Reklama

Bezlitosny Cholewiak znowu wygrywa mecz. Sandecja w niezłym stylu żegna się z pucharem

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

03 grudnia 2024, 14:04 • 4 min czytania 5 komentarzy

Całkiem niezłe widowisko zaprezentowali nam piłkarze Sandecji i Puszczy w premierowym starciu 1/8 finału Pucharu Polski. Piłkarze z czwartej klasy rozgrywkowej po wspaniałej przygodzie w tegorocznych rozgrywkach musieli w końcu uznać wyższość faworytów. Byli lepsi od Cracovii, ale na Żubry już nie wystarczyło pary. Wygraną niepołomiczanom zapewnił brutalnie efektywny w ostatnich meczach Mateusz Cholewiak.

Bezlitosny Cholewiak znowu wygrywa mecz. Sandecja w niezłym stylu żegna się z pucharem

To na papierze była największa przepaść między przeciwnikami na tym etapie rozgrywek. Trzecioligowiec mierzył się bowiem z ekstraklasowiczem. Na boisku jednak tej różnicy nie było widać wcale. Sandecja od samego początku realizowała swój plan na to spotkanie. Łukasz Mierzejewski, trener gospodarzy, sugerował przed meczem, że jego podopieczni będą chcieli grać piłką i to robili.

Sprawne akcje gospodarzy od samego początku zaskakiwały zawodników faworyzowanej Puszczy, która przyjechała do Nowego Sącza tuż po wydostaniu się ze strefy spadkowej najwyższej klasy rozgrywkowej po listopadowej serii korzystnych wyników (trzy zwycięstwa w czterech spotkaniach). Oni mieli jednak swój całkiem odwrotny plan. Czekali spokojnie na błąd przeciwnika.

No i długo nie musieli czekać… Już w 9. minucie fatalny w skutkach błąd defensorów Sandecji, którzy w trójkę wyskoczyli do główkującego Kosidisa, wykorzystał Mateusz Cholewiak. Grecki napastnik zgrał piłkę głową do wychodzącego sam na sam byłego gracza Legii i Śląska, a ten nie dał szans nieco biernemu w tej sytuacji Polackowi. Cholewiak w ostatnich dniach stał się zresztą mężem opatrznościowym Puszczy, bo najpierw strzelił zwycięskiego gola w meczu notabene ze Śląskiem, a kilka minut po rozpoczęciu spotkania pucharowego dał prowadzenie Żubrom.

Reklama

Obrazu meczu to jednak nie zmieniło. Dalej to Sandecja atakowała, a zespół z Ekstraklasy starał się zarządzać tym meczem i szukać kolejnych okazji w kontratakach. Obu drużynom realizację planów utrudniał pas zmrożonej trawy na długości całego boiska i na szerokości kilkunastu metrów od jednej z linii bocznych. Piłkarze unikali starć w tej części placu gry, a o przebiegu kilku akcji przeprowadzonych tą stroną boiska decydowało tylko to, kto się nie poślizgnął i nie przewrócił. Jedna z takich właśnie sytuacji skończyła się potknięciem Hajdy i okazją Kwietniewskiego na wyrównanie, choć ten ostatni przegrał pojedynek z Perchelem.

Goście byli do bólu pragmatyczni, a gospodarze nie potrafili przebić się przez mur, jaki zbudowali przed swoją bramką podopieczni Tomasz Tułacza.

Po przerwie lider 4. grupy III ligi nie spuścił jednak głowy i dalej realizował swój pomysł. Z minuty na minutę był coraz bliżej. Próbowali Kołbon, Wilczyński i przede wszystkim Rafał Wolsztyński, który za wszelką cenę chciał dorównać osiągnięciom brata Łukasza, który co rusz wchodząc z ławki zapewnia punkty Stali Mielec. W pewnym momencie gracze z Nowego Sącza nie schodzili z połowy Puszczy. Ale gola wciąż nie było. Także Jakub Wilczyński, który był bohaterem jednej z wcześniejszych faz, kiedy to trzecioligowiec wyrzucił za burtę krajowego pucharu Cracovię, nie mógł trafić do siatki.

Kiedy wydawało się, że to Sandecja jest naprawdę bliska wyrównania, nagle to zawodnicy Puszczy w samej końcówce co rusz niepokoili defensywę gospodarzy. Aktywny w tej części gry był Koreańczyk Lee, a najgroźniejszy centrostrzał był autorstwa Abramowicza. Gracze Sandecji jakby opadli z sił, mimo tego że na murawie pojawiali się kolejni zawodnicy z ławki. Mieli jednak jeszcze piłkę meczową po strzale Kolesara, który najpierw obił Sołowieja, a potem poprzeczkę.

Obrońca Puszczy zresztą po tej interwencji, która zablokowała strzał zawodnika Sandecji, wpadł w taką euforię i gestykulował niczym bramkarze w piłce ręcznej, którzy zanotują jaką spektakularną obronę. Krótko po tym sędzia zakończył to spotkanie, kończąc przygodę ekipy z Nowego Sącza w tegorocznych pucharowych zmaganiach. Podopieczni Łukasza Mierzejewskiego w rundzie wiosennej będą mogli się więc skupić na walce o wygraną w swojej trzecioligowej grupie i powrót na szczebel centralny.

Reklama

A Puszcza? No cóż, ma Cholewiaka i ćwierćfinał…

Sandecja Nowy Sącz – Puszcza Niepołomice 0:1 (0:1)

0:1 – Cholewiak 9′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

 Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

5 komentarzy

Loading...