“Klip tygodnia” to taki cykl na stronie PZPN-u, gdzie Tomasz Mikulski – przewodniczący kolegium sędziów – analizuje po kolejce ligowej jedną wybraną sytuację i decyzję podjętą przez arbitrów. Co wybrano po minionej serii gier? Otóż rzut karny Nuno, co jest ruchem bardzo wygodnym.
Wszyscy bowiem, którzy choć raz zajrzeli do przepisów, wiedzieli, że piłkarz Korony wykonał rzut karny prawidłowo. Owszem, pojawili się krzykacze, że, nie, nieprawda, bo się zatrzymał, skandal, hańba, ale cóż, są też tacy, którzy wierzą w płaską ziemię mimo jasnych dowodów na nieprawdziwość tej tezy, ale przecież się z nimi nie dyskutuje, bo po co.
Zatem miał Mikulski łatwą sytuację do oceny – Nuno strzelił zgodnie z przepisami, sędzia uznał zgodnie z przepisami, więc super! Arbiter nie popełnił błędu, duża klasa, oby tak dalej, jest dobrze!
Ale przecież to nie był jedyny rozegrany mecz w miniony weekend, co więcej: widzieliśmy większą kontrowersję. Tę w Gdańsku, gdy Lechia strzeliła gola najpewniej ze spalonego.
Co tutaj mówią przepisy? pic.twitter.com/nnNwlnwSEQ
— Paweł (@Pablito_Gilicki) February 11, 2025
I tu chcielibyśmy się dowiedzieć:
- czy zdaniem przewodniczącego był spalony?
- dlaczego arbitrzy podjęli taką decyzję?
- dlaczego sędzia główny nie pobiegł do monitora (bo ten spalony był kwestią interpretacyjną)?
To są trudniejsze pytania niż to, czy Nuno prawidłowo wykonał rzut karny. No, ale skoro pewnie ostateczny osąd musiałby być taki, że w Gdańsku sędziowie podjęli złą decyzję, a w Kielcach dobrą, to łatwiej było opowiedzieć o tej drugiej historii.
Dlatego tak wiele mówi się o transparentności, bo środowisko sędziowskie transparentne nie jest. Ktoś popełni błąd i się z niego nie wytłumaczy, ktoś inny – jak widać – tego błędu też nie będzie chciał ocenić publicznie, skoro może opowiedzieć o decyzji prawidłowej.
Potem jest wielkie zdziwienie, że opinia o arbitrach podupada, a przecież mogłaby być zdecydowanie lepsza. I to mimo błędów, które robią w tym sezonie.
Zresztą: dlaczego Mikulski analizuje tylko jedną sytuację? Bo – znów – to wygodne, pewnie powiedziałby, że nie ma na więcej czasu, ale jak nie ma czasu, to niech robi to ktoś inny. Żebyśmy po prostu mieli jasność: co, jak, dlaczego.
To wciąż jest piłka nożna, a nie tajemnica państwowa i fajnie byłoby, gdyby rządzący nią przestali się zachowywać, jakby mieli w posiadaniu kody nuklearne.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dzieje się w Koronie! Nowy właściciel zaprezentowany, ale dalej tajemniczy…
- Miliony na pensje w Galatasaray. Przemysław Frankowski z solidną podwyżką
- Klątwa europejskich pucharów. Pocałunek śmierci naprawdę istnieje
- Trela: Sprawy wewnętrzne. Pamiętne krajowe rywalizacje w Lidze Mistrzów
- Ancelotti na polu minowym. Obrona Realu w rękach jednego człowieka
Fot. FotoPyk