Przed ostatnim wyścigiem tegorocznego sezonu Formuły 1 wiele mówiono nie tyle o aspektach sportowych, co głośnym konflikcie pomiędzy Maxem Verstappenem a Georgem Russellem. Kierowcy, którzy niegdyś uważani byli za dobrych kumpli, tym razem nie stronili od mocnych słów pod swoim adresem. – Max powiedział mi, że zrobi wszystko, żeby mnie celowo rozbić i wbić moją głowę w pieprzoną ścianę. A dla mnie to już jest przekroczenie pewnej granicy – wyjawił Brytyjczyk. O co tak naprawdę poszło?
Od dwóch przyjaciół…
Karting. To właśnie od niego zaczynają się nieśmiałe marzenia najczęściej kilkuletnich kierowców, którzy w przyszłości widzą siebie w Formule 1. I choć dla większości z nich samo przejechanie się tak mocnym bolidem byłoby czymś niesamowitym, to niektórzy zapewne mają wtedy jeszcze większe ambicje. Mimo koleżeńskiej rywalizacji i bardziej zabawy niż poważnego ścigania, już w początkowym etapie przygody z motorsportem widzą siebie na szczycie. Tak też było z Maxem Verstappenem.
Trudno jednak przypuszczać, by zaczynający w kartingu Holender w najśmielszych oczekiwaniach zakładał cztery mistrzostwa z rzędu na swoim koncie. A przecież nie zakończył jeszcze kariery – i wcale nie zapowiada się, by zrobił to w najbliższych latach. Podobnie jest z Georgem Russellem, który wciąż ma nadzieję, że uda mu się zapisać w historii Formuły 1.
Obu dzielą jedynie nieco ponad 4 miesiące – Max urodził się pod koniec września 1997 roku, a Brytyjczyk na początku lutego 1998. Obaj nie mogli tym samym nie wpaść na siebie w juniorskich etapach swoich karier. I, co ciekawe w świetle ostatnich wydarzeń, obydwu praktycznie od momentu rozpoczęcia znajomości łączyła dobra, koleżeńska – a może i nawet przyjacielska relacja. Czego zresztą dowodem były liczne wspólne zdjęcia Russella i Verstappena, zarówno z czasów młodzieńczych, jak i już okresu rywalizacji w Formule 1.
#F1:Young Verstappen and Russell during Karting days. https://t.co/mxUfFtXE8f pic.twitter.com/UpXGr30Ent
— theUsher13 (@theJudge13Twts) August 21, 2021
George we wrześniu tego roku z rozrzewnieniem wspominał kartingowe sukcesy. Jak zawsze przy takiej okazji, tym razem również nie omieszkał zaznaczyć obecności holenderskiego mistrza w jego przygodzie z motorsportem. – 12 lat temu świętowałem zwycięstwo w European Karting Championship w kategorii juniorów. Tuż obok Maxa, który wygrał w kategorii seniorów na moim lokalnym torze PFI. W ten weekend PFI organizuje World Karting Championship i przypomniało mi to o ciężkiej pracy, pasji i moim marzeniu, by pewnego dnia ścigać się na szczycie – napisał w mediach społecznościowych Brytyjczyk.
W juniorskiej kategorii KF3 to właśnie Russell często okazywał się najlepszy. Rywale w kartingu? Oprócz Verstappena startowali z nim choćby Esteban Ocon czy Lance Stroll. To właśnie jednak George wyróżniał się w swojej grupie wiekowej. Szybko udowodnił, że ma ogromny potencjał, zostając mistrzem Europy CIK-FIA i zaliczając w 2012 roku obronę tytułu. Podobne triumfy święcił także młody Max, dlatego kariery obu były już od najmłodszych lat skrupulatnie śledzone przez ekspertów oraz łowców talentów reprezentujących zespoły nie tylko F2 czy F3, ale i F1.
Russell nigdy nie stronił od pochwał pod adresem Verstappena, ale też reszty kolegów, z którymi miał okazję zaczynać w czasach kartingu. – Kto wtedy był najlepszy? Na czele byli przede wszystkim dwaj goście, Max i Charles Leclerc. Przed nami sporo wygrywał również Alex Albon. A teraz wszyscy jesteśmy razem w Formule 1. Więc tak, było kilku wyjątkowych kierowców, z którymi miałem okazję mierzyć się wcześniej. Ale jeśli chodzi o tych, których umieściłbym na szczycie, to wszyscy ci siedzący obok mnie w tej chwili – mówił kilka lat temu Brytyjczyk w jednej z rozmów z oficjalnym portalem Formuły 1.
Verstappen i Russell pałali więc do siebie raczej szacunkiem, życzliwością. Potwierdzają to również ich wspólne zdjęcia, kiedy jako radośni nastolatkowie cieszą się z odnoszonych w kartingu zwycięstw. Im większa jednak stawka, tym silniejsze emocje udzielające się przede wszystkim słynącemu z niewyparzonego języka Maxowi. Iskry pomiędzy wspomnianą dwójką było widać nie tylko w tym sezonie, ale i wcześniejszych, kiedy to przeważnie Holender otwarcie krytykował George’a. Choć zdarzało się również, że to Brytyjczykowi nie podobało się zachowanie Verstappena.
