W meczu Legii Warszawa z Molde mieliśmy powtórkę sprzed roku – zaczęło się od katastrofy i trzech szybko straconych bramek, a skończyło na dającym nadzieje wyniku 3:2 dla gospodarzy. Teraz pora na rywalizację Jagiellonii Białystok z Cercle Brugge. Liczymy na równie duże emocje, ale jednak w tym przypadku z przewagą pozytywnych wrażeń!
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 3:0 CERCLE BRUGGE
To tyle, jeśli chodzi o naszą relację LIVE.
Dzięki za obecność, do jutra!
Afimico Pululu to klasa sama w sobie - tytaniczna praca w grze bez piłki, niezliczone pojedynki z obrońcami, a do tego kluczowe gole. Najpierw z rzutu karnego, a potem spektakularną przewrotką.
Mr. Conference League.
Jak już napisaliśmy - wspaniały wieczór Jagiellonii.
Długo brakowało gospodarzom skuteczności, ale czerwona kartka dla Cercle Brugge sprawiła, że na murawie zrobiło się trochę więcej miejsca, no i z tego już białostoczanie perfekcyjnie skorzystali.
3:0 to wynik, po którym możemy powiedzieć, że Jaga jest już jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Konferencji.
Koniec!
Koniec spotkania!
Jasny gwint, słupek! Mogło być 4:0 dla Jagi w ostatniej akcji meczu.
Dwie minuty do końca spotkania. Wciąż sporo chaosu w poczynaniach gospodarzy.
Kolejny stały fragment dla Belgów. Niepotrzebnie Jaga podała rywalom tlen w końcówce.
Pięć minut dolicza arbiter do drugiej połowy. Oby zachowali czujność białostoczanie, bo teraz przytrafia im się trochę za dużo nieodpowiedzialnych strat.
90. minuta na zegarze. Cały stadion Jagiellonii rozśpiewany. I trudno się dziwić - to kolejny wspaniały wieczór Dumy Podlasia w europejskich pucharach.
Teraz błąd Abramowicza na przedpolu, wypuścił piłkę z koszyczka golkiper Jagiellonii, ale na szczęście - bez konsekwencji.
Zmiany w obu ekipach. Ciekawi jesteśmy zwłaszcza tego, co pokaże wprowadzony z ławki Pietuszewski.
Pululu z ośmioma bramkami na koncie jest w tej chwili samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców Ligi Konferencji.
Belgowie chyba chcą już po prostu dotrwać do końcowego gwizdka arbitra bez kolejnych strat.
Aj, teraz na posterunku golkiper Cercle Brugge. Jesus Imaz wyraźnie rozczarowany, że nie udało mu się dziś jeszcze wpisać na listę strzelców.
3:0 dla Jagiellonii!
Jagiellonia bezlitośnie wykorzystała grę w przewadze jednego zawodnika. A to przecież jeszcze nie jest ostatnie słowo białostoczan!
Cercle Brugge rzucone na kolana.
To jest taki gol, do którego kibice Jagiellonii będą wracać wspomnieniami przez lata. Tak się pracuje na status legendy klubu.
Pululu to naprawdę Mr. Conference League.
AFIMICO PULULU TRAFIA PRZEWROTKĄ!!!
CO ZA GOL! CO ZA GOL! CO ZA GOL!
Pululu dziś wygląda na tle obrońców Cercle jak Didier Drogba w primie.
Teraz czujny Abramowicz na linii. Groźnie było po dośrodkowaniu Cercle Brugge z rzutu wolnego.
Miał sporo szczęścia reprezentant Polski, pomógł mu rykoszet, bo jego strzał nie był najwyższej jakości. Ale jakie to ma znaczenie? Piłka w siatce, tyle się liczy!
I to kto, Taras Romanczuk! Ależ piękna historia, ależ piękny wieczór w Białymstoku!
KOLEJNY GOL!
PIĘKNA ODPOWIEDŹ JAGI! 2:0!
No nie można rozdawać takich prezentów przeciwnikowi. Oby to była ostatnia wpadka Jagi w dzisiejszym spotkaniu. Tym bardziej że Cercle Brugge samo nie potrafiło sobie wykreować zbyt wielu okazji strzeleckich.
