Reklama

Legia najwidoczniej nie ma czego szukać [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

17 marca 2025, 14:41 • 7 min czytania 30 komentarzy

Zdzisław Ambroziak, wybitny komentator, powiedział kiedyś, że szczęście siedzi okrakiem na siatce. Przekonali się o tym w weekend kibice Legii, bo Kacper Tobiasz, który w meczu z Molde dwa razy miał farta, tym razem znów nie umiał złapać piłki, ale rywale po tym błędzie strzelili mu gola. Wśród badziewiaków mamy też dwóch innych legionistów, w tym Ilję Szkurina, który przez ponad cztery godziny czystego grania oddał… jeden celny strzał. Ależ to jest transferowy majstersztyk! Kozacy? Tu ulokowaliśmy pięciu debiutantów. Jakiś czas temu nie spodziewaliśmy się, że kozakiem kiedykolwiek zostanie Marco Burch. A jednak. Futbol potrafi zaskakiwać.

Legia najwidoczniej nie ma czego szukać [KOZACY I BADZIEWIACY]

Po zremisowanym 3:3 meczu w Lublinie z Motorem Goncalo Feio powiedział: „Jeżeli nie będziemy lepiej bronić, nie mamy czego szukać. Strzelamy ponad dwa gole średnio na mecz, ale rzadko utrzymujemy czyste konto. Nasz poziom bronienia i zarządzania meczem nie jest odpowiedni”.

Kilka dni później, przeciwko Molde (2:0 w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji) udało się zachować czyste konto i zaskoczyć tym samym Wojciecha Kowalczyka, który w to nie wierzył. Pamiętacie chyba jednak, że słusznie chwalony za tamto spotkanie Tobiasz, który wskoczył do bramki, miał jednak dwa razy szczęście, zwłaszcza na początku drugiej połowy. W niedzielę, przeciwko Rakowowi, wszystko wróciło już do normy. Smutnej normy dla kibiców Legii.

Jeden strzał w bramkę w cztery godziny

Sprawdziliśmy – Legia za kadencji Feio w 32 meczach ligowych straciła 39 bramek. Wychodzi 1,22 bramki na mecz. Sporo. Gdybyśmy skoncentrowali się tylko na obecnym sezonie, byłoby to 35 goli straconych w 25 spotkaniach. Czyli 1,4 gola/mecz. Bardzo dużo jak na zespół o sporych aspiracjach. W Częstochowie na początku drugiej połowy Jean Carlos Silva oddał bardzo łatwy strzał, ale Tobiasz nie potrafił złapać piłki i po chwili do siatki trafił Adriano Amorim. Bramkarz Legii pierwszy raz w tym roku wystąpił w lidze i od razu znalazł się w naszej jedenastce badziewiaków.

Tobiasz może przybić piątkę z dwoma kolegami z drużyny, którzy też są w tym zestawieniu. Steve Kapuadi zdecydowanie musi popracować nad stabilnością formy. Często słyszymy, że to jeden z najlepszych stoperów w lidze, przeciwko Molde spisał się naprawdę dobrze, ale z Rakowem był bardzo słaby. Gdy Jonatan Braut Brunes wykańczał piękną akcję gospodarzy, Kapuadi tylko patrzył, jak piłka wędruje do Norwega, a później przegrał pozycję i nie potrafił go zatrzymać. W jedenastce badziewiaków mamy też Ilję Szkurina. Gdy dowiedzieliśmy się, że idzie do Legii, ostrzegaliśmy, że to „panic buying”, nie mające większego sensu.

Reklama

Efekt? Zaglądamy na SofaScore i widzimy, że Białorusin, który po transferze na Łazienkowską rozegrał w czterech spotkaniach 241 minut, oddał w tym czasie… jeden celny strzał. Rany, chłopie, przecież to ponad cztery godziny czystego grania. W Częstochowie równie dobrze na boisku mogło go nie być.

