Reklama

Raków na autostradzie do mistrzostwa Polski [PODSUMOWANIE KOLEJKI]

Michał Kołkowski

01 kwietnia 2025, 17:31 • 8 min czytania 41 komentarzy

Już nie mordercy futbolu, tylko zabójcy marzeń konkurentów w walce o mistrzostwo Polski. Ligowy sezon wkracza w decydującą fazę, a rozpędzony Raków Częstochowa zostawia w tyle Jagiellonię Białystok i Lecha Poznań, co musi być trudne do przełknięcia zwłaszcza dla tych drugich, bo przecież Kolejorz przystępował do rundy wiosennej jako główny kandydat do tytułu. No ale nie da się utrzymać pozycji lidera, jeśli się gra i punktuje tak nędznie, jak poznaniacy po przerwie zimowej, a już na pewno nie w sytuacji, gdy ekipa Marka Papszuna notuje równolegle passę sześciu ligowych zwycięstw z rzędu. Umocnienie się Rakowa na pierwszym miejscu w tabeli Ekstraklasy było z pewnością najważniejszym wydarzeniem 26. kolejki ligowych zmagań. Choć dużo dzieje się nie tylko w czubie, ale i w dolnej części ekstraklasowej stawki.

Raków na autostradzie do mistrzostwa Polski [PODSUMOWANIE KOLEJKI]

To nasz nowy cykl tekstów podsumowujących kolejkę Ekstraklasy, a przy okazji wstępnie zapowiadających następną serię spotkań. Nie ma co ukrywać, że inspirujemy się artykułami, jakie co tydzień przygotowuje redakcja The Athletic na temat zmagań w Premier League.

Reklama

Oto trzy wydarzenia, które najmocniej przykuły naszą uwagę między piątkiem a poniedziałkiem.

Podsumowanie kolejki. Raków najbliżej tytułu

Cztery punkty przewagi nad Jagiellonią Białystok, pięć nad Lechem Poznań – no oczywiście nie jest to zaliczka, przy której możemy napisać, że rywalizacja o mistrzostwo kraju została już rozstrzygnięta i w Częstochowie mogą zacząć chłodzić szampany. Do końca sezonu pozostało przecież jeszcze osiem spotkań, więc jest po prostu za wcześnie na tak kategoryczne stwierdzenia. Ale prawda jest taka, że na przestrzeni paru ostatnich tygodni Raków wjechał na autostradę do tytułu. Zespół Marka Papszuna wygrał wszystkie marcowe starcia w Ekstraklasie – najpierw z Lechią, potem z Piastem, Legią, a wczoraj również z Zagłębiem Lubin. Mało tego – nie były to zwycięstwa przepchnięte czy wymęczone. Częstochowianie w czterech ostatnich meczach zdobyli przecież aż jedenaście bramek, a Jonatan Brunes nie jest już tylko napastnikiem pożytecznym, jak to u Papszuna. Stał się również bramkostrzelnym snajperem z prawdziwego zdarzenia.

Jesienią czepialiśmy się Rakowa o siermiężny styl gry, co rozjuszyło trenera Papszuna, ale teraz nie mamy już żadnych uwag. Ekipa spod Jasnej Góry gra znacznie przyjemniej dla oka, punktuje jak szalona i – co najważniejsze – odjeżdża głównym konkurentom do mistrzostwa. 26. kolejka była w tym kontekście bardzo znamienna, bo wszyscy trzej główni kandydaci do tytułu zmierzyli się z zespołami uwikłanymi w walkę o utrzymanie w Ekstraklasie.

Lech przegrał ze Śląskiem, Jagiellonia z Lechią. Jedni i drudzy zaprezentowali się wręcz beznadziejnie. Natomiast Raków zatriumfował z zabunkrowanym pod własną szesnastką Zagłębiem. Może nie w olśniewającym stylu, ale w pełni zasłużenie.

Kacper Trelowski idzie na rekord czystych kont w XXI wieku w Ekstraklasie?

Efekt jest taki, że Medaliki przejęły pełną kontrolę nad sytuacją w Ekstraklasie. Teraz to Raków rozdaje karty i nakłada presję na konkurentów, zwłaszcza na Kolejorza. Jagiellonię można bowiem na różne sposoby rozgrzeszać – dla niej uplasowanie się na ligowym podium w połączeniu z występem w (co najmniej) ćwierćfinale Ligi Konferencji już jestem sukcesem. Ale Lech? Lech, który w ogóle nie grał w tym sezonie w rozgrywkach międzynarodowych po kompromitującej rundzie wiosennej w minionej kampanii? Lech, który wyleciał z Pucharu Polski już we wrześniu, pokonany sensacyjnie przez drugoligową Resovię?

