Reklama

Napastnik za ponad milion euro, a dopiero potem dyrektor sportowy. Dziwna kolejność

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

29 marca 2025, 12:38 • 4 min czytania 32 komentarzy

Legio Warszawa, pytanie za 500 złotych, jaka jest prawidłowa kolejność: najpierw podpisujemy napastnika za ponad milion euro, a dopiero miesiąc później kontraktujemy dyrektora sportowego, czy najpierw dogadujemy się z dyrektorem sportowym, a potem niech on decyduje o tak drogich ruchach? Legia wybiera odpowiedź pierwszą i cóż, jest to odpowiedź błędna, dziękujemy za grę, ale damy szansę innym.

Napastnik za ponad milion euro, a dopiero potem dyrektor sportowy. Dziwna kolejność

Naprawdę – im więcej czasu mija od tego transferu, tym bardziej jest to niedorzeczne, w jaki sposób Legia zakontraktowała Ilję Szkurina. Tak grube finansowo ruchy są w polskiej lidze rzadkością, więc wydawałoby się, że podobny deal powinien być zaplanowany od A do Z. Czyli piłkarz jest dokładnie sprawdzony i zaopiniowany, a każda złotówka obejrzana dwa razy. Tymczasem w Warszawie rzucili pieniądze na stół, byleby się kibice od nich odczepili.

No i kasa poszła, ale kibice się raczej nie odczepią, skoro nie mieli jeszcze nawet okazji, by fetować jakąkolwiek bramkę Białorusina.

Ale po kolei.

Ilja Szkurin w Legii Warszawa – transfer na pewno ryzykowny, ale może też bezsensowny

Gdy Szkurin przyszedł do Legii, wiadomo było, że może pomóc tylko na krajowym podwórku, bo do Europy się go już nie zgłosi. Od jego transferu minął miesiąc i jasne jest, że w lidze póki co nie pomaga – zero goli, jedna asysta z ostatnim Śląskiem – i już w zasadzie pomóc nie zdoła, bo Legia wypadła z wyścigu o mistrzostwo Polski, ba, nawet podium i puchary dzięki niemu wydają się mrzonką. Prawdę mówiąc, Wojskowi powinni patrzeć za siebie, a nie przed siebie, gdyż bardzo blisko Legii jest Górnik Zabrze i Cracovia, co patrząc na możliwości finansowe obu klubów, jest wręcz absurdalne (a na pewno kompromitujące dla Legii).

Reklama

Pozostaje więc Puchar Polski. Ściągać piłkarza za ponad bańkę na – wciąż ewentualne – trzy mecze, duża rzecz. Można by pomyśleć, że dobry wujek-szejk przelał Legii kilkadziesiąt milionów euro i powiedział “hej, bawcie się”, ale tak się chyba nie stało.

W obliczu porażek ze wszystkimi innymi potencjalnymi ruchami transferowymi, wymyślono, że napastnik, który niespecjalnie strzelał jesienią w Stali Mielec, będzie strzelał wiosną w Legii Warszawa. Wyłożono grubą kasę, a napastnik, cóż, jak niespecjalnie strzelał w Stali, tak w ogóle nie strzela w Legii.

Jest wysoce prawdopodobne, że pod kątem sezonu 24/25 nic by się nie stało, gdyby Szkurina w Legii nie było. Liga jest przegrana z nim, więc mogłaby być przegrana bez niego. Można jeszcze wierzyć, że Białorusin strzeli zwycięską bramkę w finale Pucharu Polski, ale trzeba przyznać, że to odważny bet – ponad milion euro na jeden, góra dwa mecze (bo jeszcze półfinał), w tym trzecim – z Jagiellonią – przecież nie pomógł.

I teraz, tak na logikę, czy Michał Żewłakow mógł zostać dyrektorem sportowym klubu wcześniej? Wydaje się, że mógł, nie wiązała go jakaś super skomplikowana umowa z innym klubem, tylko ze stacją telewizyjną – odszedł z niej parę dni przed kolejką ligową, to mógł odejść parę tygodni przed rundą. Mieszka w Warszawie, łatwo było się z nim spotkać i dogadać, żeby przyszedł i decydował o tak finansowo obciążających ruchach, jak transfer Szkurina.

Ilja Szkurin – co dalej?

Tymczasem najpierw wzięto Szkurina za grubą kasę, a dopiero potem Żewłakowa. Nie wiadomo nawet, czy Białorusin wpisuje się w budowę Legii, którą dyrektor chciałby kierować. Teraz właściwie napastnik już musi się wpisywać, bo kto go odkupi za kwotę, którą umożliwi jak najmniejszą stratę? Nikt. Nie strzela, nie można go pokazać w pucharach. Trzeba liczyć, że się przełamie i będzie jeszcze pomocny pod koniec tego sezonu, a jak nie w tym, to w następnym.

Wydaje się, że w ten sposób można ryzykować, ale za trochę mniejsze pieniądze niż Legia. Oczywiście ktoś powie, że jej pieniądze, jej sprawa, ale przecież często czyta się wymówki polskich klubów, że nie ma kasy na to i tamto. No nie ma, skoro wydaje się je w ten sposób.

Reklama

I okej, wciąż nie można skreślać Szkurina, to ledwie miesiąc jego pobytu w Legii, ma prawo odpalić. Właściwie tego trzeba mu życzyć, bo czemu nie.

Ale głupota tego ruchu jest po prostu widoczna gołym okiem: wzięto gościa na ligę, liga jest przegrana w marcu, zostały dwa mecze w Pucharze Polski, transferu nie klepnął dyrektor sportowy, bo tego podpisano miesiąc po podpisaniu napastnika.

Czasami z chaosu powstaje coś dobrego, ale częściej jednak nic dobrego.

CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Sensacyjny awans Arminii. Może grać w Lidze Europy, a nie zakwalifikować się do… Pucharu Niemiec

Wojciech Górski
4
Sensacyjny awans Arminii. Może grać w Lidze Europy, a nie zakwalifikować się do… Pucharu Niemiec

Ekstraklasa

Niemcy

Sensacyjny awans Arminii. Może grać w Lidze Europy, a nie zakwalifikować się do… Pucharu Niemiec

Wojciech Górski
4
Sensacyjny awans Arminii. Może grać w Lidze Europy, a nie zakwalifikować się do… Pucharu Niemiec