Dobra wiadomość dla fanów Jeremy’ego Sochana i San Antonio Spurs brzmi: po kontuzji Polaka nie ma już ani śladu. 21-latek w meczu z Chicago Bulls ponownie zanotował double-double. Zła informacja jest taka, że mimo tego Ostrogi znowu przegrały, tym razem 124:139.
Przypomnijmy, że na początku listopada Sochan nabawił się kontuzji kciuka. Uraz był pechowy także ze względu na okoliczności. Koszykarz ekipy z San Antonio zaliczył kapitalne wejście w sezon i nie wiadomo było, czy przerwa od gry negatywnie wpłynie na jego formę.
Na szczęście, nic podobnego nie miało miejsca. Debiut po powrocie Jeremy zaliczył dwa dni temu, kiedy w meczu z Phoenix Suns zanotował double-double. Dziś w domowym spotkaniu z Chicago Bulls powtórzył ten wyczyn. Polak spędził na parkiecie 36 minut – najwięcej spośród wszystkich graczy na boisku. W tym czasie zdobył 16 punktów, a także zaliczył 14 zbiórek, 2 asysty i 1 stratę.
Jeremy Sochan w meczu z Bulls, w którym powrócił do pierwszej 5tki:
⏰ 36 minut
👌 16 punktów
🎯 7/14 z gry, 0/2 za trzy, 2/2 wolne
💪 14 zbiórek
🤝 2 asysty
🫱 1 przechwyt
❌ 1 strataDrugi mecz, drugie double-double, ale Spurs odczuli brak Wemby’ego. pic.twitter.com/slKHSNAaq8
— Mateusz Babiarz (@matbabiarz) December 6, 2024
Dobry występ naszego rodaka nie przełożył się jednak na wygraną zespołu prowadzonego przez Mitcha Johnsona, który zastępuje w tej roli głównego trenera Spurs, Gregga Popovicha. Wpływ na porażkę miała absencja Victora Wembanyamy. Lider zespołu z San Antonio po meczu z Suns narzekał na ból pleców, dlatego dziś nie pojawił się w kadrze meczowej.
W tej sytuacji ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Keldon Johnson, który z 28 oczkami na koncie ustanowił swój najlepszy wynik sezonu. Na niewiele się to jednak zdało, bo Spurs okropnie weszli w mecz i wyraźnie przegrali pierwszą kwartę, a Chicago miało w swoich szeregach Nikolę Vucevicia i Ayo Dosunmu. Koszykarz z Czarnogóry zdobył aż 39 punktów, a jego kolega z zespołu zaliczył triple-double na które złożyło się 27 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst.
San Antonio Spurs – Chicago Bulls 124:139 (22:36, 35:37, 40:35, 27:31)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o koszykówce:
- Kolejna gwiazda NBA to… biały chłopak z koszykarskiej pustyni?
- “Murzyn z tarantulą na głowie i blondynka”, czyli jak się zbłaźnić i obrazić wybitnych sportowców [KOMENTARZ]
- Bill Bradley. Jak wybitny sportowiec nie został prezydentem USA
- Omal nie wymarli, dziś przeżywają renesans. Czy centrzy w NBA znów będą wielcy?
- NBA jest bogata jak nigdy wcześniej. A to dopiero początek!