Z perspektywy kibiców Kolejorza, jedyną akceptowalną rekompensatą za to pasmo zawstydzających niepowodzeń byłoby mistrzostwo Polski. Jednak podopieczni Nielsa Frederiksena po przerwie zimowej punktują grubo poniżej oczekiwań i chyba będą musieli się coraz częściej oglądać za siebie. Pięć punktów straty do Rakowa to jedno, ale sześć oczek przewagi nad Pogonią przy takiej dyspozycji poznaniaków wcale nie musi gwarantować utrzymania się w TOP3 do końca sezonu.

Mokra szmata znowu poszła w ruch. Który to już raz Lech przerabia ten sam scenariusz?

Stare przeboje przy Łazienkowskiej

O szansach na mistrzostwo Polski nie ma już sensu dyskutować w kontekście Legii Warszawa. Jeszcze gdyby Wojskowi wygrali w piątek z Pogonią Szczecin, to pewnie zasłużyliby chociaż na wzmiankę, ale skoro ich starcie z Portowcami zakończyło się bezbramkowym remisem, to zupełnie nie ma o czym gadać. Ekipa dowodzona przez Goncalo Feio traci aktualnie dziewięć oczek do podium, a czternaście do lidera. Przepaść. Wprawdzie sezon nadal nie jest dla Legii całkowicie stracony, bo do zdobycia pozostał Puchar Polski, a i w Lidze Konferencji można wciąż powalczyć, ale w tej chwili piłkarze ze stolicy stąpają po cieniutenkim lodzie. Wystarczy bowiem niepowodzenie w półfinale lub finale PP i szanse Wojskowych na występ w kolejnej edycji europejskich rozgrywek zostaną bardzo gwałtownie zredukowane.

Co na to wszystko wspomniany trener Feio, którego przyszłość przy Łazienkowskiej stoi pod wielkim znakiem zapytania?

Portugalczyk szpanuje… współpracą z Jorge Mendesem. – Rozmawiałem z Mendesem, pracuję z nim. Zadawał mi różne pytania. O to, jaki kierunek, jaki klub, jaka liga by mi pasowały, no i co z Legią. Spytał, jaką strukturę klubu preferuję. Na pewno chcę być trenerem, który ma świetną współpracę z dyrektorem sportowym i całym pionem. To jest moje marzenie – oznajmił Feio po remisie z Pogonią. – Rozmowy w sprawie mojego kontraktu powinny nabrać rozpędu, w jedną lub drugą stronę, ponieważ nie zostało wiele czasu. Dla dobra klubu, nawet nie mojego, trzeba myśleć o przyszłości. Złe przygotowanie może prowadzić do porażki. Takich rozmów nie przeprowadza się w czerwcu czy lipcu, tylko teraz. Legia jest najważniejsza. A czy ze mną, czy beze mnie? Taki jest futbol.

Feio przegrał Legii sezon i dzwoni do Mendesa. Ktoś pomylił odwagę z odważnikiem

Legia tworzy grupę rekonstrukcji historycznej? Urban przymierzany na trenera

Cóż, w tej chwili wiele przesłanek zdaje się przemawiać za rozstaniem Legii z niepokornym szkoleniowcem. Tym bardziej że Dariusz Mioduski chyba zmęczył się eksperymentowaniem i zaczął z łezką oku wsłuchiwać się w stare, dobre przeboje. Najpierw na stanowisko dyrektora sportowego Wojskowych powrócił zatem Michał Żewłakow, a teraz rozważany jest także (jak informuje Football Scout) powrót Jana Urbana na ławkę trenerską. Nie mamy pojęcia, jak daleko szef Legii zabrnie w tej sentymentalnej podróży w czasie, ale Wojtek Kowalczyk na wszelki wypadek kazał przekazać, że od paru dni jest w treningu.

Lecha i Śląsk jeszcze żyją i… mają się coraz lepiej

Miniona kolejka nadała nową dynamikę rywalizacji o mistrzowski tytuł, ale i w dole tabeli sporo się zmieniło. No bo tak – Lechia Gdańsk, która pokonała u siebie Jagiellonię Białystok, znajduje się w tej chwili nad kreską, mimo że wcześniej zanotowała przecież w lidze cztery porażki z rzędu. Może się ta nasza Ekstraklasa rozwijać, może się wspinać we współczynnikowych rankingach, ale jej specyficzna „logika” pozostaje aktualna. Biało-Zieloni w przerwie na kadrę urządzili sobie kuriozalne zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, na które wybrali się bez pierwszego trenera na pokładzie, ponieważ John Carver musiał przez kilka dni skupić się na reprezentacji Szkocji. Jak gdyby tego było mało, w trakcie meczu z Jagiellonią część kibiców z Gdańska demonstracyjne opuściła trybuny w geście protestu przeciwko Paolo Urferowi. Wydawać by się mogło, że wszystko to stanowi przepis na katastrofę, zwłaszcza w konfrontacji z mistrzami Polski. No ale nie.