Wow... Ale teraz babol Ebosse. Niewiele brakowało, a białostoczanie sami sobie strzeliliby gola na 1:1.
Teraz nie wyobrażamy już sobie innego scenariusza, niż triumf Jagiellonii. Tutaj można się pokusić o naprawdę solidną zaliczkę.
GOL!
ALE IM SIĘ NIE UDAŁO! GOL DLA JAGIELLONII!
Robią zamieszanie goście. Dyskusje z sędzią, zmiany. Chcą zdekoncentrować Pululu.
Pululu ustawia futbolówkę na jedenastym metrze.
Świetna, kombinacyjna akcja Jagiellonii zakończona uderzeniem z dystansu, które zostało zablokowane ręką przez obrońcę Cercle Brugge.
Jedenastka!
KARNY DLA JAGIELLONII!
No to podkręcili tempo!
No naprawdę Jaga ma w tej chwili wszelkie argumenty, by dziś zwyciężyć. Choć teraz białostoczanie jak gdyby nieco zwolnili, zamiast podkręcić tempo przy osłabionym rywalu.
Irytujący był dziś Czurlinow. Robił zamieszanie, ale w kluczowych momentach podejmował same złe decyzje.
Zmiany w Jagiellonii. Flach i Czurlinow opuszczają boisko, na murawę wchodzą Hansen i Romanczuk.
Czerwona kartka!
Dwa bardzo podobne faule taktyczne gracza Cercle Brugge, obie żółte kartki w pełni zasłużone. Jagiellonia gra w przewadze!
Druga żółta kartka dla Abu Francisa!
Wysoki pressing Cercle. Po raz pierwszy w tym meczu Belgowie tak agresywnie próbują odebrać piłkę na połowie Jagi.
No i teraz zapachniało golem dla Cercle Brugge! Ostrzeżenie dla gospodarzy.
Zasępione oblicze Adriana Siemieńca. Szkoleniowiec Jagi zdaje sobie sprawę, że jego podopieczni kuszą los poprzez swoją nieskuteczność.
Rzut wolny dla Jagi na dwudziestym metrze. Gubi się Cercle Brugge, w dużej mierze z uwagi na fatalną postawę wprowadzonego z ławki Ravycha.
Teraz to już naprawdę białostoczanie mogą sobie pluć w brodę. Tu powinno być co najmniej 1:0 dla gospodarzy.
Kapitalna szansa Villara, wystarczyło po prostu spokojnie przymierzyć, ale gracz Jagi grzmotnął z pierwszej piłki prosto w bramkarza.
Znowu zmarnowana setka Jagi...
Druga połowa!
Zawodnicy już na murawie (o ile można użyć tego określenia wobec tej płyty). Zaraz zaczynamy drugą połowę.
Jagiellonia w pierwszej połowie była wyraźnie lepsza. Gospodarze wykreowali sobie więcej szans, skutecznie się bronili i generalnie nie pozwolili Cercle Brugge na zbyt wiele, mimo pewnego chaosu spowodowanego kontuzją Wojtuszka.
No ale na stadionowym zegarze wciąż 0:0, a więc rezultat satysfakcjonujący gości, a nie podopiecznych Adriana Siemieńca.
Koniec pierwszej połowy!
Przerwa!
Znowu było blisko! Czurlinow chciał wystawić Imazowi futbolówkę do pustaka, lecz obrońcy Cercle Brugge w ostatniej chwili wykopali piłkę poza szesnastkę.
Niebywałe, ile energii w tę pierwszą połowę włożył Pululu.
40 minut gry za nami. Chyba tylko o brak gola na 1:0 można mieć pretensje do białostoczan. Pod bramką Abramowicza, poza drobnymi incydentami, bardzo spokojnie.
Atak pozycyjny Cercle Brugge nie robi większego wrażenia na zawodnikach Jagiellonii. Przed chwilą Belgowie zmuszeni do wycofania piłki aż do bramkarza.
Raz jeszcze znakomitą okazję do otwarcia wyniku miał Jesus Imaz, ale golkiper Cercle Brugge poradził sobie z płaskim uderzeniem Hiszpana. Szkoda, szkoda.