…do wielkich rywali
W Grand Prix Azerbejdżanu w 2022 roku Russellowi nie przypadła do gustu jazda Maxa w pierwszej części kwalifikacji. Zakomunikował przez radio swojemu zespołowi, że rywal poruszał się po torze w sposób chaotyczny, nieprzewidywalny i niebezpieczny. Ale do prawdziwego spięcia rzeczonej dwójki doszło rok później, również na Baku City Circuit.
Obaj zaczęli wręcz rozpychać się łokciami już od początku sprintu. To natomiast poskutkowało kontaktem, który, choć nie wykluczył żadnego z nich z rywalizacji, stał się przyczyną scysji pomiędzy kierowcami. I to nieszczególnie łagodnej, bo jeszcze w alei serwisowej Verstappen powiedział Russellowi wprost, że ten jest kretynem. Pytanie tylko, czy miał ku temu podstawy?
Holender zdecydowanie mógł tak pomyśleć w momencie, gdy po sprincie spojrzał na swój bolid. W jego bocznej części znajdowała się… sporych rozmiarów dziura, która powstała podczas kontaktu samochodów. Co na to wszystko George? Cóż, nie zamierzał się zbytnio przejmować – ani zniszczeniami RB19, ani agresją i pretensjami ze strony Verstappena. Zbył go, mówiąc jedynie, że nie będzie przepraszał za swój styl jazdy, a takie sytuacje to po prostu normalna rzecz w Formule 1 i zawodowym ściganiu.
Być może to rozsierdziło Maxa najmocniej. Jego rywal nie kajał się przed nim, nie wyraził skruchy. Ba, totalnie go olał, odchodząc od niego i odwracając się przy tym plecami. Od tamtego momentu relacje wspomnianej dwójki znacznie się ochłodziły.
Końcówka obecnego sezonu to już częste i mocne tarcia między dawnymi przyjaciółmi. Prawdziwa wojna rozpętała się podczas GP Kataru, a konkretnie w ostatniej części kwalifikacji. Przygotowujący się do szybkiego kółka Russell znalazł się za jadącym już wolniejszym tempem Verstappenem. Aby uniknąć kolizji, Brytyjczyk musiał wytracić prędkość, co oczywiście nie przypadło mu do gustu. – Bardzo niebezpieczne zachowanie Verstappena – skwitował przez radio. I rozpętała się wojna.
Maxowi również nie spodobało się to, co wykonał na torze jego rywal. Holender był przecież podczas okrążenia schładzającego i miał prawo, by jechać wolniej. Innego zdania byli natomiast oficjele, nakładając na aktualnego mistrza świata karę przesunięcia o jedną pozycję na starcie za nadmierną utratę tempa w ostatniej sesji kwalifikacyjnej. Tym samym na pole position w wyścigu GP Kataru ustawił się nie kto inny, jak George Russell. I, jak można było się spodziewać, wywołało to falę komentarzy ze strony przede wszystkim obu kierowców, ale nie tylko.
“Wbije moją głowę w pieprzoną ścianę”
Po decyzji stewardów z ofensywą ruszył – co oczywiście wielkim zaskoczeniem nie było – Max Verstappen. Najpierw Holender krytykował samą interpretację zdarzenia między nim a Russellem podczas kwalifikacji w Katarze. – Nie mogę uwierzyć, że zostałem za to ukarany. Z drugiej strony, mało mnie już zaskakuje w świecie, w którym żyję. Oczywiście nie jestem zadowolony, ale czasem trzeba po prostu przewrócić stronę i żyć dalej. Może nie powinienem starać się być miły, zwłaszcza gdy wszystko jest rozstrzygnięte na tym etapie sezonu – mówił czterokrotny mistrz Formuły 1. A potem, w swoim stylu, kompletnie przestał już być poprawny politycznie.
– George przed kamerami zawsze jest w porządku i zachowuje się uprzejmie, ale kiedy jesteś z nim sam na sam, to staje się kompletnie innym człowiekiem. Nie potrafię tego znieść. Po takim czymś, lepiej żebyś spieprzał, nie chcę mieć z tobą nic do czynienia, jeśli tak robisz – wypalił bez ogródek Verstappen, który kompletnie zagotował się po spotkaniu rzeczonej dwójki z sędziami w celu wyjaśnienia incydentu w Katarze.
– Byłem w tym pokoju wielokrotnie – z ludźmi, z którymi rywalizuję. I nigdy nie widziałem, żeby ktoś chciał tak bardzo udupić innego kierowcę, jak George mnie. Straciłem wtedy [do niego] cały szacunek – dodał Verstappen.