Okazuje się, że to przepis na sukces i drużyna, którą desperacko ratowano w procesie licencyjnym, ma obecnie bardzo realne szanse na utrzymanie.

Do tlenu podłączony został także Śląsk Wrocław, który niespodziewanie powalił na deski Lecha Poznań. Wprawdzie ekipa z Dolnego Śląska pozostaje na razie czerwoną latarnią Ekstraklasy, ale jej strata do miejsc gwarantujących utrzymanie wynosi już zaledwie trzy punkty. Ante Šimundža na razie robi robotę.

Choć to także pokazuje, z jak wielką ochotą od paru ładnych tygodni pchają się w gips zawodnicy Stali Mielec i Zagłębia Lubin. Po przerwie zimowej jedni i drudzy zdołali uciułać zaledwie po cztery punkty, co jest wynikiem kompromitującym. Nieco lepiej spisuje się Puszcza, która wiosną wywalczyła w lidze siedem oczek. Na tym tle dziesięć punktów Lechii prezentuje się już całkiem okazale, a jedenaście punktów Śląska jawi się wręcz jako znakomity wynik. Wystarczy powiedzieć, że na przestrzeni ośmiu ostatnich kolejnej wrocławianie i gdańszczanie punktują skuteczniej nie tylko od Stali, Zagłębia i Puszczy, ale również od Widzewa czy… Legii.

Jeszcze w grudniu Śląsk i Lechia wydawały się być pewniakami do degradacji, a w tej chwili jak najbardziej możliwej jest utrzymanie jednych i drugich. Zwłaszcza gdy Stal do rywalizacji z Carverem oraz Šimundžą wystawiła Ivana Djurdjevicia, a Miedziowi walczą o ekstraklasowy byt pod dowództwem Leszka Ojrzyńskiego.

Jedenastka i antyjedenastka 26. kolejki

Drużynę kozaków i badziewiaków 26. kolejki Ekstraklasy znajdziecie TUTAJ.

Bezjajeczność Lecha i beznadzieja Stali. Palestyna bije Izrael [KOZACY I BADZIEWIACY]

26. kolejka Ekstraklasy – komplet wyników

  • Piast Gliwice 0:2 Widzew Łódź
  • Legia Warszawa 0:0 Pogoń Szczecin (nasz komentarz TUTAJ)
  • Cracovia 3:1 Puszcza Niepołomice
  • Lechia Gdańsk 1:0 Jagiellonia Białystok (nasz komentarz TUTAJ)
  • Śląsk Wrocław 3:1 Lech Poznań (nasz komentarz TUTAJ)
  • Korona Kielce 1:3 Radomiak Radom
  • Motor Lublin 4:1 Stal Mielec
  • GKS Katowice 2:1 Górnik Zabrze (nasz reportaż TUTAJ)
  • Zagłębie Lubin 0:2 Raków Częstochowa

5 pytań przed 27. kolejką Ekstraklasy

  • Czy Leszkowi Ojrzyńskiemu uda się tak poukładać drużynę, by ta rozegrała mecz bez ani jednego celnego podania? Na razie szkoleniowcowi Zagłębia udało się zjechać do 74 celnych zagrań w starciu z Rakowem, ale z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
  • Czy Ivan Djurdjević tym razem utrzyma Śląsk w Ekstraklasie? W kwietniu 2023 roku Serb został zwolniony z wrocławskiej drużyny po 28 seriach spotkań i pozostawił ją wtedy pod kreską. Teraz może zatem wypełnić misję, której wówczas nie udało mu się zrealizować do końca. W zasadzie Djurdjević nic nie musi robić – wystarczy, że będzie kontynuował dzieło Janusza Niedźwiedzia w Stali Mielec.
  • Czy Jan Urban pokona Legię, żeby załatwić sobie w niej robotę? Biorąc pod uwagę spekulacje dotyczące możliwego rozstania doświadczonego szkoleniowca z Górnikiem i jego powrotu na Łazienkowską, ligowy klasyk między zabrzanami a Legią zapowiada się nadzwyczaj interesująco.
  • Czy Jonatan Braut Brunes i Assad Al-Hamlawi podtrzymają znakomitą formę? Ten pierwszy zapisał na swoim koncie sześć goli w czterech ostatnich spotkaniach, ten drugi o jedno trafienie mniej. Nawet Efthymios Koulouris nie pakował ostatnio piłki do sieci tak często jak oni.
  • Czy Lech Poznań znowu pękł mentalnie? Kolejorz ma już w tym sezonie na koncie osiem ligowych porażek, nie radzi sobie z odwracaniem losu meczów, które nie układają się po jego myśli od samego początku, a jego szanse na mistrzostwo kurczą się w zatrważającym tempie. Jeśli Niels Frederiksen szybko się z tym nie upora, to poznaniaków może czekać podobna degrengolada, jak na finiszu poprzedniej kampanii.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. FotoPyk / NewsPix.pl

41 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama