Rewolucja w Widzewie staje się faktem. Dziś łodzianie zaprezentowali swojego nowego dyrektora sportowego Mindaugasa Nikoličiusa. Litwin przejmuje stołek po Tomaszu Wichniarku i dostaje za zadanie zbudowanie mocnej kadry, która ma w przyszłości pozwolić czerwono-biało-czerwonym na rywalizację z najlepszymi w Ekstraklasie. Tak przynajmniej deklarują władze klubu, które spotkały się z dziennikarzami podczas konferencji prasowej.

Ostatnie zawirowania wokół klubu z Łodzi starał się dziś wytłumaczyć prezes łódzkiego Widzewa: – Mamy kryzys sportowy i punkty są nam potrzebne. To w tym momencie najważniejsze dla drużyny, ale myślimy też myśleć długoterminowo. Należało wykonać kolejny krok w przód i zatrudnić w Widzewie silnego dyrektora sportowego, a taki niewątpliwie siedzi tu dziś z nami – powiedział Michał Rydz. Szef łódzkiego klubu wytłumaczył też opieszałość władz Widzewa w wyborze nowego szkoleniowca po rozstaniu z Danielem Myśliwcem.
– Dziś kwestia trenera i fakt, że zespół nadal prowadzi Patryk Czubak, staje się, mam nadzieję, dla wszystkich jasna. Kolejność musiała być właśnie taka – najpierw należało zatrudnić dyrektora sportowego. A teraz Niko ma bardzo istotny głos przy zatrudnianiu kolejnego szkoleniowca – oznajmił Rydz.
Nikoličius w Widzewie. „Zdecydowały motyle w brzuchu”
Nowy dyrektor sportowy Widzewa nie silił się dziś na długie przemówienie. W zamian oddał się do dyspozycji zadających pytania dziennikarzy i przyznał, że sytuacja zespołu nie jest w tym momencie najlepsza. – W dwóch ostatnich meczach widziałem dwie różne drużyny. Jestem jednak głęboko przekonany, że zostaniemy w Ekstraklasie, inaczej by mnie tu nie było. Przede wszystkim musimy jak najszybciej zagwarantować sobie miejsce w lidze na kolejny sezon – powiedział Litwin. – Jestem przekonany jednak, że mamy wystarczająco dużo dobrych graczy, by w Ekstraklasie pozostać. Później będziemy myśleć o ewentualnych rozwiązaniach długoterminowych – zadeklarował Nikoličius, który przyznał też, że do dołączenia do Widzewa skusiło go kilka rzeczy.
– Czasem coś się po prostu czuje, a ja poczułem jakieś motyle w brzuchu – powiedział z rozbrajającą szczerością Nikoličius. – Pracowałem wcześniej dla Hajduka, widziałem różne sytuacje i kibice nie zawsze wykazywali tam swojej drużynie wielkie wsparcie. Tu, oglądając na żywo mecz z Pogonią, mogłem odczuć na własnej skórze, że są tu ludzie, którym bardzo zależy. Dodatkowo, w czasie negocjacji poprosiłem o jasne deklaracje dotyczące inwestycji. Gdy je dostałem, już wiedziałem, że mogę przyjąć tę ofertę – zdradził Litwin.
– Jeśli prześledzi się uważnie moją karierę, to można zauważyć, że z każdego klubu w którym byłem, odchodziłem z własnej woli. To były de facto cztery kluby w ciągu dwudziestu lat – zauważył też Nikoličius, chcąc pokazać, że planuje realizować w Łodzi plany długoterminowe. Także w kwestii wyboru nowego szkoleniowca. – Wybiorę nowego trenera także w oparciu o styl gry, jaki preferuje. Moim marzeniem jest wybranie trenera, który będzie pracował w Widzewie przez sto spotkań – powiedział Litwin.
Nowy trener? W przerwie reprezentacyjnej
Zatrudnienie Nikoličiusa na dotychczasowym stanowisku Wichniarka nie musi oznaczać dla tego drugiego rozstania z klubem, o czym mówił z kolei wiceprezes łódzkiego klubu, Maciej Szymański: – Dziękuję dotychczasowemu dyrektorowi sportowemu za pracę na rzecz klubu. Cenię sobie jego umiejętności i przedłożyliśmy mu ofertę umożliwiającą pozostanie w Widzewie w innej roli w ramach działu skautingu – zdradził Szymański.
Padła dziś również dokładna deklaracja dotycząca stanowiska trenera pierwszego zespołu, które na ten moment zajmuje w tymczasowej roli dotychczasowy asystent trenera Myśliwca, Patryk Czubak. – Do zmiany trenera dojdzie w przerwie reprezentacyjnej – zadeklarował Szymański, który zdradził też kulisy negocjacji z Nikoličiusem.

Michał Rydz i Maciej Szymański
Widzew i rynek transferowy. „Jestem odpowiedzialny za nieefektywność tego procesu”
– Rozmowy były dla nas bardzo ważne, dzięki nim udało nam się określić, jaki zespół, jaką kadrę chcemy budować. Kontakt nastąpił już w trakcie zimowego okienka transferowego, więc przed nim nie było tematu zatrudnienia Niko w Łodzi – tłumaczył.
Wiceprezes Szymański nie zawahał się też dziś pokajać za ostatni czas swojej pracy:
– Za nieefektywność procesu transferowego jestem odpowiedzialny ja. Ja go tak zaprojektowałem, on nie działał, należy tę strukturę zmienić. Chciałbym jednak zabrać też głos w sprawie niedawnego rozstania z trenerem i panującej w przestrzeni publicznej narracji. Właściciel klubu po spotkaniu z zarządem i szkoleniowcem obstawał przy tym, że dalsza współpraca nie będzie możliwa. Problemem były choćby wymagania finansowe i teraz, po kilku rozmowach z potencjalnymi następcami, wiemy, że co do podstawy wynagrodzenia w wypadku trenera Myśliwca były one największe.
WIĘCEJ O WIDZEWIE ŁÓDŹ:
- Pan i władca dojazdów do autostrad. Kim jest człowiek, który chce kupić Widzew?
- Widzew może być wzorem. “Jest jak obraz van Gogha”
- W Widzewie stabilizacja! Mają trenera na kolejny tydzień
- Gikiewicz to jeden z najgorszych bramkarzy w Ekstraklasy
Fot. Newspix