Właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski był gościem programu “Biznes Klasa”, w którym opowiedział o finansowym aspekcie zarządzania stołecznym klubem.
Dariusz Mioduski trafił do Legii w lipcu 2012 roku. Najpierw wszedł w skład rady nadzorczej, a dwa lata później wraz z Bogusławem Leśnodorskim, który został prezesem, wykupili 100 procent akcji klubu od grupy ITI. Od 2017 roku już samodzielnie zarządza stołeczną ekipą po nabyciu udziałów od pozostałych akcjonariuszy. W tym czasie aktualny właściciel zainwestował sporo własnej gotówki, o czym opowiedział w programie “Biznes Klasa”.
– Byłem blisko z byłymi właścicielami ITI, szczególnie z Jankiem Wejchertem, który niestety nieoczekiwanie zmarł przedwcześnie. Prowadziłem rozmowy, że włączę się w Legię, ale pojawiła się możliwość, żeby ją kupić, co było kompletnie szalonym pomysłem. Ale ja zawsze w to wierzyłem, bo dla mnie Legia to nie był tylko klub piłkarski, tylko największa marka sportowa w Polsce. I pewnie nie tylko w Polsce – stwierdził Mioduski, po czym powiedział, ile dokładnie włożył w klub. – To jest kwota powyżej stu milionów złotych.
Od dłuższego czasu mówi się o tym, że właściciel Legii najchętniej sprzedałby klub. Nie jest bowiem w stanie inwestować więcej w jego rozwój. Czy zatem prowadzi obecnie jakieś rozmowy?
– Nie. Ja mam takie oferty cały czas. Kręcą się ludzie czy instytucje, ale nie interesuje mnie to. Nie ukrywam, że jeżeli byłby wartościowy, ciekawy partner finansowy, który chciałby się zaangażować długoterminowo i pomóc mi zrealizować tę wizję, to na taką rozmowę jestem otwarty. Niestety mam doświadczenia w tym biznesie i kwestie osobowości, ego i interesów są bardzo silne, pewnie bardziej niż w normalnym biznesie – wyjaśnił.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław
- Jak co roku: polska piłka nie ma problemów z bramkarzami
- Do Śląska jednak zajrzał Święty Mikołaj. Nowy trener na pokładzie!
Fot. Newspix