Obrońcy Cracovii: „Strzelimy sobie gole”

Niedługo po tym, jak Feio narzekał na konferencji w Lublinie na bronienie, głos zabrał Mateusz Stolarski. Szkoleniowiec Motoru przekonywał, że jego zespół idzie do przodu, czego dowodem siedem punktów w trzech kolejkach. Piłkarze Stolarskiego najwidoczniej poczuli się zbyt pewnie, bo w Zabrzu postanowili rozłożyć dywan przed Górnikiem, jakby chcieli powiedzieć gospodarzom: „Zapraszamy, strzelajcie nam gole”. Dlatego całą drugą linię badziewiaków tworzą pomocnicy tej drużyny: Bradly van Hoeven, Jakub Łabojko i Piotr Ceglarz. Zwłaszcza ten ostatni zapisał się w naszej pamięci, bo najpierw jego strzał z karnego obronił Filip Majchrowicz, a kiedy zarządzono powtórzenie jedenastki, kapitan Motoru wybrał drugi róg, ale stało się dokładnie to samo.

Nie mogło też zabraknąć obrońców Cracovii, którzy w Szczecinie wpadli na nietypowy pomysł – że będą sami strzelać sobie gole. Mieli prowadzenie 2:0, była nawet szansa na 3:0 i właśnie wtedy defensorzy drużyny Dawida Kroczka najwidoczniej pozazdrościli świetnemu z przodu Benjaminowi Kallmanowi. Najpierw Otar Kakabadze doszedł do wniosku, że piękną główką wykończy dośrodkowanie Kamila Grosickiego, a w końcówce, również po akcji i zagraniu „Grosika”, ale tym razem wślizgiem, jego wyczyn skopiował Virgil Ghita. Rumun zresztą chwilę wcześniej faulował w polu karnym Joao Gamboę, co skutkowało karnym i golem na 3:2 dla Pogoni.

Panowie – w piłce nożnej strzela się do bramki rywala. Nie wiemy, czym inspirowali się obrońcy Pasów, domyślamy się natomiast, że ich kolega z drużyny, Mick van Buren, jest najwidoczniej fanem Bruce’a Lee. Holendrowi w Szczecinie w pewnym momencie najwidoczniej pomyliły się dyscypliny sportu, bo zaatakował rywala zagraniem rodem z karate. Na szczęście przeciwnikowi nic się nie stało, ale van Buren oczywiście wyleciał z boiska.

Radził sobie z Pululu

Zobaczmy teraz, kto znalazł się w naszym zestawieniu kozaków. Wiemy, zaraz spojrzycie i powiecie: „Bartosz Salamon? Przecież jego Lech przegrał i stracił w Białymstoku dwa gole”. Zgadza się, ale czasami warto patrzeć szerzej niż tylko na suchy rezultat. A to właśnie Salamon miał asystę przy bramce Aliego Gholizadeha. Stoper Lecha zaimponował nam też w wywiadzie, gdy szczerze powiedział to, co było widać z boiska: że raczej nie chciał podawać, tylko po prostu zagrał mocno wzdłuż bramki, trochę na aferę, kolega to wykorzystał i wpadło.

Reklama

Ale Salamon imponował też tym, jak radził sobie przez cały mecz z Afimico Pululu. Napastnik Jagiellonii niemiłosiernie przestawiał Alexa Douglasa i wygrywał z nim pojedynki, ale z byłym reprezentantem Polski miał problem. Szczególnie zapadła nam w pamięć akcja z pierwszej połowy – Pululu niby odskakuje Salamonowi, ale stoper Lecha biegnie za nim sprintem prawie 50 metrów i ostatecznie blokuje napastnika. W drugiej części gry też nie złożył broni, gdy doszło do bardzo siłowego starcia i Pululu musiał oddać piłkę Imazowi.

Lech wczoraj przegrał, ale to Salamon był najlepszym zawodnikiem spotkania.

Pozostając w temacie Jagiellonii – pamiętacie pierwszy mecz na wiosnę, w którym wbiła u siebie Radomiakowi pięć goli i już po 10 minutach prowadziła 3:0? Gdyby ktoś nam wtedy powiedział, że za kilka tygodni umieścimy Marco Burcha w zestawieniu kozaków, wysłalibyśmy go od razu do Tworek. Szwajcar w tamtym spotkaniu prezentował się tak, że na koszulce zamiast nazwiska powinien mieć napisane „Dziecko we mgle”. Ale w piątkowym meczu z Lechią (2:1) był już innym zawodnikiem. Ok, ciągle nie nazwalibyśmy go najpewniejszym w defensywie, ale najpierw dobrze odnalazł się w polu karnym i wyrównał. Oczywiście – miał łatwą sytuację, bo cała Lechia postanowiła udać się na drzemkę, ale jest też jakąś sztuką wytworzyć sobie taką pozycję.

Za to asysta Burcha do Capity Capemby przy golu na 2:1 była już czymś naprawdę imponującym. Wcale nie miał tak dużo miejsca, a jednak ruszył z piłką najpierw do środka, potem do przodu. Zauważył ruch kolegi i idealnie, tak trochę w uliczkę, podał mu piłkę. Wszystko wymierzone na centymetry. Przykład Burcha pokazuje, że piłkarza nie należy skreślać po jednym, nawet tak beznadziejnym występie.

Dobrze, że Majchrowicz wrócił

Gdy Radomiak w 2021 roku awansował do Ekstraklasy, wydawało się, że jego pierwszym bramkarzem będzie Mateusz Kochalski. Ale między słupki wskoczył Filip Majchrowicz, też będący młodzieżowcem, i prezentował się najczęściej bardzo dobrze. Był jednym z odkryć ligi i trochę nas dziwiły jego późniejsze losy – przenosiny do cypryjskiego Pafos, a później do szwedzkiego IK Sirius. Kojarzy ktoś w ogóle ten zespół? Aż chce się powiedzieć, w stylu nagłówków z „The Sun”, że to nie jest „Sirius club”. Dobrze, że Majchrowicz wrócił do Polski i cieszy nas, że wywalczył miejsce w pierwszym składzie Górnika. Wystarczyły mu dwa mecze, żeby pokazać, jak świetnie broni rzuty karne. W sześć dni wyłapał trzy jedenastki, licząc oba strzały Ceglarza. O tym, jak wielki to wyczyn, pisaliśmy w tym tekście.

Kamil Grosicki to stały bywalec w jedenastce kozaków, ale po weekendowej kolejce mamy aż pięciu debiutantów. Pierwszy raz znalazł się w niej Salamon, a inny piłkarz grający w tym meczu, Joao Moutinho, okazał się kluczem do pokonania Lecha. Adrian Siemieniec zawsze coś wymyśli na mocnych rywali. Tym razem idea była taka, żeby po lewej stronie przewagę robił właśnie Portugalczyk, przy dużym wsparciu defensywnego pomocnika Leona Flacha. I Lech się tego nie spodziewał, był pogubiony.

Pierwszy raz doceniamy też Burcha, Artura Craciuna z Puszczy i dwóch zawodników Śląska, który wydawał się niemal pogrzebany, a teraz, też w obliczu słabej gry innych, może realnie myśleć o utrzymaniu. Wśród kozaków znaleźli się Petr Schwarz i Assad Al-Hamlawi. Gol na Legii, bramka na 1:0 z Pogonią i teraz trafienie w spotkaniu ze Stalą Mielec – wydaje się, że Palestyńczyk, który potrzebował nieco czasu, to naprawdę ciekawy napastnik.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Legenda Jagiellonii: Mówiono na nas „Białorusini”. Teraz tylko skręcają nas na Legii

Jakub Radomski
7
Legenda Jagiellonii: Mówiono na nas „Białorusini”. Teraz tylko skręcają nas na Legii
Ekstraklasa

Widzew Łódź gotowy do wielkich zmian. “Doszliśmy do pełnego porozumienia”

Szymon Janczyk
20
Widzew Łódź gotowy do wielkich zmian. “Doszliśmy do pełnego porozumienia”
Piłka nożna

Kapitan reprezentacji Anglii zagra dla Polski. Kibicuje Lechowi, jest nadzieją Chelsea

Szymon Janczyk
66
Kapitan reprezentacji Anglii zagra dla Polski. Kibicuje Lechowi, jest nadzieją Chelsea

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Legenda Jagiellonii: Mówiono na nas „Białorusini”. Teraz tylko skręcają nas na Legii

Jakub Radomski
7
Legenda Jagiellonii: Mówiono na nas „Białorusini”. Teraz tylko skręcają nas na Legii
Ekstraklasa

Widzew Łódź gotowy do wielkich zmian. “Doszliśmy do pełnego porozumienia”

Szymon Janczyk
20
Widzew Łódź gotowy do wielkich zmian. “Doszliśmy do pełnego porozumienia”
Piłka nożna

Kapitan reprezentacji Anglii zagra dla Polski. Kibicuje Lechowi, jest nadzieją Chelsea

Szymon Janczyk
66
Kapitan reprezentacji Anglii zagra dla Polski. Kibicuje Lechowi, jest nadzieją Chelsea