Znów było blisko!
Świetna szansa dla Jagiellonii!
Zakotłowało się w polu bramkowym Jagi, padł strzał, ale Sławomir Abramowicz kapitalnie zebrał się do interwencji i zdołał odbić futbolówkę. Choć nawet gdyby padł gol, to sędzia by go nie uznał. Wcześniej doszło do zagrania ręką.
CO ZA PARADA ABRAMOWICZA!
I znów poturbowany Pululu. Stały punkt programu.
Piękna kombinacja Jagiellonii, ale decydujące podanie było minimalnie nieprecyzyjne i Villar nie zdążył do piłki przed bramkarzem Cercle.
Nieźle wyglądająca kontra Jagiellonii przerwana przewinieniem.
Żółta kartka za faul taktyczny na Pululu. Dopiero 24. minuta gry, a napastnik Jagiellonii ma już za sobą chyba ze trzydzieści mocnych przepychanek z defensorami z Brugii.
Goncalo Feio stwierdził na pomeczowej konferencji, że jego drużyna nawet w pierwszej połowie była lepsza i wykreowała sobie więcej sytuacji strzeleckich od Molde. Ten to potrafi zobaczyć szklankę do połowy pełną, nawet gdy nie ma w niej wody.
Znowu dociska Jagiellonia. Dobrze, bo okres przewagi gości trochę się przedłużał.
Inna sprawa, że tam chyba i tak był ofsajd.
Kapitalne otwierające podanie otrzymał zawodnik Jagiellonii i aż prosiło się o strzał, ale Czurlinow uwikłał się w drybling i... sam siebie zapędził wprost w dwóch obrońców Cercle.
Coś pan narobił, panie Czurlinow?!
Trudne są dziś początki Stojinovicia na prawej stronie defensywy. Widać, że gracze z Belgii zidentyfikowali go momentalnie jako słaby punkt Jagi.
Rozkręcają się przyjezdni.
Dość ostro teraz sfaulowany Pululu. Widać, że zawodnicy Cercle są już trochę sfrustrowani ciągłymi zapasami z napastnikiem białostoczan.
Schodzi Wojtuszek. Pierwsza bardzo zła wiadomość dla Jagi w dzisiejszym spotkaniu. Stojinović już przygotowany do wejścia na murawę.
Czyżby kontuzja Norberta Wojtuszka? Ktoś chyba rzucił klątwę na prawą stronę defensywy Jagi.
Cercle po raz pierwszy trochę dłużej w posiadaniu piłki, ale nic konkretnego z tego nie wyszło.
Murawa w Białymstoku nie wygląda na dywan.
Pululu po swojemu - jak czołg. Obrońcy Cercle Brugge już się przekonali, że z napastnikiem Jagi nie ma miękkiej gry.
To była setka! Świetne zgranie Pululu do Imaza, ale Hiszpan wyraźnie przestrzelił.
Szkoda, to powinien być gol.
I już pierwszy nieźle wyglądający atak Jagiellonii. Dobre wejście w mecz.
Dla porządku wspomnijmy, że rozjemcą spotkania jest 46-letni Anastasios Sidiropoulos z Grecji.
Pierwszy gwizdek arbitra!
Zaczynamy!
Aktualny szkoleniowiec Cercle Brugge, Ferdinand Feldhofer, prowadzi drużynę od grudnia. Po trzynastu spotkaniach ma na koncie tylko jedną porażkę i aż siedem remisów 1:1.
Dwumecz Cercle Brugge z Wisłą Kraków w eliminacjach do Ligi Konferencji to było czyste szaleństwo. Biała Gwiazda przerżnęła u siebie z Belgami 1:6, mimo że spokojnie mogła wtedy strzelić o dwa-trzy gole więcej.
Krakowianie odblokowali się dopiero w starciu wyjazdowym, ale na odrobienie tak gigantycznych strat było już za późno. Ostatecznie stanęło na wyniku 4:1 dla Wisły.
Cercle trochę pokpiło w tym sezonie sprawę w lidze i uwikłało się w walkę o utrzymanie, a to może oznaczać, że goście nie rzucą wszystkich sił na dzisiejsze spotkanie. Ale takie dywagacje są w gruncie rzeczy bez znaczenia - najważniejsze jest to, co pokaże Jagiellonia.
Znamy składy!
Oto, jakie jedenastki wybrali dziś szkoleniowcy:
Skład Jagiellonii: Abramowicz - Wojtuszek, Skrzypczak, Ebosse, Moutinho - Imaz, Flach, Kubicki - Villar, Pululu, Czurlinow.
Skład Cercle: Delanghe - Diakite, Perrin, Utkus - Efekele, Francis, Agyekum, Nazinho - Somers, Felipe Augusto, Minda.
No to przenosimy się do Białegostoku!
To byłoby na tyle. Widzimy się po 23:00 na WeszłoTV, gdzie wraca nasz program po pucharach. Skład będzie zacny: Kowal, Roki, Paczul i moja skromna osoba.
Jeśli z kolei chcecie śledzić LIVE'a z meczu Jagi z Cercle, zostańcie w tym miejscu. Słychać głosy, że stery przejmuje za chwilę redaktor Michał Kołkowski [MÓJ NEWS]
KONIEC
Drużyna Goncalo Feio wycisnęła naprawdę dużo jak na tak dramatyczny mecz w jej wykonaniu. Do sześćdziesiątej minuty nie było Legii na boisku. Po sześćdziesiątej... nie było na nim Molde. Brawa dla warszawian za reakcję, ale - tak ogólnie - nie ma sensu chwalić ich po tym spotkaniu. Po prostu podreperowali awarię, którą sami na siebie sprowadzili.
Największe zagrożenie dla Molde pochodzi dziś z prawej strony Legii, gdzie biega niezmordowany Paweł Wszołek i wrzuca raz po raz. Końcówka to już wręcz zamknięcie Norwegów w hokejowym zamku, zupełnie, jakby ważyły się właśnie losy awansu.
A jednak chyba nie. Na zegarze wybiła już 91. minuta, przed nami jeszcze cztery doliczone.
Gra w większości toczy się na połowie Molde. To dobra informacja. Jeśli miałbym strzelać, to Legia stworzy sobie dziś jeszcze jedną bramkową sytuację, może nawet dwie.
Schodzą Goncalves i Kapustka, wchodzą Elitim i Pekhart.
Gdyby dzisiejsze spotkanie zakończyło się rezultatem 0:3, stwierdziłbym po końcowym gwizdku, że losy awansu są już przesądzone. Nie przy takiej Legii, która ewidentnie słabiutko weszła w 2025 rok. I też nie przy tak inteligentnie grającej drużynie Molde (te dwie bramki w plecy w drugiej połowie niczego w tej kwestii nie zmieniają).
A teraz? Legia ma przewagę mentalną, to Norwegowie drżą i najchętniej zeszliby już z boiska. W Warszawie czeka nas mecz, w którym jeszcze spokojnie można odwrócić wynik.
2:3!!!
O CHOLERA. NO DOBRA, ZACZYNA SIĘ DZIAĆ.
Molde przeżywa chyba jakiś kryzys fizyczny, bo znów dało się zaskoczyć. Chodyna wygrał drybling, Kapustka zagrał prostopadłą piłkę, a Wszołek wystawił do pustej bramki. To wszystko wydarzyło się w obrębie szesnastki. Do siatki trafia Luquinhas, dla którego to chyba pierwszy kontakt z piłką w meczu.
Schodzi Biczachczjan, dziś znów kompletnie przezroczysty. Na jego miejsce Luquinhas.
1:3! Bramka honorowa!
Jest honorowe trafienie. O dziwo kluczową rolę miał przy nim Goncalves, który w tempo wyszedł na wolne pole (na granicy spalonego) i wyczekał moment, by wystawić Chodynie piłkę do pustaka.
Nie chwalimy, nie mówimy "na nich", nie twierdzimy, że Legia zaraz weźmie się za odrabianie. To nadal kapitalny mecz Molde i jeden niewiele znaczący zryw polskiego zespołu.
OHO, SĄ ZMIANY! Augustyniak i Pankov za Oyedele i Ziółkowskiego.
