Reklama

Pyrka, Wdowik, Skóraś – odpowiednicy składu, którym Leo rozbił Portugalię

AbsurDB

Autor:AbsurDB

16 kwietnia 2025, 17:53 • 9 min czytania 29 komentarzy

Kim Leo Beenhakker właściwie pokonał Portugalię w 2006 roku otwierając drogę do pierwszego awansu na Euro w historii? Czy to jedynie legenda, że dysponował graczami w dużej mierze anonimowymi? Ułożyłem jedenastkę dzisiejszych odpowiedników składu, który wygrał 2:1 na Stadionie Śląskim z Cristiano Ronaldo i spółką. Wniosek jest prosty: Leo, byłeś wielki.

Pyrka, Wdowik, Skóraś – odpowiednicy składu, którym Leo rozbił Portugalię

 

Reklama

Jedenastka dzisiejszych odpowiedników graczy, którymi Leo Beenhakker pokonał Portugalię

Dziś w Rotterdamie odbył się pogrzeb Leo Beenhakkera. 11 października 2006 roku wsiadłem do Volkswagena Golfa kolegi i pojechaliśmy do Chorzowa na mecz z Portugalią. Dziś chętnych na bilety na spotkania naszej kadry są dziesiątki tysięcy, ale wtedy nie było to tak oczywiste, chętnych do wyjazdu musieliśmy długo szukać. Drużyna Janasa zawiodła na mundialu, w pierwszych dwóch meczach eliminacji zdobyliśmy tylko punkt, a poprzednia moja wizyta na domowym meczu na Stadionie Śląskim zakończyła się obserwowaniem w deszczu gola, którego Kuszczakowi strzelił bramkarz Kolumbii. Nastroje nie były bojowe, ale znalazło się prawie czterdzieści tysięcy szaleńców, którzy wierzyli w Biało-Czerwonych.

Gdzieś tam w środku siedzi autor artykułu

Wierzył w nich także nowy trener – Leo Beenhakker, który wmawiał nam, że musimy wyjść ze swoich drewnianych chat. Ja natomiast nie wierzyłem – przyznam się bez bicia. Nie mogłem przeboleć zwolnienia Janasa i domagałem się – trochę na złość – tego samego, gdy Holender zawiódł na Euro 2008. Wcześniej jednak zrobił on dla nas coś wielkiego – wywalczył pierwszy w historii awans do finałów mistrzostw kontynentu, a przede wszystkim sprawił, że przez półtora roku uwierzyliśmy, że możemy wygrać z każdym. Skoro bowiem częściowo anonimowym składem nie tylko pokonał Portugalię (która od ośmiu lat nie przegrała meczu eliminacyjnego), ale w pierwszej połowie wręcz wdeptał ją w ziemię, to nikogo nie powinniśmy się bać.

 

Ile by to było na dzisiejsze pieniądze?

Za te kilkanaście miesięcy euforii, której obrazem był także fantastyczny i niezwykle żywiołowy doping na meczach reprezentacji (za którym bardzo tęsknie) należy się Beenhakkerowi wieczna pamięć wśród kibiców nad Wisłą. Jak mógłbym przekazać młodszym kibicom czym była tamta wygrana na Śląskim? Z pomocą przyszli czytelnicy, którzy sami poprosili o stworzenie jedenastki dzisiejszych odpowiedników składu, który wtedy pokonał Portugalię.

Tworzę podobne zestawienia, ale dotyczą one porównania aktualnych graczy naszych reprezentacyjnych rywali, jak choćby ostatnio przed meczami z Litwą i Maltą:

Dlaczego jednak nie podjąć próby pokazania, jakimi zawodnikami Leo pokonał dziewiętnaście lat temu rywali? Czy to, że graliśmy bardzo przeciętnym składem jest prawdą? A może wcale nie było tak źle i potencjał kadrowy Polski odpowiadał temu, co osiągnął holenderski trener?

 

Szukając obecnych „sobowtórów” naszego składu z 2006 roku, kierowałem się w pierwszej kolejności oczywiście pozycją na boisku, a poza tym przede wszystkim tym, w jak mocnym klubie i w jakim wymiarze czasowym grają i grali zawodnicy na co dzień w lidze. Gdy pojawiało się kilku kandydatów, kierowałem się także wyceną graczy na portalu Transfermarkt oraz ich wiekiem, aby w miarę możliwości odpowiednikiem trzydziestotrzylatka nie był nastolatek.

Sprawdźmy kogo miał zatem do dyspozycji Leo Beenhakker.

Skład Polaków z meczu z Portugalią, z ławki wszedł Krzynówek i Matusiak (żródło: https://www.laczynaspilka.pl/biblioteka/mecze/polska-portugalia-21-11102006)

 

Jeśli nie Oxford, to co?

Na bramce Leo wystawił Wojciecha Kowalewskiego grającego regularnie w solidnym Spartaku Moskwa. Zdecydowanie najbardziej zbliżonym do niego zawodnikiem zarówno pod względem wieku (Kowalewski miał dwadzieścia dziewięć lat), wyceny (około czterech milionów euro), jak i siły klubu jest dziś Bartłomiej Drągowski z Panathinaikosu.

 

Na środku obrony wystąpił Arkadiusz Radomski z Austrii Wiedeń. Identyczna wycena (1,8 miliona euro) i wiek (29 lat) wskazywałaby na Michała Helika, ale uczciwie trzeba przyznać, że Oxford to nie Austria. Dziś zawodnicy grający w słabszych klubach są wyceniani znacznie wyżej niż dwie dekady temu. Jeśli więc nie Oxford, to co? Troszkę starszy i wyżej wyceniany jest Paweł Bochniewicz, ale jego Heerenveen jest porównywalne do ówczesnej Austrii. Wchodzili w grę także Przemysław Wiśniewski ze Spezii i Paweł Dawidowicz z Werony, ale to byłaby przesada, szczególnie biorąc pod uwagę, że Radomski w Wiedniu nie grał nawet połowy możliwych minut.

Drugim obrońcą był Jacek Bąk, który grał w katarskim Ar-Rajjan. Problem w tym, że tamtejsza liga nie robiła wtedy takiego wrażenia, jak dziś. Tamtejsze kluby nie weszły do fazy pucharowej w azjatyckiej Lidze Mistrzów w 2006 roku, rok później oba zajęły ostatnie miejsca w grupach, a dwa lata później wygrały jeden mecz. Katar był klasyfikowany w okolicach dziesiątego miejsca w rankingu lig kontynentu, a dziś jest piąty. Bąk grał zatem w klubie na poziomie dzisiejszych zespołów australijskich, malezyjskich, uzbeckich czy jordańskich. Wśród obrońców po trzydziestce wycena wskazywałaby na Tomasza Kędziorę, albo Wojciecha Gollę. Jednak PAOK tego pierwszego jest zdecydowanie mocniejszy od Ar-Rajjan, a Puskas Akademia tego drugiego chyba za słaba. Ostatecznie wybieram Marcina Kamińskiego z Schalke, które pewnie jest lepsze od Katarczyków, ale jednak Jacek Bąk wciąż jeszcze był wtedy cenionym zawodnikiem.

 

Kto właściwie zatrzymał Ronaldo?

Występ Grzegorza Bronowickiego na lewej obronie przeszedł do historii po tym, jak powstrzymał Cristiano Ronaldo. Problem w tym, że mit ten obalił Szymon Janczyk:

Na Stadionie Śląskim Cristiano Ronaldo zatrzymał przede wszystkim Mariusz Lewandowski, który na początku spotkania sfaulował go, uszkadzając staw skokowy Portugalczyka. Bronowicki, wbrew pozorom, nie miał z nim wiele do czynienia. CR7 szybko zamienił się stronami z Simao Sabrosą — to jemu, a nie Ronaldo, tak naprawdę nasz lewy obrońca założył dziurkę — a mecz kończył nawet jako napastnik. Z gwiazdą United najczęściej pojedynkował się Paweł Golański, który był drugim najczęściej faulowanym zawodnikiem na boisku (pięć razy, częściej obrywał tylko Deco).

Nie zmienia to faktu, że piłkarz Legii wypadł świetnie. Z szukaniem jego odpowiednika jest jednak taki problem, że polskiego zawodnika w podobnym wieku na tej pozycji w Ekstraklasie nie ma. Wchodził w grę Tymoteusz Puchacz, ale wybór ostatecznie pada na Bartłomieja Wdowika z Hannoveru, który nie tak dawno biegał jeszcze po boiskach naszej ligi.

Z drugiej strony defensywny wystąpił Golański z Korony. Prawy obrońca klubu środka tabeli Ekstraklasy niewiele po dwudziestych urodzinach? Tu wybór może być tylko jeden: Arkadiusz Pyrka z Piasta Gliwice. Wycena Norberta Wojtuszka z Jagiellonii jest nawet bardzo zbliżona, ale jednak ćwierćfinalista Ligi Konferencji to jednak inna klasa niż klub, który nigdy nie zajął miejsca wyższego niż piąte, jak kielczanie.

 

Pomocnicy oraz potężni skrzydłowi

Linię obrony skompletowaliśmy bez większych problemów. W środku pomocy zagrało dwóch zawodników o dość defensywnych zadaniach, biorąc pod uwagę, że przed nimi grało dwóch skrzydłowych i dwóch środkowych napastników. Pierwszym był Lewandowski. Niestety, to oczywiście nie Robert, ale Mariusz, który grał w mocnym wtedy Szachtarze Donieck – uczestniku Ligi Mistrzów. Zdecydowanie najbliższy mu pod względem wieku, wyceni i siły klubu jest dziś Karol Linetty z Torino.

Obok niego zagrał Radosław Sobolewski z Wisły Kraków wyceniany wówczas z lekką przesadą na 3,5 miliona euro, czyli tyle ile jego dzisiejszy rówieśnik – Damian Szymański z AEK-u Ateny.

