Bartosz Mrozek od dłuższego czasu jest uznawany za jednego z najlepszych bramkarzy w Ekstraklasie. Jak każdy piłkarz ma swoje przyzwyczajenia i sposoby na utrzymywanie możliwie najwyższej formy. W wywiadzie udzielonym “Przeglądowi Sportowemu” zdradza, jak wielkie znaczenie mają dni, w których choć na chwilę może zapomnieć o ciągłym rygorze.
– W ciągu roku będzie może ze dwadzieścia dni, kiedy w teorii nie dbam o swoje ciało. Wtedy odpoczywam – mówi zawodnik Lecha Poznań w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem. I dodaje, że nie chodzi do końca o odpoczynek fizyczny, bo o ten bardzo zawodowemu piłkarzowi trudno. – Bardziej odpoczywam wtedy mentalnie. Wiem, na co mogę sobie pozwolić. Nie będę ci ściemniał, że nie jem wtedy jakiegoś McDonalda. Zjem i dwa razy dziennie, zdarzy się. Nałożę więcej ciasta. Nie jeden kawałek, a trzy-cztery – zdradza bramkarz.
Ten okres rozluźnienia wydaje się dla Mrozka bardzo ważny: – Wiem, że przez te dni mogę to wszystko, by się zresetować. Ten czas jest dla mnie i mojej głowy. Wtedy czuję, że wracam – znów chce mi się trenować, mam ochotę trzymać dietę, bo przyjdzie nagroda – opowiada o odnajdywaniu motywacji 24-latek, któremu nie jest obcy system nagradzania samego siebie. – Załóżmy, że po treningu będę mógł zjeść na przykład dobre ciastko. Bo wiem, że wykonałem dobrą robotę. Dla własnej satysfakcji w głowie.
Przed Lechem jeszcze trzy mecze towarzyskie i w końcu powrót do ligowej rzeczywistości. Poznaniacy w Ekstraklasie zagrają jeszcze w styczniu – ostatniego dnia miesiąca podejmą u siebie ekipę Widzewa Łódź.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Ich możesz nie kojarzyć. 10 smutnych twarzy przepisu o młodzieżowcu
- 7 najważniejszych meczów Polski na Stadionie Śląskim
- Mistrzostwo skautów Lens. Abdukodir Chusanow — od Białorusi do Premier League
- Trela: Pięć minut w raju. Zapomniane polskie epizody w Lidze Mistrzów
Fot. Newspix