Dwie defensywne zmiany, czyli BRONIMY WYNIKU.
Kosta Runjaić przed rokiem, przegrywając 0:3 do przerwy, dokonał w 46. minucie czterech zmian. Wyciągnął wynik do 2:3, więc było po co wychodzić na rewanż. Feio nadal jak widać zadowolony z wyniku, gry i szans w Warszawie. Ciągle grają ci, co wyszli na boisko.
A Mode cały czas atakuje, ale jak oczekiwać innego obrazu meczu, skoro niczego się nie zmienia?
Myśleliście, że po zmianie stron Legia będzie nacierać? Byliście w błędzie. To Norwegowie dalej narzucają tempo, a przed chwilą zmusili Kovacevicia do błędu, piłka przeszła po jego rękach, gdy próbował blokować płaską wrzutkę. Bramkarz Legii ma farta, że tuż obok niego stał kolega z drużyny, który wyjaśnił sytuację, a nie napastnik Molde, bo mielibyśmy czwóreczkę.
Kolejna znakomicie wyprowadzona akcja Molde zakończona strzałem Eriksena - mocnym, ale w bramkarza, Kovacević złapał piłkę mimo małych problemów. Z pewnym podziwem można obserwować to, jak mądrze Norwegowie zdobywają przestrzeń. Każde podanie jest przemyślane, zawsze ktoś się pokazuje do gry, a w obronie Legii - dziura na dziurze.
Zero zmian w Legii Warszawa, czyli Goncalo Feio chyba zadowolony z gry.
Najwięcej będzie się dyskutować o tej drugiej bramce, ale trzecia to też kompletna katastrofa. Zobaczcie na powtórce, jak wielu piłkarzy Legii stoi i się przygląda. Zero ruchu, zero krycia, wielkie zaskoczenie, a Molde zdobywa teren jak nie przymierzając Kazimierz III Wielki.
WIELKI PECH LEGII, NIC NIE DAŁO SIĘ ZROBIĆ:
Jest jakiś pozytyw pierwszej serii gier w LKE: Karol Świderski z ładnym golem dla Panathinaikosu.
PRZERWA
Wielka radość w obozie Legii Warszawa - piłkarze mogą wreszcie zejść z boiska.
Kapuadi z ryzykownym wślizgiem - wsadził nogi pomiędzy nogi rywala, jeden krzywy ruch i skończyłoby się rzutem karnym. Ma szczęście, że do żadnego krzywego ruchu nie doszło - czysta interwencja.
Kapuadi z bardzo ryzykownym wślizgiem - wsadził nogi pomiędzy nogi rywala, pachniało rzutem karnym, na szczęście zagrał czysto.
Gual odpowiada główką - lekką i niecelną.
Dostanie się po tym meczu obrońcom, ale w ofensywie wcale nie jest lepiej.
0:3! Tak jest!!!
Zero zaskoczenia - kolejna rewelacyjna akcja Molde i kolejny gol! Przepiękne z prostopadłe podanie całkowicie zaskoczyło warszawski zespół. Gulbrandsen wyskoczył w czas, dzióbnął piłkę obok bramkarza - piłkarska perfekcja! Sędziowie sprawdzali, czy nie było spalonego, ale nie ma mowy o przewinieniu - czysta bramka!
Tak, zaczęliśmy kibicować Molde, bo Legii - trochę wstyd.
Z kolei nawet rogu nie potrafił zarobić Goncalves, który wychodził na czystą pozycję i szybko dał się dogonić (nie jest to drugi Usain Bolt), później bał się wejść w drybling, w międzyczasie jeszcze piłka zaczęła ginąć mu pod nogą.
Jest zryw po stronie Legii. Chodyna ciekawie lewą nogą sprzed szesnastki, wywalczył róg, po którym stołeczni przycisnęli. Kolejny strzał posłał Kapustka, znów zarobił róg, z którego nic już nie wynikło.
Wynik nie jest wcale najgorszy w tej całej katastrofie, choć wiadomo, że jest fatalny jak dziennikarz, który zadał pytanie Michałowi Kucharczykowi. Najbardziej przeraża nas to, że Legia w żaden sposób się nie przebudziła, a to oznacza, że rezultat może się zaraz powiększyć. Molde nie ma problemu ze sklepaniem Legii w środku pola, prostopadłą piłką, wyjściem z kontrą...
Kwestia czasu.
Po meczach odpalamy grilla. Kowal poszedł już po podpałkę.
Przedostatni mecz Legii z Molde: porażka jedną bramką.
Ostatni mecz Legii z Molde: porażka trzema bramkami.
Dzisiejszy mecz Legii z Molde: dobiją po takim początku do pięciu bramek w plecy?
Ta bramka miała aurę gola, jakiego straciliśmy na mundialu 2018 z Senegalem. Oba trafienia trochę się od siebie różnią, ale łączy je to, że wszyscy, absolutnie wszyscy, okazali się nieprzytomni.
0:2...
Co za kompromitacja. Siedemnasta minuta i już 0:2…
To wielopoziomowa katastrofa, bo warszawianie sami strzelili sobie tego gola. Zaskoczyło ich to, że - ech… - Norwegowie wykopali piłkę spod własnej bramki. Najpierw Kapuadi nie wszedł w pojedynek, potem Ziółkowski za lekko podał do bramkarza, Kovacević wyszedł bez należytego zdecydowania…
Eriksen nawet nie oddał strzału, chciał przyjąć piłkę, ale wpadło do siatki. Koszmar.
Kovacević próbuje się rehabilitować: Legia mogła mieć już dwójkę w plecy, bo Gulbrandsen sprytnie chciał przelobować bramkarza. Ten jednak zachował czujność i dobrze się wyciągnął. Znów Molde poklepało sobie legionistów tak, jakby mierzyło się z dzieciakami na orliku.
0:1...
Zaczyna się koszmar, jaki Legia przeżywała już przed rokiem. Jezu, Norwegowie pograli sobie z Legią jak drużyna z jakiegoś innego piłkarskiego świata. Prostopadła piłka? Proszę bardzo. Dynamiczna klepka na małej przestrzeni? Mamy to. Strzał? Jest, może nie najwyższych lotów, ale wystarczająco nieprzyjemny, by Kovacević odbił go przed siebie, z czego skorzystał idealnie ustawiony Hestad.
Mamy pierwszy strzał Molde, na szczęście Legii trafił w plecy Pawła Wszołka. Norwegowie nie oddają inicjatywy, to oni narzucają tempo gry.
Ryoya Morishita, chyba najlepszy ofensywny piłkarz Legii w ostatnich meczach, pauzuje ze względu na kartki.
Gracze, którzy są zagrożeni wykartkowaniem przed rewanżem: Wszołek, Luquinhas, Pankov, Gual, Chodyna, Kapuadi
Jak Legia zmieniła się przez rok? Na ostatni mecz w Lidze Konferencji z Molde (przypomnijmy: zeszłej wiosny 2:6 w dwumeczu z Norwegami, katastrofalny wynik) legioniści wyszli w następującym zestawieniu:
Tobiasz - Pankov, Kapuadi, Ribeiro - Wszołek, Augustyniak, Elitim, Josue, Morishita - Pekhart, Gual
Miejsce w składzie utrzymało po roku tylko trzech piłkarzy - Kapuadi, Wszołek i Gual.
Najważniejsze wydarzenie przedmeczowego studia w Polsacie to Jerzy Engel zachwycający się nad osobowością Goncalo Feio. "Za to go uwielbiamy", spuentował swój wywód mniej więcej w taki sposób.
SKŁAD!
Skład dziś taki:
Kovacević - Wszołek, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre - Kapustka, Oyedele, Goncalves - Chodyna, Gual, Biczachczjan
Zaskoczenie? Ziółkowski w podstawie, a przecież na ławce są Pankov, Barcia, Jędrzejczyk i Augustyniak. To dopiero pierwszy mecz tego piłkarza w wyjściowej jedenastce na Ligę Konferencji.
Dzień dobry!
To co, idziemy po pełną pulę? Legia ogrywa Modle, Jaga rozbija Cercle i później spotykają się we Wrocławiu?
Fot. FotoPyK