Reklama

Święty-Ersetic zmobilizowana. „Starsza pani potrafi szybko biegać”

Sebastian Warzecha

24 maja 2025, 12:34 • 4 min czytania 4 komentarze

Podobno kobietom nie wypomina się wieku, ale Justyna Święty-Ersetic sama zauważa, że w kadrze biegaczek na 400 metrów jest już starszą panią. Ma 32 lata, a pozostałe Aniołki Matusińskiego, z którymi przez lata biegała albo skończyły karierę, albo są tego końca bardzo bliska. Ona? Nie wyznacza sobie terminów. – Póki nogi się kręcą i jestem zdrowa, to zamierzam to wykorzystać – mówi. I na bieżni pokazuje, że faktycznie – jest dobrze.

Święty-Ersetic zmobilizowana. „Starsza pani potrafi szybko biegać”

Justyna Święty-Ersetic o zadowoleniu z biegania i planach na ten sezon

Święty-Ersetic wczoraj zainaugurowała sezon indywidualnych startów. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie, w czasie Memoriału Janusza Kusocińskiego, osiągnęła czas 51,29 s i zajęła drugie miejsce w swoim biegu, przegrywając tylko z reprezentantką Austrii, Susanne Gogl-Walli. Nie był to może czas z jej największych marzeń, ale jak na start sezonu – zwłaszcza w dość chłodnej aurze – trzeba było uznać, że to całkiem zadowalający rezultat. I tak właśnie stwierdziła sama Justyna.

Reklama

Jestem w dobrej dyspozycji. Jest ogromna ulga, bo nic nie boli, nie strzyka nadmiernie. Na pewno był apetyt na szybsze bieganie, ale wiedziałam, że może być ciężko. Nawet na treningach po powrocie z Chin nie było mi łatwo, bo cały czas jest zimno, pada, wieje. To nie są warunki, które sprzyjają szybkiemu bieganiu. Należy uzbroić się w cierpliwość, wyczekiwać lepszych warunków. Wtedy nogi poniosą do mety w szybszym tempie.

Sama mówi, że nakręca ją wiele rzeczy. Ma za sobą dobre przygotowania. Na hali doszła do indywidualnego finału mistrzostw Europy i zajęła drugie miejsce wraz ze sztafetą na mistrzostwach świata. A ostatnio w Chinach pomogła obu sztafetom – kobiecej i mieszanej 4×400 – zakwalifikować się na mistrzostwa świata na otwartym stadionie. W dodatku przy okazji biegu w pierwszej z nich wykręciła znakomity międzyczas – poniżej 50 sekund na swojej zmianie.

I to tym bardziej udowodniło, że forma jest.

– Ja na taki bieg [jak w Chinach] czekałam 20 lat! Dało mi to dużego kopa, że starsza pani w tej kadrze potrafi szybko biegać, ale też zmobilizować się i cieszyć tym wszystkim na nowo. To jest fajne. Wierzę, że ten sezon – jeśli wszystko pójdzie dobrze – będzie jednym z lepszych w mojej karierze sportowej – mówiła. A ten „jeden z lepszych” sezonów oznacza, że Justyna chce celować nie tylko w życiówkę (obecna wynosi 50,41 s i obowiązuje od 2018 roku), ale też w przebicie granicy 50 sekund. Gdyby jej się to udało, byłaby trzecią Polką – po Irenie Szewińskiej i Natalii Kaczmarek – z takim rezultatem.

– Treningi pokazują, że jestem w dobrej dyspozycji. Ale na bieganie poniżej 50 sekund musi się wszystko dobrze złożyć. Dzisiejszy wynik udowodnił, że jest dobrze i nawet w niesprzyjających warunkach potrafię szybko pobiec. Wiem jednak, że stać mnie na dużo lepszy rezultat – twierdziła. Dodawała też, że niezwykle ważne jest to, że wreszcie nic jej nie dolega. A w poprzednich latach zdecydowanie nie było to normą.

– Wróciła radość z biegania, bo nie muszę szukać treningów zastępczych, martwić się tym. Mogę realizować założone plany w stu procentach i wyniki są dzięki temu lepsze. Nie jest to takie bieganie, jak rok temu, gdy kręciłam po 54 sekundy [Justyna zaczęła tamten sezon na Memoriale Kusocińskiego od czasu 53,68 s – przyp. red.] i pojawiały się żal, rozgoryczenie, rzucanie kolcami. Teraz wróciła ta radość i czekam na kolejne starty.

A jak długo jeszcze nasza mistrzyni Europy z 2018 roku planuje biegać? W końcu już na igrzyskach w Tokio – gdzie zdobyła złoto w sztafecie mieszanej i srebro w kobiecej 4×400 – dziennikarze pytali, ile jeszcze potrwa ta kariera?

Na igrzyskach w Tokio niczego nie deklarowałam, ale mówiłam, że na pewno jest już bliżej tego końca niż dalej. Teraz powtarzam, że jestem w fajnym momencie, bo nie mam postanowienia, że trenuję do wtedy i wtedy, że to ostatni sezon. Cieszę się po prostu tym, co mam. Myślę, że decyzja w końcu kiedyś sama przyjdzie. Póki nogi się kręcą i jestem zdrowa, to zamierzam to wykorzystać. Bo do tego już nigdy nie wrócę, a na pewno nie na takim poziomie. Na razie żyję z dnia na dzień. Moim celem jest ten sezon, a co dalej – zobaczymy.

Fot. Newspix

Czytaj również na Weszło:

4 komentarze

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Lekkoatletyka

Boks

Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!

Szymon Janczyk
28
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!
Reklama
Reklama