A co na to wszystko Russell? Cóż, nie pozostał dłużny swojemu – zdaje się, że byłemu już – koledze. I wybrał naprawdę mocne słowa, by obronić się przed oskarżeniami ze strony Holendra: – Znam Maxa 12 lat. Szanowałem go przez ten cały czas. Teraz straciłem już do niego szacunek. Kiedy walczymy na torze, to wszystko to jest profesjonalne, nigdy osobiste. Tymczasem on sprawił, że stało się właśnie osobiste. I ktoś musi się przeciwstawić takiemu zastraszaniu. Podczas gdy do tej pory wszystko uchodziło mu na sucho – powiedział Brytyjczyk podczas GP Abu Zabi, gdzie przeniósł się katarski konflikt pomiędzy kierowcami.
Według Russella czterokrotny mistrz świata nie owijał w bawełnę i posunął się nawet do gróźb. – Na konferencjach prasowych mówi, że jestem dwulicowy, wyzywa mnie. Uważam, że to dość ironiczne, bo sam powiedział mi, że zrobi wszystko, żeby mnie celowo rozbić i wbić moją głowę w pieprzoną ścianę. A dla mnie to już jest przekroczenie pewnej granicy. Kwestionowanie czyjejś uczciwości jako osoby, wypowiadając takie komentarze dzień wcześniej, uważam za bardzo ironiczne i nie zamierzam siedzieć bezczynnie i tego akceptować – odgryzał się George.
Musicie mimo wszystko przyznać, że zapowiedź intencjonalnego rozbicia bolidu innego kierowcy, to – nawet jak na standardy największych krzykaczy w F1 – trochę za dużo. Niemniej jednak trzeba mieć na uwadze, że te słowa padły w kuluarach, a nie w oficjalnym przekazie. I sam Max zaprzeczył, jakoby miał w ten sposób grozić Russellowi. – To już na starcie jest nieprawdą, nie powiedziałem tego w taki sposób. George próbuje to wyolbrzymić – bronił się Verstappen.
Co dalej?
Trudno dziś odpowiedzieć na to pytanie, bo wraz z końcem sezonu kierowcy z pewnością ochłoną i nabiorą dystansu do wszystkiego, co działo się w przeszłości. Ale po dość mocnych słowach, jakie w swoim kierunku rzucali Holender z Brytyjczykiem, wydaje się, że to, co kipiało między nimi przez lata, wreszcie wybuchło. I to z hukiem.
W padoku nie brakowało głosów opowiadających się a to za jedną, a to za drugą ze stron. Do walki włączyli się oczywiście Christian Horner i Toto Wolff. Pierwszy z nich, czyli szef Red Bulla, wbił szpilkę w Russella, nazywając go histerycznym człowiekiem. Austriak nie mógł puścić tego płazem, więc również nie gryzł się w język. – To sprawa między kierowcami, oni powinni to między sobą wyjaśniać, a ja nie chciałem się mieszać. Ale jeśli szef drugiego zespołu nazywa George’a histerykiem, to przekracza granicę. Jak śmie komentować stan umysłu mojego kierowcy? Jest szczekającym małym terierem, zawsze ma coś do powiedzenia – powiedział Wolff.
Są też tacy, którym konflikt Verstappena i Russella… pasuje. Należy do nich Lando Norris, który w szyderczy sposób wypowiedział się na temat spięcia pomiędzy rzeczoną dwójką. – W sumie to mam nadzieję, że ta sytuacja się nie wygładzi. Niech walczą i się kłócą, bo to zabawne do oglądania – wypalił z uśmiechem na ustach kierowca McLarena. Ale po chwili wziął stronę holenderskiego czempiona. – Myślę, że Max nie chce nikogo zastraszyć. On po prostu najczęściej mówi to, co uważa, prawdę. A prawda dzisiaj nie jest szczególnie mile widziana – dodał Lando.
Czy zatem przyjaciele stali się na dobre wielkimi rywalami i zobaczymy ich w kolejnych utarczkach słownych w przyszłych sezonach? Verstappen stwierdził, że sytuacja sama się ułoży, a wszyscy potrzebują po prostu dłuższych wakacji.
Dla kibiców najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście sportowe udowodnienie przez kierowców swoich racji na torze. Bez niepotrzebnych i niebezpiecznych manewrów, bez narzekania przez radio, bez włączania do wszystkiego sędziów. I na to liczymy w przyszłym sezonie.
BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI
Fot. Newspix
Czytaj więcej o Formule 1:
- Mad Max. Verstappen w tym roku był najlepszy pod każdym względem
- Wychowany wśród mistrzów. Jack Doohan i jego przedwczesny debiut w F1
- Telefon ratujący karierę i walka o pierwszy zespół. Kim jest Liam Lawson?
- Polsko-ukraińskie korzenie, Boca Juniors i niepewna przyszłość, czyli Franco Colapinto w F1
- W słabszym bolidzie, a może w innym zespole? Jaka przyszłość czeka Verstappena?