Lewe skrzydło to oczywiście strzelec obu bramek – Euzebiusz Smolarek, który grał w Borussii Dortmund zanim stało się to modne wśród Polaków. Wyceniany był wówczas na cztery miliony euro, a dziś wyżej na tej pozycji stoją jedynie dwaj zawodnicy. Parma Adriana Benedyczaka to zespół, który trudno porównać do Borussii, zatem wybieram Jakuba Kamińskiego z Wolfsburga, który jest dwunasty w Bundeslidze, ale pamiętajmy, że BVB dwie dekady temu wcale nie wypadało w lidze niemieckiej znacznie lepiej.

Prawe skrzydło to młodziutki Jakub Błaszczykowski z Wisły. Wiek i wycena wskazywałyby na Adriana Przyborka z Pogoni, Dominika Marczuka z Salt Lake City, a nawet Mateusza Szczepaniaka z Legii. Ja jednak po długich wahaniach postawiłem jednak na Michała Skórasia z Brugii. Nie chcę przesadnie obniżać jakości jedenastki, z którą wielki sukces osiągnął Beenhakker, choć zdaję sobie sprawę, że zestawienie z Przyborkiem czy Szczepaniakiem byłoby nawet bardziej efektowne, a może i bliższe prawdzie. Trzeba pamiętać, że Biała Gwiazda przechodziła wtedy kryzys, ale to wciąż była jedna z najsilniejszych drużyn, jakie kiedykolwiek grały w polskiej lidze.

 

Napastnicy i rezerwowi

W ataku Leo postawił na Grzegorza Rasiaka. Uszy puchły od epitetów i tartacznych porównań, jakim go obdarzano przed meczem, które ucichły jednak po tym, jak kibice zobaczyli, co daje w ofensywie. Na co dzień grał w drugoligowym Southampton. Wiek około dwudziestu siedmiu lat, wycena około trzech milionów euro, druga liga w mocnym europejskim kraju? Z tego rysopisu każdy detektyw wskazałby na Dawida Kownackiego z Fortuny grającej w 2. Bundeslidze. To było łatwe, ale gorzej z odpowiednikiem Macieja Żurawskiego. Grał wtedy w Celtiku. Porównanie do Roberta Lewandowskiego byłoby mocno przesadzone, z kolei z Piątkiem i Świderskim problem jest taki, że pierwszy gra w znacznie słabszym klubie, a drugi występuje w bardzo ograniczonym wymiarze czasowym, choć ostatnio to się zmienia. Ostatecznie postawiłem jednak na Adama Buksę z Midtjylland.

Na koniec wskażmy odpowiedników graczy, którzy weszli z ławki na Stadionie Śląskim. Krzynówek grał w Wolfsburgu, który ledwo utrzymywał się w Bundeslidze, ale nie trzeba szczegółowo analizować siły drużyn, by wskazać zasłużonego lewoskrzydłowego po trzydziestce. Na boisko za Wdowika wchodzi zatem w 66. minucie Kamil Grosicki z Pogoni.

Kilka minut później w 2006 roku za zmęczonego kapitana Żurawskiego wszedł Radosław Matusiak z GKS-u Bełchatów. Młody napastnik z przeciętnego klubu ligi polskiej, który jednak szaleje wspinając się coraz wyżej w tabeli? Tu jedynym zagrożeniem dla Filipa Szymczaka z GieKSy mógł być tylko jego klubowy kolega Sebastian Bergier.

 

Leo, dokonałeś cudu!

Muszę przyznać, że dopiero skonstruowanie tej jedenastki uzmysłowiło mi kogo Leo Beenhakker wystawił na Portugalię. Dragowski – Wdowik, Bochniewicz, Marcin Kamiński, Pyrka – Jakub Kamiński, Linetty, Damian Szymański, Skóraś – Buksa, Kownacki. No drodzy państwo! Tylko Buksie i Jakubowi Kamińskiemu udało się w tym roku wystąpić w naszej prawdziwej reprezentacji i to ani razu w pełnym wymiarze czasu gry. Ten skład wygląda na sparingpartnera obecnej kadry, która byłaby faworytem do dość wysokiego zwycięstwa.

A przecież nie wspominałem o tym, przeciwko komu taka ekipa musiała grać w 2006 roku. Nie patrzmy tylko na Cristiano Ronaldo, ale na kluby, jakie reprezentowali Portugalczycy i ich miejsce w rankingu Elo w dniu spotkania: 1. Barcelona, 2. Chelsea, 4. Lyon, 7. Manchester United, 8. Valencia, 16. Atletico, 39. Everton, 46. Sporting, 56. Benfica.

Najlepszymi klubami Polaków były… 47. w Europie Szachtar, 59. Borussia, 97. Spartak i 100. Celtic. Korona była natomiast na 381. miejscu, a Bełchatów na 431.

Czym zatem różniła się wielka jedenastka, która na Stadionie Śląskim 11 października 2006 robiła Portugalię, a potem awansowała pierwszy raz w historii na Euro? Jaja, waleczność, a przede wszystkim trenera, który pokazał nam, jak wyjść z drewnianych chat.

Dzięki za wszystko, Leo! Spoczywaj w pokoju.

 

WIĘCEJ NA WESZLO O LEO BEENHAKKERZE:

Fot.: Newspix.pl

29 komentarzy

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama