notowaniu Polka przeskoczy na powrót Jasmine. Ale właśnie – potrzebne było do tego zwycięstwo.
I po to zwycięstwo Iga ruszyła od samego początku. Pierwszy set toczył się absolutnie pod jej dyktando. Nie było w tej partii nawet gema, w którym Iga byłaby zagrożona – swoje serwisy wygrywała odpowiednio do 3o, 0 i 15 punktów. Z kolei przy podaniu Paolini Włoszka ani razu nie triumfowała gładko. Pierwszego gema przegrała. W drugim wygrała, ale broniąc dwóch break pointów. A dwa kolejne znów oddała Idze. Polka grała świetnie, popełniała mało niewymuszonych błędów, bardzo dobrze kontrolowała forehand (z którym miała nieco problemów wczoraj), świetnie się też – i to może najważniejsze – poruszała. Bo na trawie to podstawa, trzeba wyczuć to, jak stawiać na tej nawierzchni stopy, a specjalistki i specjaliści od mączki czasem mają z tym problemy.
Iga też miewała. Ale w poprzednich latach. W tym sezonie na razie tego nie widać. Dużo lepiej czuje też to, jak od kortu odbije się piłka i sama jest w stanie świetnie skontrolować swoje zagrania. Stąd efekt taki, że pierwszego seta wygrała 6:1.
CZYTAJ TEŻ: WIEMY, Z KIM ZAGRAJĄ POLACY NA WIMBLEDONIE. ŚWIĄTEK UNIKNĘŁA PUŁAPEK
W drugim Jasmine nieco podniosła poziom swojej gry. Ba, na otwarcie partii zdołała nawet przełamać Igę, ale co z tego, skoro Polka od razu jej się zrewanżowała? A potem to ona poszła za ciosem – po kilku wygranych przez serwujące gemach ponownie przełamała Paolini przy stanie 3:2. Wypracowanej przewagi już nie oddała, a Jasmine jeszcze jeden lepszy moment zaliczyła dopiero na sam koniec spotkania, gdy obroniła dwie piłki meczowe i faktycznie z Igą powalczyła. Ale po chwili Świątek wypracowała sobie trzeciego match pointa i jego już nie zmarnowała.
Final bound 🔜@iga_swiatek reaches her first final on grass with a win over Paolini 6-1, 6-3!#BadHomburgOpen pic.twitter.com/1dhdtPaGlB
— wta (@WTA) June 27, 2025
Skończyło się 6:1, 6:3 po meczu, który stał pod znakiem dominacji Igi. A przecież Jasmine grać na trawie potrafi – w zeszłym roku zawitała nawet w finale Wimbledonu. Dziś jednak to Iga była górą i to w imponującym stylu. Tym samym się przełamała, po raz pierwszy od ponad roku doszła do finału turnieju rangi WTA. Rywalkę pozna później – będzie to albo Jessica Pegula, albo Linda Noskova. Z oboma w przeszłości Polka miała problemy, wiec czeka ją trudny sprawdzian.
Ale skoro jedno przełamanie już jest, to może od razu warto by zrobić kolejny krok i zgarnąć tytuł?
Iga Świątek – Jasmine Paolini 6:1, 6:3
Fot. Newspix